Siedziałem pod drzewem. Dochodziłem do siebie po lekach. Patrzałem jak młody kłócił się z...A ciul wie. Powoli wstałem.
-Ech...-westchnąłem i poszedłem do przodu. Wszyscy się popatrzyli na mnie dziwnie. Podbiegli do mnie.
-A ty gdzie się wybierasz?-spytał Add. Idąc dalej spojrzałem na niego.
-Przed siebie-powiedziałem. Odwróciłem się widziałem że wszyscy ruszyli za mną. Taka władza...Hihihi...-ech...muszę chyba cię przeprosić Add...Przepraszam że rzuciłem w ciebie drzewem.
Chłopak był bardzo zdziwiony.
-Em...leki dalej działają?
-Nie...Rena ciebie też przepraszam że wyrwałem drzewo i w ogóle niszczyłem naturę...
Rena popatrzała na mnie i odsunęła się ode mnie do tyłu. Chyba była obrażona.
-Eve...Wiem że mnie nie lubisz najbardziej z was wszystkich...ale też chcę żebyś mi wybaczyła...Przepraszam.
-Jesteś najgłupszy stworzeniem na świecie...
Jakoś poczułem się lepiej.
*Godzina później.*
Doszliśmy do jakieś wioski. Chyba nazywała się Besma.
-Co teraz?-spytałem się.
-Rozdzielmy się i spotkajmy się tu za godzinę-powiedział Add i gdzieś poszedł. Eve też poszła tak samo jak Rena. Ja poszedłem się przejść. Jeden plus było ciepło. Usiadłem na ławce. Postanowiłem przesiedzieć tu całą godzinę.
sobota, 29 listopada 2014
niedziela, 19 października 2014
Od Add'a
Więcej nazoidów, hm? To oznacza o wiele, wiele, wiele więcej mocy! Moje podekscytowanie zmieniło się jednak pod wpływem jednego zdania...
-To ta sierota, która była w Wielkiej Bibliotece-stwierdziła strażniczka Eve. Sierota...To jedyne słowo po którym mogę być kojarzony?! Nie, nie jestem wynalazcą, nie jestem geniuszem...Nie ważne co osiągnę będę tylko zwykłą sierotą?! Po za tym moi rodzice byli genialnymi ludźmi których inni nie mogli zrozumieć. Czy porównywanie mnie do zwykłej, nic nie wartej sieroty, nie patrząc na to kim oni byli, nie jest także obelgą dla nich?
-Więc jak mnie nazwałaś?-spytałem z furią w głosie. Byłem wściekły...Jak tak właściwie nigdy. Nim spostrzegłem tryb dynamo sam się włączył. W takim razie moje ataki były o wiele silniejsze, a ja cały świeciłem. Czy w tej chwili gniew mnie napędzał? Nie jestem pewien, ale wiem jedno...Nigdy nie czułem takiej mocy. Jedyne co chciałem teraz robić to niszyć. Teleportowałem się za plecy strażniczki która mnie obraziła. Wycelowałbym w nią małą, czarną kulą jednak zderzyłem się z innym podwładnym Eve.
Ku mojemu zdziwieniu odepchnął mnie, a nawet dał radę zadrapać. Spojrzałem na białą rękawiczkę która przybierała czerwony kolor. A więc tak chce się bawić?
-Przyśpieszacz Cząste...-zacząłem jednak usłyszałem głos.
-Add!-krzyknęła Eve. No tak ona też tam jest. Co ja robię?! To był jeden z moich najsilniejszych ataków. Nie sądze żeby kogoś zabił, ale...Drobne zadrapanie by to nie było. Opadłem na kolana. Tryb dynamo wyłączył się, a moje oczy skończyły świecić. Ugh, geniusz co? Raczej idiota! Jak można stracić nad sobą kontrolę?! I jak to wytłumaczyć...
Eve? Może ktoś inny?
-To ta sierota, która była w Wielkiej Bibliotece-stwierdziła strażniczka Eve. Sierota...To jedyne słowo po którym mogę być kojarzony?! Nie, nie jestem wynalazcą, nie jestem geniuszem...Nie ważne co osiągnę będę tylko zwykłą sierotą?! Po za tym moi rodzice byli genialnymi ludźmi których inni nie mogli zrozumieć. Czy porównywanie mnie do zwykłej, nic nie wartej sieroty, nie patrząc na to kim oni byli, nie jest także obelgą dla nich?
-Więc jak mnie nazwałaś?-spytałem z furią w głosie. Byłem wściekły...Jak tak właściwie nigdy. Nim spostrzegłem tryb dynamo sam się włączył. W takim razie moje ataki były o wiele silniejsze, a ja cały świeciłem. Czy w tej chwili gniew mnie napędzał? Nie jestem pewien, ale wiem jedno...Nigdy nie czułem takiej mocy. Jedyne co chciałem teraz robić to niszyć. Teleportowałem się za plecy strażniczki która mnie obraziła. Wycelowałbym w nią małą, czarną kulą jednak zderzyłem się z innym podwładnym Eve.
Ku mojemu zdziwieniu odepchnął mnie, a nawet dał radę zadrapać. Spojrzałem na białą rękawiczkę która przybierała czerwony kolor. A więc tak chce się bawić?
-Przyśpieszacz Cząste...-zacząłem jednak usłyszałem głos.
-Add!-krzyknęła Eve. No tak ona też tam jest. Co ja robię?! To był jeden z moich najsilniejszych ataków. Nie sądze żeby kogoś zabił, ale...Drobne zadrapanie by to nie było. Opadłem na kolana. Tryb dynamo wyłączył się, a moje oczy skończyły świecić. Ugh, geniusz co? Raczej idiota! Jak można stracić nad sobą kontrolę?! I jak to wytłumaczyć...
Eve? Może ktoś inny?
sobota, 18 października 2014
Od Eve
Raven naprawdę przesadził rzucając w Add'a drzewem ale na szczęście nic poważnego mu się nie stało. Potem oczywiście pokłócił się z Reną. Dobrze mu tak. Nie zasługuje na nią. Przyszła jeszcze jakaś czerwonowłosa dziewczyna, Elesis.
- Rudowłosa wojowniczka - powiedziałam jednocześnie z Add'em. Chwilę póżniej zaczął się śmiać. Coraz głośniej ,i głośniej ,i głośniej.
- A tobie co znów idioto? - spytał pół-nazoid. Ten na chwilę przestał się śmiać i posłał w jego stronę impuls elektryczny.
-Tak szybko kończysz zabawę? Chyba chciałeś rzucić w moją stronę jeszcze jakąś obelgę, co? - odpowiedział pytaniem, powracając do śmiechu.
-Add wszystko w porządku?-zapytałam nieco niepewnie. Spojrzał na mnie świecącymi oczami. Nie mogłam oderwać wzroku od jego twarzy. Jeśli to jest miłość to jest trochę dziwna. Owszem Add mi się podoba ale...
- Szlak, uspokój się... - mruknął do siebie. Zaczęłam się niepokoić. Przysunęłam się bliżej i złapałam go za rękę. Martwiłam się o niego. Mimo, że po mnie nie widać, to jednak okazuję uczucia.
- Ferdynandzie znalazłam panienkę! Panienka Eve tu jest! - krzyknął dobrze znany mi głos. Ophelia. I do tego Ferdynand.
- Mogę wiedzieć co wy tu robicie? - zapytałam powstrzymując się od agresywnego tonu. Myślałam, że zostali w "pałacu". Tak, jako cesarzowa mam również swój własny pałac lecz jednak go opuściłam na poszukiwanie eldrytu.
- Eve czy to są... nazoidy? - spytał się lekko podekscytowany Add. Wiem, że interesują go nazoidy. Jego oczy mocniej zaświeciły.
- Ech... Tak. To moi "strażnicy" czy jak wolisz, podwładni. Mieli zostać w pałacu... - powiedziałam lekko zrezygnowanym tonem.
- Chwila - drgnął - ty masz pałac?! A są tam inne nazoi...
- Tak mam pałac. Nie nie ma innych nazoidów.
Zaczynałam sie denerwować. Ophelia i Ferdynand podbiegli do mnie i próbowali mnie oddzielić od Add'a
- Przestańcie! - w końcu wybuchłam. Od razu się ode mnie odsunęli. Teraz zwrócili uwagę na chłopaka.
- To ta sierota, która była w Wielkiej Bibliotece. - powiedziała Ophelia do Ferdynanda. Źle zrobiła nazywając go sierotą. Wszyscy oprócz mnie i moich podwładnych odsunęli się.
- Więc jak mnie nazwałaś? - zapytał z furią w głosie.
Add?
sobota, 11 października 2014
Od Add'a:
Tak na początku żartowałem. Jednak nie trzeba było długo myśleć, że z Raven'em jest coś nie tak...Widziałem go wściekłego, ale nie sądziłem, że potrafi się wkurzyć tak jak teraz. To nie wróżyło nic dobrego. Przekonałem się zresztą o tym gdy...Wyrwał drzewo z korzeniami. Dobra, wszystko mogę zrozumieć, ale jak on to zrobił!? Nadludzkiej siły raczej to ramię, które mimo iż dość sprawnie ulepszyłem, mu nie daję. Moje przemyślenia przerwało drzewo...Tak drzewo...Lecące prosto w moją stronę! Pod tak wielkim ciężarem od razu padłem na ziemie. Oczywiście, że bolało! Jestem zwykłym człowiekiem więc odczuwam ból. Obraz przed oczyma na chwile mi się zamazał. Wszystko wróciło jednak do normy gdy usłyszałem, ze Eve chce zabić Raven'a. Teraz!? Gdy mogę dowiedzieć się czegoś o tak wielkiej sile!? Nie, nie, nie! Nie ma mowy! Wygrzebałem się spod miażdżącego mnie drzewa. Wbiegłem jak najszybciej między Eve i Reven'a. Była tam też Ara. A więc to przez jakieś leki stał się silniejszy? Eh, nic ciekawego. No trudno. I tak świetnie się bawie mogąc go irytować.
-Spokojnie, żyje nic mi nie jest!-powiedziałem do Eve żeby trochę się uspokoiła. Jejku...Wspominałem, że miłość jest idiotycznym uczuciem? Kto by pomyślał, że za to, iż Raven mi coś zrobił byla gotowa go zabić. Eve skończyła torturować Raven'a, a on o czymś rozmawiał z Reną. Kątem oka dostrzegłem, że dała mu po twarzy. Biedny Rave-romeo, jeśli dziewczyna ciągle daje Ci po twarzy to oznacza, że twoje zaloty nie są przyjmowane i robisz coś źle. Prawdopodobnie także chciał uderzyć elfkę. No tak to tym bardziej jej sympatią się nie stanie...
-STÓJ DZIEWCZYN SIĘ NIE BIJE!-krzyknął ktoś. Spojrzałem na źródło dźwięku. Na drzewie stała czerwonowłosa dziewczyna z wielkim mieczem. Po chwili zeskoczyła na ziemie i była tuż przy Raven'ie i Renie.
-Kim ty jesteś żeby mi rozkazywać?-spytał dalej podenerwowany. Najwidoczniej te całe "leki" wciąż na niego działają. Dziewczyna stanęła patrząc się na niego z dumą.
-Jestem Elesis-odparła w skrócie. Hm...Obiło mi się o słuch to imię. Czy to nie na nią narzekał Lord Robo jeszcze podczas naszej współpracy? No tak, tak już pamiętam! "Niezwykle silna wojowniczka, która pokonała jego straże" i tak dalej. Mówiąc inaczej...
-Rudowłosa wojowniczka...-powiedziałem równo z Eve. Cóż, ona mogła dowiedzieć się wszystkie najzwyczajniej na nią patrząc. Jak Nazoidy to robią? Jest to wdarcie się do umysłu czy może bardziej odszukiwanie danych w jakimś wielkim systemie? Tego tez muszę się dowiedzieć! Chce wiedzieć więcej, i więcej, i więcej...Zacząłem cicho się śmiać. Niekontrolowane napady śmiechu. Powinienem nad tym zapanować, racja? Ale...Po co? Przecież i tak mój plan jest świetny! Dowiem się o nazoidach wszystkiego! W końcu to chciała osiągnąć moja rodzina, tak? Ja dokończę ich projekt...Już niebawem. Nim zdążyłem się zorientować mój śmiech stawał się coraz głośniejszy. Z tego co dałem radę dostrzec wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni.
-A tobie co znów, idioto?-spytał zdenerwowany Raven. Eh, zaczyna mnie poważnie irytować. Jeśli sądzi, że ktoś o o wiele większych IQ od niego jest idiotą, musi mieć niską samoocenę. Spojrzałem na niego. Skończyłem chwilowo się śmiać i posłałem w jego stronę impuls elektromagnetyczny które po chwili wybuchł. Rena oraz Elesis zdążyły odskoczyć. Eh, kogo to obchodzi? Raven leżał na ziemi.
-Tak szybko kończysz zabaw? Chyba chciałeś rzucić w moją stronę jeszcze jakąś obelgę, co?-spytałem powracając z moim psychopatycznym śmiechem. O wiele bardziej psychopatycznym niż zawsze. Nie chciałem aby Raven się mnie bał czy coś takiego. Po prostu nie zwracałem uwagi na nic.
-Add wszystko w porządku?-zapytała nieco niepewnie Eve. Zaraz...Szlak co ja robię!? Moje "drobne" zaburzenia psychiczne nie mogą wziąć nademną kontroli. Spojrzałem na nią prawdopodobnie dalej mocno świecącymi oczami.
-Szlak, uspokój się...-mruknąłem do siebie. Czy Eve to słyszała? Możliwe. Ale mogła być to tylko ona, ponieważ stała blisko mnie.
Eve? A może ktoś inny dokończy?
-Spokojnie, żyje nic mi nie jest!-powiedziałem do Eve żeby trochę się uspokoiła. Jejku...Wspominałem, że miłość jest idiotycznym uczuciem? Kto by pomyślał, że za to, iż Raven mi coś zrobił byla gotowa go zabić. Eve skończyła torturować Raven'a, a on o czymś rozmawiał z Reną. Kątem oka dostrzegłem, że dała mu po twarzy. Biedny Rave-romeo, jeśli dziewczyna ciągle daje Ci po twarzy to oznacza, że twoje zaloty nie są przyjmowane i robisz coś źle. Prawdopodobnie także chciał uderzyć elfkę. No tak to tym bardziej jej sympatią się nie stanie...
-STÓJ DZIEWCZYN SIĘ NIE BIJE!-krzyknął ktoś. Spojrzałem na źródło dźwięku. Na drzewie stała czerwonowłosa dziewczyna z wielkim mieczem. Po chwili zeskoczyła na ziemie i była tuż przy Raven'ie i Renie.
-Kim ty jesteś żeby mi rozkazywać?-spytał dalej podenerwowany. Najwidoczniej te całe "leki" wciąż na niego działają. Dziewczyna stanęła patrząc się na niego z dumą.
-Jestem Elesis-odparła w skrócie. Hm...Obiło mi się o słuch to imię. Czy to nie na nią narzekał Lord Robo jeszcze podczas naszej współpracy? No tak, tak już pamiętam! "Niezwykle silna wojowniczka, która pokonała jego straże" i tak dalej. Mówiąc inaczej...
-Rudowłosa wojowniczka...-powiedziałem równo z Eve. Cóż, ona mogła dowiedzieć się wszystkie najzwyczajniej na nią patrząc. Jak Nazoidy to robią? Jest to wdarcie się do umysłu czy może bardziej odszukiwanie danych w jakimś wielkim systemie? Tego tez muszę się dowiedzieć! Chce wiedzieć więcej, i więcej, i więcej...Zacząłem cicho się śmiać. Niekontrolowane napady śmiechu. Powinienem nad tym zapanować, racja? Ale...Po co? Przecież i tak mój plan jest świetny! Dowiem się o nazoidach wszystkiego! W końcu to chciała osiągnąć moja rodzina, tak? Ja dokończę ich projekt...Już niebawem. Nim zdążyłem się zorientować mój śmiech stawał się coraz głośniejszy. Z tego co dałem radę dostrzec wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni.
-A tobie co znów, idioto?-spytał zdenerwowany Raven. Eh, zaczyna mnie poważnie irytować. Jeśli sądzi, że ktoś o o wiele większych IQ od niego jest idiotą, musi mieć niską samoocenę. Spojrzałem na niego. Skończyłem chwilowo się śmiać i posłałem w jego stronę impuls elektromagnetyczny które po chwili wybuchł. Rena oraz Elesis zdążyły odskoczyć. Eh, kogo to obchodzi? Raven leżał na ziemi.
-Tak szybko kończysz zabaw? Chyba chciałeś rzucić w moją stronę jeszcze jakąś obelgę, co?-spytałem powracając z moim psychopatycznym śmiechem. O wiele bardziej psychopatycznym niż zawsze. Nie chciałem aby Raven się mnie bał czy coś takiego. Po prostu nie zwracałem uwagi na nic.
-Add wszystko w porządku?-zapytała nieco niepewnie Eve. Zaraz...Szlak co ja robię!? Moje "drobne" zaburzenia psychiczne nie mogą wziąć nademną kontroli. Spojrzałem na nią prawdopodobnie dalej mocno świecącymi oczami.
-Szlak, uspokój się...-mruknąłem do siebie. Czy Eve to słyszała? Możliwe. Ale mogła być to tylko ona, ponieważ stała blisko mnie.
Eve? A może ktoś inny dokończy?
sobota, 20 września 2014
Od Raven'a
-Mam pomysł! Zróbmy postój!-powiedział ten mały gnojek. Jak ja go nie lubię. To co zrobił to eeee...jak jeszcze raz coś takiego zrobi to go zabije. Teraz nie mogę go zabić bo się źle czuję.
-Dopiero co wyruszyliśmy-powiedziałem. Kurde jak ja nie lubie jak ktoś mnie nosi. Add się zaśmiał. On jest taki aa...
-Oj przestań tobie zwłaszcza się przyda odpoczynek, nie?-spytał. Nie ja bym już wolał być na miejscu i się pakować. Nie mam zamiaru już z nimi siedzieć. Oni są tacy tacy...ech jedyna normalna to jest chyba ta Ara, ale nie wiem bo się prawie nie odzywa. Add poszedł gdzieś z Eve. Ja zostałem położony na ziemi. Próbowałem wstać ale za bardzo mnie wszystko bolało.
-Nie wstawaj-powiedział Rena podchodząc do mnie. Najpierw zdzieliła mnie z liścia-jak mogłeś zniszczyć to drzewo, nienawidzę cie.
-Odczep się-powiedziałem i zacząłem się masować po twarzy.
-Ale dobrze że ci się nic nie stało-powiedziała i się odwróciła. Ech ona jest dziwna najpierw się złości a potem mówi tak jakby się martwiła. Przypomina mi kogoś, ta osoba nie żyje. Cerris jakbyś tu była, to byłoby inaczej.
-Ech przepraszam-powiedziałem-za to że zniszczyłem to drzewo, byłem zdenerwowany.
Odwróciła głowę do mnie. Nic się nie odezwała z miną pogardy. Poszła sobie gdzieś w las.
-Jak się czujesz?-powiedziała i podeszła do mnie Ara.
-A już lepiej-powiedziałem. To ona umie mówić?!
-Przyniosłam ci leki-powiedziała podając mi woreczek z jakimiś ziołami-powinny cię stawić na nogi-odwróciła się.
-Dzięki-powiedziałem i zjadłem wszystko co było w woreczku.
-Tylko nie przedawkuj-powiedziała odwrócona.
TERAZ MI TO MÓWI?!Nagle wstałem. Byłem pełen sił. Poczułem się jak w niebie. Nagle zobaczyłem Add'a. Bijało z niego czerwone światło. On jest zły. Szedłem w jego strone. Zbije, zabije, zabije, zabije, ZABIJE!Byłem za nim. Nie słyszałem o czym gada z tym potworem.
-O Raven widzę że wyzdrowiałeś-powiedział z uśmieszkiem.
-Zbije, zabije, zabije, zabije, ZABIJE!-krzyknąłem i podniosłem go do góry po czym go popchałem. Niestety ten jego sprzęcik uratował go przed upadkiem.
-Spokojnie-powiedział-chyba nie jesteś zły za tamto?
-Pół-nazoidzie uspokój się-powiedziała ostro Eve.
Podszedłem do jakiegoś grubego drzewa i wyrwałem go z korzeniami.
-EJ CO TY ZNOWU ROBISZ!!-krzyknęła Rena. Mało mnie obchodziło co teraz mówią inni. Chciałem tylko żeby ten mały szczeniak zdechł.
-A-A-A-A-D-D-D-D-D-D-D-D-D!!!-krzyknąłem i rzuciłem w jego kierunku drzewo. Trafiłem i dzieciak teraz leżał na ziemi.
-CO TY ROBISZ!-krzyknęła Eve i podeszła do mnie.
-Zabijam tego dzieciaka-powiedziałem. Nagle zaczeło mnie wszystko boleć. Popatrzałem na Eve była wściekła.
-Giń-powiedziała.
-STÓJ!-krzyknęła Rena.
-Giń-powtórzyła Eve. Próbowałem wstać ale nie mogłem. Czyli zaraz zginę?Nagle na środku przed Eve i mną stanęła Ara.
-Nie zabijaj go-powiedziała-on przedawkował leki. Add wleciał przed Eve. Kurde żyje ech.
-Spokojnie-powiedział-żyje nic mi nie jest-starał się uspokoić ją Add. Rena podeszła przede mną.
-Znowu zniszczyłeś drzewo-powiedziała. Znowu walnęła mnie w twarz. Wkurzyłem się. Wstałem. Chciałem ją walnąć kiedy...
-STÓJ DZIEWCZYN SIĘ NIE BIJE!-krzyknął jakiś głos. Odwróciłem się. Na drzewie stała...
Ktokolwiek dokończy!?
-Dopiero co wyruszyliśmy-powiedziałem. Kurde jak ja nie lubie jak ktoś mnie nosi. Add się zaśmiał. On jest taki aa...
-Oj przestań tobie zwłaszcza się przyda odpoczynek, nie?-spytał. Nie ja bym już wolał być na miejscu i się pakować. Nie mam zamiaru już z nimi siedzieć. Oni są tacy tacy...ech jedyna normalna to jest chyba ta Ara, ale nie wiem bo się prawie nie odzywa. Add poszedł gdzieś z Eve. Ja zostałem położony na ziemi. Próbowałem wstać ale za bardzo mnie wszystko bolało.
-Nie wstawaj-powiedział Rena podchodząc do mnie. Najpierw zdzieliła mnie z liścia-jak mogłeś zniszczyć to drzewo, nienawidzę cie.
-Odczep się-powiedziałem i zacząłem się masować po twarzy.
-Ale dobrze że ci się nic nie stało-powiedziała i się odwróciła. Ech ona jest dziwna najpierw się złości a potem mówi tak jakby się martwiła. Przypomina mi kogoś, ta osoba nie żyje. Cerris jakbyś tu była, to byłoby inaczej.
-Ech przepraszam-powiedziałem-za to że zniszczyłem to drzewo, byłem zdenerwowany.
Odwróciła głowę do mnie. Nic się nie odezwała z miną pogardy. Poszła sobie gdzieś w las.
-Jak się czujesz?-powiedziała i podeszła do mnie Ara.
-A już lepiej-powiedziałem. To ona umie mówić?!
-Przyniosłam ci leki-powiedziała podając mi woreczek z jakimiś ziołami-powinny cię stawić na nogi-odwróciła się.
-Dzięki-powiedziałem i zjadłem wszystko co było w woreczku.
-Tylko nie przedawkuj-powiedziała odwrócona.
TERAZ MI TO MÓWI?!Nagle wstałem. Byłem pełen sił. Poczułem się jak w niebie. Nagle zobaczyłem Add'a. Bijało z niego czerwone światło. On jest zły. Szedłem w jego strone. Zbije, zabije, zabije, zabije, ZABIJE!Byłem za nim. Nie słyszałem o czym gada z tym potworem.
-O Raven widzę że wyzdrowiałeś-powiedział z uśmieszkiem.
-Zbije, zabije, zabije, zabije, ZABIJE!-krzyknąłem i podniosłem go do góry po czym go popchałem. Niestety ten jego sprzęcik uratował go przed upadkiem.
-Spokojnie-powiedział-chyba nie jesteś zły za tamto?
-Pół-nazoidzie uspokój się-powiedziała ostro Eve.
Podszedłem do jakiegoś grubego drzewa i wyrwałem go z korzeniami.
-EJ CO TY ZNOWU ROBISZ!!-krzyknęła Rena. Mało mnie obchodziło co teraz mówią inni. Chciałem tylko żeby ten mały szczeniak zdechł.
-A-A-A-A-D-D-D-D-D-D-D-D-D!!!-krzyknąłem i rzuciłem w jego kierunku drzewo. Trafiłem i dzieciak teraz leżał na ziemi.
-CO TY ROBISZ!-krzyknęła Eve i podeszła do mnie.
-Zabijam tego dzieciaka-powiedziałem. Nagle zaczeło mnie wszystko boleć. Popatrzałem na Eve była wściekła.
-Giń-powiedziała.
-STÓJ!-krzyknęła Rena.
-Giń-powtórzyła Eve. Próbowałem wstać ale nie mogłem. Czyli zaraz zginę?Nagle na środku przed Eve i mną stanęła Ara.
-Nie zabijaj go-powiedziała-on przedawkował leki. Add wleciał przed Eve. Kurde żyje ech.
-Spokojnie-powiedział-żyje nic mi nie jest-starał się uspokoić ją Add. Rena podeszła przede mną.
-Znowu zniszczyłeś drzewo-powiedziała. Znowu walnęła mnie w twarz. Wkurzyłem się. Wstałem. Chciałem ją walnąć kiedy...
-STÓJ DZIEWCZYN SIĘ NIE BIJE!-krzyknął jakiś głos. Odwróciłem się. Na drzewie stała...
Ktokolwiek dokończy!?
piątek, 19 września 2014
Od Add'a
Racja nieco zmartwiłem się tym że Eve wszystko widziała. W końcu to mogło pokrzyżować moje plany. Jednak jak się okazało wzięła to za zwykłą złość. Cóż lepiej dla mnie. Wtedy z niewyjaśnionych nawet dla mnie przyczyn...Pocałowałem ją? Sądzę, że był to niekontrolowany impuls. To musiał być niekontrolowany impuls! Nie ma innej przyczyny dla tego zdarzenia. W końcu jeszcze nie do końca przejąłem kontrolę nad ciałem i myślałem mało racjonalnie.
-Może byśmy tak wrócili po nasze rzeczy?-spytałem po wszystkim, aby nie rozmawiać o tym co właśnie się zdarzyło. Eve zamiast odpowiedzieć mi objęła mnie. Poczułem się dość...Dziwnie. Uczucie które wypełniło moje serce wydawało mi się znajome, ale nie wiedziałem skąd było i co oznaczało. Zupełnie jakby zanikło i została we mnie z niego tylko mała cząstka która teraz dała o sobie znać. Poczułem dziwne wypełniające nie ciepło. Naprawdę dawno czegoś takiego nie czułem...Czy może nawet nigdy? Czy to właśnie w ten sposób rozwijają się różnego typu relacje? W sumie jeśli o tym pomyślę to Eve jest naprawdę...Zaraz, nie! To zwykły obiekt doświadczalny! Nie mogę zapomnieć o moim głównym celu, a przede wszystkim o kontynuowaniu badań moich rodziców. Tak, to prawdopodobnie po mojej rodzinie odziedziczyłem zainteresowanie nauką, a przede wszystkim nazoidami. Choć wielka, antyczna biblioteka tylko powiększyła moją ciekawość. W dodatku to przez te badania cała moja rodzina zginęła. Eh, a byli tak blisko odkrycia wszystkich tajemnic! Może i zakazanych, ale co z tego? Ludzie bali się, że nazoidy gdy się o tym dowiedzą, choć większość sądziła że już nie istnieją, będą pragnęły zemsty za to na ludziach. I z tego powodu spalona został wioska w której mieszkałem, a ja sam miałem być niewol...Nie ważne. Dopiero po chwili poczułem coś mokrego na moich policzkach. To były...Łzy? Czemu? Eve przytuliła mnie mocniej. Naprawdę nie sądziłem, że nazoidy okazują uczucia bardziej niż niektórzy ludzie. Czy może ona jest wyjątkiem? W końcu ktoś taki jak ona...Nie! Odepchnąłem ją. To idzie za daleko. Mimo wszystko odczuwałem w tej chwili smutek.
-Ja...Przepraszam...-powiedziałem puszczając głowę i wgapiając się w zieloną trawę. Co ja robię? Nie mogę się do niej przywiązać. W końcu ją też porzucę jak wszystkie inne obiekty. Taki już jestem i nie mam zamiaru się zmieniać. Westchnąłem prawie niesłyszalnie i uniosłem głowę mając uśmiech na twarzy. Oczywiście, że był sztuczny. W tej chwili musiałem wszystko poukładać sobie w głowie i raczej nie uśmiechałbym się-Ej może pójdziemy jednak po te rzeczy!?-zawołałem niby wesoło. Rena mówiła coś o pomocy w przeniesieniu Raven'a ale nie słuchałem dokładnie. Myśląc nad tym wszystkim...Nie ma co się przejmować! Nie mogę pozwolić sobie na chwilę zawahania! W końcu życie jest grą o konkretnych zasadach. Żyjesz, albo umierasz, to proste czyż nie? Po chwili od razu zacząłem droczyć się z "Rave'usiem". Słodziutkie przezwisko, racja? Gdy zabraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy w dalszą podróż coś sobie uświadomiłem...Musze to wytłumaczyć Eve aby nie nabrała jakichkolwiek podejrzeń i nie dociekała o co dokładnie mi chodziło. Muszę tylko wymyślić co jej powiedzieć...Wiem! Raven dalej może być na mnie zły, tak? Przeniosłem spojrzenie w jego stronę. Nie wyglądał już źle.
-Mam pomysł! Zróbmy postój!-zawołałem do reszty. Wszyscy zatrzymali się i popatrzyli na mnie lekko zdziwieni.
-Dopiero co wyruszyliśmy...-mruknął Raven. Zaśmiałem się i machnąłem ręką.
-Oj przestań tobie zwłaszcza przyda się odpoczynek, nie?-spytałem z niewinnym uśmiechem. Następnie chwyciłem Eve za rękę i poprosiłem żeby za mną poszła. Chciałem z nią porozmawiać na osobności.
-O co chodzi?-spytała. Rozejrzałem się dookoła. Nikt nie powinien nas słyszeć. Odetchnąć z ulgą, a mój wyraz twarzy od razu zmienił się na poważniejszy.
-Jeśli chodzi o wcześniej...Chciałem przeprosić. Po prostu nie wiem jak się zachowywać. W końcu większość życia spędziłem w izolacji. Zresztą o tym wiesz...Gubię się w tym wszystkim. Mam nadzieję, że nie jesteś zła...-powiedziałem. Eh, wygłaszając tą mowę zbierało mi się na mdłości. To takie ckliwe i...Ale wygląda na to, że Eve w to uwierzyła. No tak była to prawda, ale nie obchodzi mnie to. Po co przejmować się przeszłością? Dzięki samotności zdobyłem o wiele więcej wiedzy i mocy. To zdecydowanie lepsze niż jakieś bezwartościowe uczucia. Odczuwałem wrażenie że Eve trochę mi współczuła. Robi się niezręcznie. Ale w końcu za 3...2...1....Nagle ujrzeliśmy Rave'usia. Ha! Idealne wyczucie czasu! Oczywiście, że się tego spodziewałem i na to czekałem. W końcu drążąc temat tej rozmowy Eve dowiedziałaby się prawdopodobnie o mnie więcej. Irytując Raven'a postojem i tak dalej tylko bardziej zwiększyłem szanse, że teraz za nami pójdzie i będzie chciał mnie zabić. Wyglądał na wściekłego. Czyżby dalej się gniewał? Westchnąłem niby z zrezygnowaniem.
-Chyba nie porozmawiamy...-mruknąłem cicho.
Raveuś?
-Może byśmy tak wrócili po nasze rzeczy?-spytałem po wszystkim, aby nie rozmawiać o tym co właśnie się zdarzyło. Eve zamiast odpowiedzieć mi objęła mnie. Poczułem się dość...Dziwnie. Uczucie które wypełniło moje serce wydawało mi się znajome, ale nie wiedziałem skąd było i co oznaczało. Zupełnie jakby zanikło i została we mnie z niego tylko mała cząstka która teraz dała o sobie znać. Poczułem dziwne wypełniające nie ciepło. Naprawdę dawno czegoś takiego nie czułem...Czy może nawet nigdy? Czy to właśnie w ten sposób rozwijają się różnego typu relacje? W sumie jeśli o tym pomyślę to Eve jest naprawdę...Zaraz, nie! To zwykły obiekt doświadczalny! Nie mogę zapomnieć o moim głównym celu, a przede wszystkim o kontynuowaniu badań moich rodziców. Tak, to prawdopodobnie po mojej rodzinie odziedziczyłem zainteresowanie nauką, a przede wszystkim nazoidami. Choć wielka, antyczna biblioteka tylko powiększyła moją ciekawość. W dodatku to przez te badania cała moja rodzina zginęła. Eh, a byli tak blisko odkrycia wszystkich tajemnic! Może i zakazanych, ale co z tego? Ludzie bali się, że nazoidy gdy się o tym dowiedzą, choć większość sądziła że już nie istnieją, będą pragnęły zemsty za to na ludziach. I z tego powodu spalona został wioska w której mieszkałem, a ja sam miałem być niewol...Nie ważne. Dopiero po chwili poczułem coś mokrego na moich policzkach. To były...Łzy? Czemu? Eve przytuliła mnie mocniej. Naprawdę nie sądziłem, że nazoidy okazują uczucia bardziej niż niektórzy ludzie. Czy może ona jest wyjątkiem? W końcu ktoś taki jak ona...Nie! Odepchnąłem ją. To idzie za daleko. Mimo wszystko odczuwałem w tej chwili smutek.
-Ja...Przepraszam...-powiedziałem puszczając głowę i wgapiając się w zieloną trawę. Co ja robię? Nie mogę się do niej przywiązać. W końcu ją też porzucę jak wszystkie inne obiekty. Taki już jestem i nie mam zamiaru się zmieniać. Westchnąłem prawie niesłyszalnie i uniosłem głowę mając uśmiech na twarzy. Oczywiście, że był sztuczny. W tej chwili musiałem wszystko poukładać sobie w głowie i raczej nie uśmiechałbym się-Ej może pójdziemy jednak po te rzeczy!?-zawołałem niby wesoło. Rena mówiła coś o pomocy w przeniesieniu Raven'a ale nie słuchałem dokładnie. Myśląc nad tym wszystkim...Nie ma co się przejmować! Nie mogę pozwolić sobie na chwilę zawahania! W końcu życie jest grą o konkretnych zasadach. Żyjesz, albo umierasz, to proste czyż nie? Po chwili od razu zacząłem droczyć się z "Rave'usiem". Słodziutkie przezwisko, racja? Gdy zabraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy w dalszą podróż coś sobie uświadomiłem...Musze to wytłumaczyć Eve aby nie nabrała jakichkolwiek podejrzeń i nie dociekała o co dokładnie mi chodziło. Muszę tylko wymyślić co jej powiedzieć...Wiem! Raven dalej może być na mnie zły, tak? Przeniosłem spojrzenie w jego stronę. Nie wyglądał już źle.
-Mam pomysł! Zróbmy postój!-zawołałem do reszty. Wszyscy zatrzymali się i popatrzyli na mnie lekko zdziwieni.
-Dopiero co wyruszyliśmy...-mruknął Raven. Zaśmiałem się i machnąłem ręką.
-Oj przestań tobie zwłaszcza przyda się odpoczynek, nie?-spytałem z niewinnym uśmiechem. Następnie chwyciłem Eve za rękę i poprosiłem żeby za mną poszła. Chciałem z nią porozmawiać na osobności.
-O co chodzi?-spytała. Rozejrzałem się dookoła. Nikt nie powinien nas słyszeć. Odetchnąć z ulgą, a mój wyraz twarzy od razu zmienił się na poważniejszy.
-Jeśli chodzi o wcześniej...Chciałem przeprosić. Po prostu nie wiem jak się zachowywać. W końcu większość życia spędziłem w izolacji. Zresztą o tym wiesz...Gubię się w tym wszystkim. Mam nadzieję, że nie jesteś zła...-powiedziałem. Eh, wygłaszając tą mowę zbierało mi się na mdłości. To takie ckliwe i...Ale wygląda na to, że Eve w to uwierzyła. No tak była to prawda, ale nie obchodzi mnie to. Po co przejmować się przeszłością? Dzięki samotności zdobyłem o wiele więcej wiedzy i mocy. To zdecydowanie lepsze niż jakieś bezwartościowe uczucia. Odczuwałem wrażenie że Eve trochę mi współczuła. Robi się niezręcznie. Ale w końcu za 3...2...1....Nagle ujrzeliśmy Rave'usia. Ha! Idealne wyczucie czasu! Oczywiście, że się tego spodziewałem i na to czekałem. W końcu drążąc temat tej rozmowy Eve dowiedziałaby się prawdopodobnie o mnie więcej. Irytując Raven'a postojem i tak dalej tylko bardziej zwiększyłem szanse, że teraz za nami pójdzie i będzie chciał mnie zabić. Wyglądał na wściekłego. Czyżby dalej się gniewał? Westchnąłem niby z zrezygnowaniem.
-Chyba nie porozmawiamy...-mruknąłem cicho.
Raveuś?
Od Eve
Wyskoczyłam z balkonu chwilę za Add'em i go śledziłam. Wiedziałam, że jeśli będzie z Ravenem to na pewno coś się stanie. Gdy dołączył do pół - nazoida zaczęli się kłócić, a gdy padło słowo "sierota" Add naprawdę się wkurzył. Widziałam Oberona, który był bliżej żeby w razie czego zapanować nad sytuacją. Schowałam się na drzewie niedaleko, żeby wszystko dobrze widzieć. I wtedy Add przywołał czarną dziurę, ale na szczęście nie była na tyle silna żeby zabić Ravena. Odrzuciło go do tyłu i po chwili przybiegła Rena.
- Zniszczycie cały las! - krzyknęła. W sumie to rzeczywiście były tu dość duże zniszczenia. Ale ona podbiegła do pół - nazoida i uklękła przy nim. Ja w tym czasie zeszłam z drzewa i podeszłam do Add'a.
- Widziałaś? - zapytał się po chwili milczenia
- Tak. Trochę się zdenerwowałeś. - powiedziałam spokojnie, rozglądając się po lesie.
- Wiesz, niezbyt lubię to słowo. Ale w końcu ty znasz większość moich wspomnień więc powinnaś wiedzieć...
I nagle Add mnie pocałował. W tym momencie byłam jednocześnie szczęśliwa i zdziwiona, ale nie przeszkodziło mi to w odwzajemnieniu pocałunku.
- Może byśmy tak wrócili po nasze rzeczy? - zapytał gdy już gdy skończyliśmy się całować. Nic nie powiedziałam tylko podeszłam do niego bliżej i go przytuliłam . Zauważyłam że po jego zarumienionych policzkach spłynęło kilka łez, więc go nie puściłam tylko przytuliłam mocniej. Po chwili jednak mnie odepchnął.
- Ja... przepraszam... - powiedział z opuszczoną głową. Wydawał się bardzo smutny. - Ej, może pójdziemy jednak po te rzeczy?! - krzyknął do wszystkich z wymuszonym uśmiechem. Rena i Raven nadal siedzieli razem pod drzewem, a Ara oparło się o drzewo niedaleko.
- Dobrze tylko przydałaby mi się pomoc w przeniesieniu Ravena! - odkrzyknęła nam elfka. Skinęłam głową na Oberona i od razu zeskoczył z drzewa i podniósł pół - nazoida.
- Ej, wiesz Raveuś ja nie chciałem cię zabić... - powiedział Add, który już prawie wrócił do swojego normalnego charakteru.
- Wiesz co... dzieciaku... - ledwo powiedział - idź się... utop...
- Słyszę, że nawet humor cię nie opuścił!
Po jakimś czasie gdy wzięliśmy swoje rzeczy i przeszliśmy już jakiś kawałek drogi Add poprosił mnie na bok.
Add?
- Zniszczycie cały las! - krzyknęła. W sumie to rzeczywiście były tu dość duże zniszczenia. Ale ona podbiegła do pół - nazoida i uklękła przy nim. Ja w tym czasie zeszłam z drzewa i podeszłam do Add'a.
- Widziałaś? - zapytał się po chwili milczenia
- Tak. Trochę się zdenerwowałeś. - powiedziałam spokojnie, rozglądając się po lesie.
- Wiesz, niezbyt lubię to słowo. Ale w końcu ty znasz większość moich wspomnień więc powinnaś wiedzieć...
I nagle Add mnie pocałował. W tym momencie byłam jednocześnie szczęśliwa i zdziwiona, ale nie przeszkodziło mi to w odwzajemnieniu pocałunku.
- Może byśmy tak wrócili po nasze rzeczy? - zapytał gdy już gdy skończyliśmy się całować. Nic nie powiedziałam tylko podeszłam do niego bliżej i go przytuliłam . Zauważyłam że po jego zarumienionych policzkach spłynęło kilka łez, więc go nie puściłam tylko przytuliłam mocniej. Po chwili jednak mnie odepchnął.
- Ja... przepraszam... - powiedział z opuszczoną głową. Wydawał się bardzo smutny. - Ej, może pójdziemy jednak po te rzeczy?! - krzyknął do wszystkich z wymuszonym uśmiechem. Rena i Raven nadal siedzieli razem pod drzewem, a Ara oparło się o drzewo niedaleko.
- Dobrze tylko przydałaby mi się pomoc w przeniesieniu Ravena! - odkrzyknęła nam elfka. Skinęłam głową na Oberona i od razu zeskoczył z drzewa i podniósł pół - nazoida.
- Ej, wiesz Raveuś ja nie chciałem cię zabić... - powiedział Add, który już prawie wrócił do swojego normalnego charakteru.
- Wiesz co... dzieciaku... - ledwo powiedział - idź się... utop...
- Słyszę, że nawet humor cię nie opuścił!
Po jakimś czasie gdy wzięliśmy swoje rzeczy i przeszliśmy już jakiś kawałek drogi Add poprosił mnie na bok.
Add?
wtorek, 16 września 2014
Od Add'a: Moja druga strona
Kłótnia z Raven'em bawiła mnie i to bardzo. Świetnie jest kłócić z kimś głupszym od siebie. Zwłaszcza jeśli on uważa, że jesteś kompletnym idiotą który bierze wszystko na serio. Miałem niezły ubaw, aż nie usłyszałem tego jednego słowa. Zatrzymałem się. Raven który był zmęczony także to zrobił, w końcu stracił już z widoku Rene więc nie ma co tej elfki szukać. Spuściłem głowę na dół i zacząłem cicho śmiać się. Śmiech ten był prawdopodobnie...Nie, był na pewno bardziej psychopatyczny niż zawsze.
-"Sierota", co?-mruknąłem cicho. Jakby on jeszcze wiedział jak to jest. Poczułem wypełniającą mnie złość. Normalnie bym to zignorował, ale on o niczym nie wie. Niby powinienem się w tej chwili cieszyć, ale nie myślałem racjonalnie. Uniosłem głowę. Moje źrenice zmniejszyły się oraz także świeciły mocniej niż zawsze. Odgarnąłem ręką grzywkę, był to dla mnie typowy odruch.
-Dzieciaczek się wkurzył?-spytał zdyszany Raven. Nie patrzył na mnie. Jego głowa była opuszczona, a wzrok wgapiony był w ziemię. Zaczynałem śmiać się coraz głośniej.
-Na twoim miejscu nie lekceważyłbym mnie-poradziłem szczerze. W końcu jak można lekceważyć kogoś takiego jak mnie? To się skończy źle. Nie, nie obchodzi mnie ani trochę czy Raven powie komukolwiek o tym jak się zachowywałem. Mam go dość. Ludzie których mam dość powinni zginąć.
-Nie obchodzi mnie to, bardziej boję sie tamtego z tyłu-powiedział pokazując palcem w jedną ze stron. Spojrzałem tak ukradkiem i zauważyłem Oberona. Oczywiście wszystko widział, ale tak jak wspominałem nie obchodziło mnie teraz dosłownie nic ponieważ po prostu nie myślałem. Często moja "druga strona" przejmuje nade mną kontrole...
-Ach tak?-spytałem dalej pewny siebie. Następnie moje nazo-prądnice wytworzyły kulę elektryczną którą kopnąłem w jego stronę. Dostał nią oraz uderzył o drzewo. Po chwili pozbierał się i wstał.
-Nie mam siły żeby z tobą walczyć-mruknął zdenerwowany. Zaśmiałem się. Czyżby ktoś chciał stchórzyć? Żałosne. Taki jest już świat.
-Walcz albo giń-wyszeptałem bardziej do siebie niż do niego. Psychopatyczny uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Kopałem w jego stronę kula za kulą. On co chwila robił uniki. W końcu w jego stronę poleciała zminimalizowana czarna dziura która go przyciągnęła, a następnie wybuchła. Podszedłem do Raven'a który leżał na ziemi-To chyba koniec co?-spytałem patrząc na niego z góry. Ładowałem kulę aby zadać mu ostateczny cios jednak nagle usłyszałem krzyk.
-Zniszczycie las!-to była Rena. Tak na pewno. Moje źrenice wróciły do poprzedniego stanu wielkości. Także ich świecenie zrobiło się słabsze. Odszedłem od Raven'a. Co ja robię!? Jeśli przekaże Eve co tu się działo to Królowa Nazoidów może zacząć się czegoś domyślać. Chociaż...Cz zaślepiona miłością do kogoś takiego jak ja mu uwierzy? Dlatego uważam, że jest to idiotyczne uczucie. Ufasz komuś i nie myślisz, że mógłby Cię okłamać gdy żadne z jego słów tak naprawde nigdy nie było prawdą. Doprawdy...Po chwili zauważyłem w oddali Eve i Are. Były coraz bliżej nas.
Ktokolwiek dokończy?
-"Sierota", co?-mruknąłem cicho. Jakby on jeszcze wiedział jak to jest. Poczułem wypełniającą mnie złość. Normalnie bym to zignorował, ale on o niczym nie wie. Niby powinienem się w tej chwili cieszyć, ale nie myślałem racjonalnie. Uniosłem głowę. Moje źrenice zmniejszyły się oraz także świeciły mocniej niż zawsze. Odgarnąłem ręką grzywkę, był to dla mnie typowy odruch.
-Dzieciaczek się wkurzył?-spytał zdyszany Raven. Nie patrzył na mnie. Jego głowa była opuszczona, a wzrok wgapiony był w ziemię. Zaczynałem śmiać się coraz głośniej.
-Na twoim miejscu nie lekceważyłbym mnie-poradziłem szczerze. W końcu jak można lekceważyć kogoś takiego jak mnie? To się skończy źle. Nie, nie obchodzi mnie ani trochę czy Raven powie komukolwiek o tym jak się zachowywałem. Mam go dość. Ludzie których mam dość powinni zginąć.
-Nie obchodzi mnie to, bardziej boję sie tamtego z tyłu-powiedział pokazując palcem w jedną ze stron. Spojrzałem tak ukradkiem i zauważyłem Oberona. Oczywiście wszystko widział, ale tak jak wspominałem nie obchodziło mnie teraz dosłownie nic ponieważ po prostu nie myślałem. Często moja "druga strona" przejmuje nade mną kontrole...
-Ach tak?-spytałem dalej pewny siebie. Następnie moje nazo-prądnice wytworzyły kulę elektryczną którą kopnąłem w jego stronę. Dostał nią oraz uderzył o drzewo. Po chwili pozbierał się i wstał.
-Nie mam siły żeby z tobą walczyć-mruknął zdenerwowany. Zaśmiałem się. Czyżby ktoś chciał stchórzyć? Żałosne. Taki jest już świat.
-Walcz albo giń-wyszeptałem bardziej do siebie niż do niego. Psychopatyczny uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Kopałem w jego stronę kula za kulą. On co chwila robił uniki. W końcu w jego stronę poleciała zminimalizowana czarna dziura która go przyciągnęła, a następnie wybuchła. Podszedłem do Raven'a który leżał na ziemi-To chyba koniec co?-spytałem patrząc na niego z góry. Ładowałem kulę aby zadać mu ostateczny cios jednak nagle usłyszałem krzyk.
-Zniszczycie las!-to była Rena. Tak na pewno. Moje źrenice wróciły do poprzedniego stanu wielkości. Także ich świecenie zrobiło się słabsze. Odszedłem od Raven'a. Co ja robię!? Jeśli przekaże Eve co tu się działo to Królowa Nazoidów może zacząć się czegoś domyślać. Chociaż...Cz zaślepiona miłością do kogoś takiego jak ja mu uwierzy? Dlatego uważam, że jest to idiotyczne uczucie. Ufasz komuś i nie myślisz, że mógłby Cię okłamać gdy żadne z jego słów tak naprawde nigdy nie było prawdą. Doprawdy...Po chwili zauważyłem w oddali Eve i Are. Były coraz bliżej nas.
Ktokolwiek dokończy?
Od Raven'a
Podbiegliśmy do balkonu. Ostatnie co widzieliśmy to to jak Rena macha nam na pożegnanie i biegnie w stronę lasu.
-No i widzisz co zrobiłeś?!-wrzasnęła mi do ucha Eve.
-Cisza!-odwrzasnąłem do niej. Mam to w głębokim poważaniu.
-Masz iść ją znaleźć!-krzyknęła znowu Eve.
-Bo co mi zrobisz?-spytałem się zdenerwowany.
-No ona może zrobić dużo-powiedział ze śmiechem Add-na przykład może cię zabić.
A no tego nie przemyślałem. Ech...a może tak powiem że idę po nią a tak na prawdę ucieknę?
-Romeo Julia ci ucieka-powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha dzieciak. Chciałem go w tej chwili zabić ale się uspokoiłem, w końcu jest tu ta królowa rupieć.
-CISZA!-wrzasnąłem.
-Masz po nią iść-powiedziała Eve i złapała mnie za nazo-ramię. Przez chwilę poczułem mocny ból.
-Puszczaj-powiedziałem i zabrałem rękę-już pójdę, pójdę.
-Tylko pamiętaj, jak gdzieś uciekniesz to i tak cię znajdziemy-powiedziała Eve-Oberonie będziesz szedł za tym pół-nazoidem-odwróciła wzrok do tego gościa w kasku.
Ech super nici z moich planów.
-Rozumiem-powiedziałem.Zeskoczyłem z balkonu na ziemię.
-A i masz tylko 48 godzin-krzyknął Add-jak nie zdążysz to Oberon cię zabije.
Super...po prostu super, a co będzie jak jej nie znajdę? Dobra nie ważne. Pobiegłem w las.
-Ej elfko jesteś tu?!-krzyknąłem. Dalej biegłem. Nienawidzę szukać. Ten cały Oberon przez cały czas skakał po drzewach za mną.
***
Szukałem i szukałem i szukałem całą noc. Nawet nie zauważyłem kiedy wstał dzień. Te drzewa zasłaniają mi niebo.
-GŁUPIE DRZEWA, NIENAWIDZĘ WAS!!-krzyknąłem. Byłem zaspany. Byłem tak wściekły i zacząłem kopać w drzewo.
-Czemu kopiesz drzewo?-spytał się jakiś głos na drzewie. Popatrzałem w górę i kogo zobaczyłem? Naszą elfkę.
-A niby nie mogę...-powiedziałem obojętnie.
-Tak właściwie nie-powiedziała-Co taki zdenerwowany?Jakoś dziwnie mamroczesz.
-A co cię to obchodzi?!-spytałem się zdenerwowany. Nie mam siły jej wszystkiego mówić-masz ze mną iść.
-Pff...nigdzie nie idę-powiedziała i zeskoczyła z drzewa.
Jeżeli dalej się będzie sprzeciwiać to ją tam zaniosę.
-IDZIESZ ZE MNĄ!!-wrzasnąłem.
-Nie krzycz,nigdzie nie idę-powiedziała i się odwróciła.
-NIE IDZIESZ?!-wrzasnąłem. W tym momencie na innym drzewie zobaczyłem Oberona. Skierowałem swoje nazo-ramię na niego i wstrzeliłem kulę ognia. Niestety Oberon uciekł a drzewo spłonęło. Nagle Rena podbiegła do mnie. Miała łzy w oczach i biła mnie w klatę.
-Jak mogłeś-powiedziała-jesteś głupi, nienawidzę cię.
W tedy pierwszy raz widziałem jak Rena płacze. Coś mnie zabolało w okolicy klatki piersiowej i to nie były uderzenia Reny. Powiedziała że mnie nienawidzi.
-Nie płacz-powiedziałem już trochę łagodniej.
-Cicho bądź-powiedziała i uderzyła mnie w twarz. Odwróciła się i pobiegła.
-CZEKAJ!-krzyknąłem i pobiegłem za nią.
Ona jest szybka, ale widziałem ją. Biegłem tak przez 10 minut.
-Zmęczony?-spytał jakiś głos. Spojrzałem w bok a tam na swoim leżaku leciał Add.
-Co ty tu robisz?-spytałem trochę zasapany. Biegłem dalej. Nie spuszczałem z oczu Reny.
-A nudziło mi się to pomyślałem a pójdę pomęczyć Raveusia-uśmiechnął się wrednie.
-Wynocha...-powiedziałem cały zdyszany-...chociaż...mógłbyś mi pomóc...
-Czekaj pomyślę-powiedział i złapał się za brodę-hmm nie.Dbam o twoją formę-uśmiechnął się wrednie-Dawaj Raveuś, dawaj Raveuś, dawaj Raveuś.
-A walnąć ci?-spytałem.
-To ja chcę ci pomóc,a ty tak się odwdzięczasz?-spytał z chytrym uśmiechem.
-Zamkniesz się sieroto?...
Co ty na to Add?
-No i widzisz co zrobiłeś?!-wrzasnęła mi do ucha Eve.
-Cisza!-odwrzasnąłem do niej. Mam to w głębokim poważaniu.
-Masz iść ją znaleźć!-krzyknęła znowu Eve.
-Bo co mi zrobisz?-spytałem się zdenerwowany.
-No ona może zrobić dużo-powiedział ze śmiechem Add-na przykład może cię zabić.
A no tego nie przemyślałem. Ech...a może tak powiem że idę po nią a tak na prawdę ucieknę?
-Romeo Julia ci ucieka-powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha dzieciak. Chciałem go w tej chwili zabić ale się uspokoiłem, w końcu jest tu ta królowa rupieć.
-CISZA!-wrzasnąłem.
-Masz po nią iść-powiedziała Eve i złapała mnie za nazo-ramię. Przez chwilę poczułem mocny ból.
-Puszczaj-powiedziałem i zabrałem rękę-już pójdę, pójdę.
-Tylko pamiętaj, jak gdzieś uciekniesz to i tak cię znajdziemy-powiedziała Eve-Oberonie będziesz szedł za tym pół-nazoidem-odwróciła wzrok do tego gościa w kasku.
Ech super nici z moich planów.
-Rozumiem-powiedziałem.Zeskoczyłem z balkonu na ziemię.
-A i masz tylko 48 godzin-krzyknął Add-jak nie zdążysz to Oberon cię zabije.
Super...po prostu super, a co będzie jak jej nie znajdę? Dobra nie ważne. Pobiegłem w las.
-Ej elfko jesteś tu?!-krzyknąłem. Dalej biegłem. Nienawidzę szukać. Ten cały Oberon przez cały czas skakał po drzewach za mną.
***
Szukałem i szukałem i szukałem całą noc. Nawet nie zauważyłem kiedy wstał dzień. Te drzewa zasłaniają mi niebo.
-GŁUPIE DRZEWA, NIENAWIDZĘ WAS!!-krzyknąłem. Byłem zaspany. Byłem tak wściekły i zacząłem kopać w drzewo.
-Czemu kopiesz drzewo?-spytał się jakiś głos na drzewie. Popatrzałem w górę i kogo zobaczyłem? Naszą elfkę.
-A niby nie mogę...-powiedziałem obojętnie.
-Tak właściwie nie-powiedziała-Co taki zdenerwowany?Jakoś dziwnie mamroczesz.
-A co cię to obchodzi?!-spytałem się zdenerwowany. Nie mam siły jej wszystkiego mówić-masz ze mną iść.
-Pff...nigdzie nie idę-powiedziała i zeskoczyła z drzewa.
Jeżeli dalej się będzie sprzeciwiać to ją tam zaniosę.
-IDZIESZ ZE MNĄ!!-wrzasnąłem.
-Nie krzycz,nigdzie nie idę-powiedziała i się odwróciła.
-NIE IDZIESZ?!-wrzasnąłem. W tym momencie na innym drzewie zobaczyłem Oberona. Skierowałem swoje nazo-ramię na niego i wstrzeliłem kulę ognia. Niestety Oberon uciekł a drzewo spłonęło. Nagle Rena podbiegła do mnie. Miała łzy w oczach i biła mnie w klatę.
-Jak mogłeś-powiedziała-jesteś głupi, nienawidzę cię.
W tedy pierwszy raz widziałem jak Rena płacze. Coś mnie zabolało w okolicy klatki piersiowej i to nie były uderzenia Reny. Powiedziała że mnie nienawidzi.
-Nie płacz-powiedziałem już trochę łagodniej.
-Cicho bądź-powiedziała i uderzyła mnie w twarz. Odwróciła się i pobiegła.
-CZEKAJ!-krzyknąłem i pobiegłem za nią.
Ona jest szybka, ale widziałem ją. Biegłem tak przez 10 minut.
-Zmęczony?-spytał jakiś głos. Spojrzałem w bok a tam na swoim leżaku leciał Add.
-Co ty tu robisz?-spytałem trochę zasapany. Biegłem dalej. Nie spuszczałem z oczu Reny.
-A nudziło mi się to pomyślałem a pójdę pomęczyć Raveusia-uśmiechnął się wrednie.
-Wynocha...-powiedziałem cały zdyszany-...chociaż...mógłbyś mi pomóc...
-Czekaj pomyślę-powiedział i złapał się za brodę-hmm nie.Dbam o twoją formę-uśmiechnął się wrednie-Dawaj Raveuś, dawaj Raveuś, dawaj Raveuś.
-A walnąć ci?-spytałem.
-To ja chcę ci pomóc,a ty tak się odwdzięczasz?-spytał z chytrym uśmiechem.
-Zamkniesz się sieroto?...
Co ty na to Add?
Od Reny
Weszłam do pokoju dość późno jednak usłyszałam tylko fragment o tym że Raven chce odejść..znowu...nie zatrzymam go po tym co się wydarzyło.Weszłam do pokoju kierując się w stronę łóżka.Przeczesałam swoje rzeczy i wydobyłam coś do jedzenia i mój woreczek.Gwizdnęłam na Po i poszłam w stronę balkonu.Minęłam Add'a,Eve i Ravena któremu rzuciłam lekkie zmęczone spojrzenie.Wspięłam się na balustradę i zeskoczyłam.Rzucili się do okna.Machnęłam im tylko ręką.Pogłaskałam Po i ruszyłam z łukiem w ręku w stronę lasu.Doszłam do zielonego terenu w niecałe 10 minut.Rozłożyłam się na drzewie i rzuciłam burasowi jagody.Po zjedzeniu ich zaczął węszyć na koniec zaprzestał i położył się pod drzewem.Postanowiłam pójść spać..na drzewie nic mi nie groziło więc? Ułożyłam się wygodnie i zamknęłam oczy.
Obudziłam się ponieważ usłyszałam w lesie jakiś jednostajny dźwięk.Zeskoczyłam z drzewa i pobiegłam w tamta stronę.Buras podreptał za mną cicho wczuwając się w rolę szpiega.Doszliśmy na tyle blisko żeby zobaczyć co się dzieje...Okazało się że to Raven ze zdenerwowania kopał w drzewo.Mamrotał coś pod nosem jednak nie mogłam tego usłyszeć.Wskoczyłam na pobliskie ,a potem na to w które kopał i zwiesiłam się głową w dół.
-Czemu kopiesz drzewo?-zapytałam na prawdę poważnie.Odskoczył zdziwiony i cofnął jeszcze o kilka kroków.
-A niby nie mogę...-powiedział bez entuzjazmu.
-Tak właściwie nie...-ciągnęłam dalej-Co taki zdenerwowany?Jakoś dziwnie mamroczesz...
Raven?
***
Obudziłam się ponieważ usłyszałam w lesie jakiś jednostajny dźwięk.Zeskoczyłam z drzewa i pobiegłam w tamta stronę.Buras podreptał za mną cicho wczuwając się w rolę szpiega.Doszliśmy na tyle blisko żeby zobaczyć co się dzieje...Okazało się że to Raven ze zdenerwowania kopał w drzewo.Mamrotał coś pod nosem jednak nie mogłam tego usłyszeć.Wskoczyłam na pobliskie ,a potem na to w które kopał i zwiesiłam się głową w dół.
-Czemu kopiesz drzewo?-zapytałam na prawdę poważnie.Odskoczył zdziwiony i cofnął jeszcze o kilka kroków.
-A niby nie mogę...-powiedział bez entuzjazmu.
-Tak właściwie nie...-ciągnęłam dalej-Co taki zdenerwowany?Jakoś dziwnie mamroczesz...
Raven?
niedziela, 14 września 2014
Od Eve
Owszem nie lubię tego pól - nazoida, ale powoli zaczyna przesadzać. A co do Add'a, owszem podobał mi się, i się chyba nawet w nim zakochałam , ale... to on zapytał się czy mam z nim chodzić!
-To co chciałaś? - zapytał się Raven
- Pól-nazoidzie, posuwasz się za daleko nie szanując mnie i mojego chło... Add'a-nie wiem czemu nie dałam rady wymówić tego słowa. Nigdy nie czułam się tak, dopóki nie poznałam Reny, zapomniałam co to uczucia, a potem poznałam Add'a i całą resztę... - Z Reną znamy się już od dawna. Będę pilnować czy nie robisz jej niczego złego.
-Jutro wyjeżdżam więc nie musisz się bać - powiedział jakby znudzonym głosem. Wiedziałam, że to mogłoby zranić Renę.
- Nigdzie nie jedziesz. Zostajesz z nami i nie robisz krzywdy Renie i innym.
- A niby czemu? Nagle zmieniłaś zdanie co do mnie? Wiesz niektórzy wolą sami wybierać co chcą robić, i ja chcę stąd wyjechać! - krzyknął już zdenerwowany Raven. Byłam pewna że inni to słyszeli.
- A wiesz że niektórych mogłoby to bardzo zranić. Nie chodzi o mnie, ale na przykład o Renę, ona naprawdę cię lubi , a ciebie nic to nie obchodzi! Wszyscy mają uczucia nawet ty i dobrze wiesz że zabolałoby ją gdybyś nas opuścił! A ja myślałam że jesteś mądrzejszy... - powiedziałam pół krzycząc i zobaczyłam że do pokoju wchodzi Rena, Add i Ara.
Ktoś ma pomysł jak zakończyć naszą kłótnię?
-To co chciałaś? - zapytał się Raven
- Pól-nazoidzie, posuwasz się za daleko nie szanując mnie i mojego chło... Add'a-nie wiem czemu nie dałam rady wymówić tego słowa. Nigdy nie czułam się tak, dopóki nie poznałam Reny, zapomniałam co to uczucia, a potem poznałam Add'a i całą resztę... - Z Reną znamy się już od dawna. Będę pilnować czy nie robisz jej niczego złego.
-Jutro wyjeżdżam więc nie musisz się bać - powiedział jakby znudzonym głosem. Wiedziałam, że to mogłoby zranić Renę.
- Nigdzie nie jedziesz. Zostajesz z nami i nie robisz krzywdy Renie i innym.
- A niby czemu? Nagle zmieniłaś zdanie co do mnie? Wiesz niektórzy wolą sami wybierać co chcą robić, i ja chcę stąd wyjechać! - krzyknął już zdenerwowany Raven. Byłam pewna że inni to słyszeli.
- A wiesz że niektórych mogłoby to bardzo zranić. Nie chodzi o mnie, ale na przykład o Renę, ona naprawdę cię lubi , a ciebie nic to nie obchodzi! Wszyscy mają uczucia nawet ty i dobrze wiesz że zabolałoby ją gdybyś nas opuścił! A ja myślałam że jesteś mądrzejszy... - powiedziałam pół krzycząc i zobaczyłam że do pokoju wchodzi Rena, Add i Ara.
Ktoś ma pomysł jak zakończyć naszą kłótnię?
sobota, 13 września 2014
Od Raven'a
-Kim jest ta zielona...?No wiesz ta..hmm...podobna do mnie...-odpowiedziała mi. Stałem zdziwiony.
-Eee o co ci chodzi?-spytałem się. No trochę mi kogoś przypominała.
-No kim ona jest?-spytała.
-Ale nie wiem o kim mówisz kobieto?-powiedziałem. No jak by mi kogoś przypominała to też bym nie powiedział.
-No mów-powiedziała i złapała mnie za prawdziwą rękę. Odwróciłem się do niej i popatrzałem się na jej słodką twarz. Przypominała mi Cerris.
-Nie ważne-odpowiedziałem.
-Czemu nie chcesz powiedzieć?-spytała się. No bo to bolesne wspomnienia?
-Nie twoja sprawa-powiedziałem
-Czemu jesteś taki wredny?-spytała się.Próbowała walnąć mnie w twarz ale szybko złapałem ją za rękę.
-Nie jestem wredny, tylko nie chce o tym gadać-wytłumaczyłem jej. To naprawdę jest bolesne.
-Ale mi możesz powiedzieć-powiedziała i się do mnie przybliżyła. Przysunęła się do mnie.
-Ale czemu chcesz to wiedzieć?-spytałem się.
-Bo jestem wścibska-wyszeptała mi do ucha. Poczułem jej zapach. Odwróciłem się do niej. Jej twarz była taka słodka.
-Ech-zacząłem-ta dziewczyna to moja była narzeczona-powiedziałem. Serce mnie zabolało.
-Była?-spytała się-a co się stało że już nie jest?
-Umarła-powiedziałem. Serce zaczęło walić. Łzy nabrały mi się w oczach. Wytarłem je szybko.
-Oj-powiedziała-przykro mi
-CICHO!-zdenerwowałem się. Odwróciłem się od niej.
-Przepraszam-powiedziała. Próbowała mnie uspokoić, dlatego właśnie nie chciałem zaczynać tego tematu.
-Ale się ciekawych rzeczy można dowiedzieć-powiedział Add który właśnie stanął przede mną. Za nim stała cesarzowa tych potworów Eve.
-Zejdź mi z drogi-ostrzegłem go. Ten dzieciak już mnie denerwował.
-Spokojnie Raveuś-powiedział. Sam tego chciał. Popchałem go. On się wywalił i spadł na Eve.
Poszedłem do środka. Usiadłem na krześle. Po co ja z nimi łażę? Zaraz sobie pójdę, albo nie zrobię to rano. Zauważyłem że jedyną osobą która nie spała to była ogoniasta. Przyszła Eve.
-Pół-nazoidzie-powiedziała.
-Co jest?-spytałem się.
-Porozmawiajmy...
Eve o co chodzi ?
-Eee o co ci chodzi?-spytałem się. No trochę mi kogoś przypominała.
-No kim ona jest?-spytała.
-Ale nie wiem o kim mówisz kobieto?-powiedziałem. No jak by mi kogoś przypominała to też bym nie powiedział.
-No mów-powiedziała i złapała mnie za prawdziwą rękę. Odwróciłem się do niej i popatrzałem się na jej słodką twarz. Przypominała mi Cerris.
-Nie ważne-odpowiedziałem.
-Czemu nie chcesz powiedzieć?-spytała się. No bo to bolesne wspomnienia?
-Nie twoja sprawa-powiedziałem
-Czemu jesteś taki wredny?-spytała się.Próbowała walnąć mnie w twarz ale szybko złapałem ją za rękę.
-Nie jestem wredny, tylko nie chce o tym gadać-wytłumaczyłem jej. To naprawdę jest bolesne.
-Ale mi możesz powiedzieć-powiedziała i się do mnie przybliżyła. Przysunęła się do mnie.
-Ale czemu chcesz to wiedzieć?-spytałem się.
-Bo jestem wścibska-wyszeptała mi do ucha. Poczułem jej zapach. Odwróciłem się do niej. Jej twarz była taka słodka.
-Ech-zacząłem-ta dziewczyna to moja była narzeczona-powiedziałem. Serce mnie zabolało.
-Była?-spytała się-a co się stało że już nie jest?
-Umarła-powiedziałem. Serce zaczęło walić. Łzy nabrały mi się w oczach. Wytarłem je szybko.
-Oj-powiedziała-przykro mi
-CICHO!-zdenerwowałem się. Odwróciłem się od niej.
-Przepraszam-powiedziała. Próbowała mnie uspokoić, dlatego właśnie nie chciałem zaczynać tego tematu.
-Ale się ciekawych rzeczy można dowiedzieć-powiedział Add który właśnie stanął przede mną. Za nim stała cesarzowa tych potworów Eve.
-Zejdź mi z drogi-ostrzegłem go. Ten dzieciak już mnie denerwował.
-Spokojnie Raveuś-powiedział. Sam tego chciał. Popchałem go. On się wywalił i spadł na Eve.
Poszedłem do środka. Usiadłem na krześle. Po co ja z nimi łażę? Zaraz sobie pójdę, albo nie zrobię to rano. Zauważyłem że jedyną osobą która nie spała to była ogoniasta. Przyszła Eve.
-Pół-nazoidzie-powiedziała.
-Co jest?-spytałem się.
-Porozmawiajmy...
Eve o co chodzi ?
piątek, 12 września 2014
Od Reny
Czy ten idiota nie wie że spowalnia nas i do tego marnuje cenne powietrze.Westchnęłam i zwiesiłam tuż przed jego twarzą.Syknęłam tak że tylko on usłyszał.
-Zamknij się-warknęłam-Marnujesz powietrze...
-Co? -zapytał zdziwiony-Co ty..?
Jednak ja już stałam przy burasie i szłam dalej w stronę wioski. Add coś tam krzyczał ,ale go ignorowałam.Tak doszliśmy do Ruben.Tak właściwie po co mieliśmy tam iść?Chyba po zapasy albo na nocleg...Chyba to drugie...Po chwili natknęliśmy się na Arankę,proponowała nam różne misje z najdziwniejszymi nagrodami.Pożegnaliśmy się nią i poszliśmy dalej.Niedługo po niej spotkaliśmy burmistrza.Mówił coś o złodziejach i wczorajszej napaści na wioskę.Na koniec poprosił nas abyśmy znaleźli ich i odebrali łup.Wszyscy zgodzili się na to w zamian za nocleg i zapasy.Dowiedzieliśmy się że rabusie udali się na południe.Wyruszyliśmy w pośpiechu polegając na Eve i moim rozpoznaniu w lesie.Po kilku godzinach poszukiwań znaleźliśmy ich w jaskini.To znaczy znaleźliśmy ich rzeczy.Zaczęliśmy powoli schodzić do pieczary usłyszałam jęk burasa.Popatrzyłam na niego.W jego boku tkwiła strzała.Wpadłam w szał gdy spostrzegłam owych bandytów za skałą chowających się.Wściekła rzuciłam zza drzew na bandytów.Wypuściłam 2 salwy pocisków i resztę zostawiłam innym.Zaczęłam opatrywać Po bo tak nazwałam Prastarego Burasa.Gdy było po wszystkim zebraliśmy łup i wróciliśmy do miasta.
-Dziękuję wam bardzo!Na prawdę dziękuję!-po raz setny dziękował nam burmistrz.Ulokował nas w hotelu?Tak to można nazwać i nawet pozwolił spać także Po > nie miał żadnego wyboru...< pod dachem.Po zachodzie słońca wszyscy byliśmy w pokojach.Byłam z Arą i Eve,a także z moim burasem który spał mi w nogach.Od razu zasnęłam.Na początku była ciemności...potem wyłonił się kształt drzewa i zaczął mocno świecić.Następnie sceneria się zmieniła zobaczyłam Eve i Adda w jakimś labolatorium.Pracowali nad czymś ciężko.Chwilę potem Add wyskoczył z okrzykami zwycięstwa ujął twarz Eve w dłonie i....pocałował?!W tej samej sekundzie obraz znów się zmienił.Tym razem stałam obok Ravena i mnie?...Nie ja nigdy nie wkładam takich ubrań.....I także nigdy go nie spotkałam...W okół leżało wiele innych ciał..Dopiero teraz zauważyłam że Raven jest ranny i to poważnie.Klęczał przy innej mnie i płakał?Chyba tak..Potem znów otuliła mnie ciemność i poczułam mokry dotyk na twarzy.Podniosłam się gwałtownie i spojrzałam na Po.Uspokoiłam go i wyszłam na balkon.Usiadłam na parapecie i zaczęłam się rozglądać.Chwilę po mnie z okna obok wynurzył się Raven.Oparł się o framugę i popatrzył na mnie.
-Czemu nie śpisz?-zapytał
-Mogłabym cię zapytać o to samo..-odburknęłam
-Tak właściwie to nie wiem...-powiedział patrząc w miasto
-Wiesz..-powiedziałam prostując się-Co do naszej wczorajszej rozmowy...
-Co?-zapytał zdziwiony
-Kim jest ta zielona...?No wiesz ta..hmm...podobna do mnie...-odpowiedziałam cicho.Popatrzyłam się na niego ,a on tylko stał i z dziwną miną patrzył się w niebo.
Raven?
-Zamknij się-warknęłam-Marnujesz powietrze...
-Co? -zapytał zdziwiony-Co ty..?
Jednak ja już stałam przy burasie i szłam dalej w stronę wioski. Add coś tam krzyczał ,ale go ignorowałam.Tak doszliśmy do Ruben.Tak właściwie po co mieliśmy tam iść?Chyba po zapasy albo na nocleg...Chyba to drugie...Po chwili natknęliśmy się na Arankę,proponowała nam różne misje z najdziwniejszymi nagrodami.Pożegnaliśmy się nią i poszliśmy dalej.Niedługo po niej spotkaliśmy burmistrza.Mówił coś o złodziejach i wczorajszej napaści na wioskę.Na koniec poprosił nas abyśmy znaleźli ich i odebrali łup.Wszyscy zgodzili się na to w zamian za nocleg i zapasy.Dowiedzieliśmy się że rabusie udali się na południe.Wyruszyliśmy w pośpiechu polegając na Eve i moim rozpoznaniu w lesie.Po kilku godzinach poszukiwań znaleźliśmy ich w jaskini.To znaczy znaleźliśmy ich rzeczy.Zaczęliśmy powoli schodzić do pieczary usłyszałam jęk burasa.Popatrzyłam na niego.W jego boku tkwiła strzała.Wpadłam w szał gdy spostrzegłam owych bandytów za skałą chowających się.Wściekła rzuciłam zza drzew na bandytów.Wypuściłam 2 salwy pocisków i resztę zostawiłam innym.Zaczęłam opatrywać Po bo tak nazwałam Prastarego Burasa.Gdy było po wszystkim zebraliśmy łup i wróciliśmy do miasta.
-Dziękuję wam bardzo!Na prawdę dziękuję!-po raz setny dziękował nam burmistrz.Ulokował nas w hotelu?Tak to można nazwać i nawet pozwolił spać także Po > nie miał żadnego wyboru...< pod dachem.Po zachodzie słońca wszyscy byliśmy w pokojach.Byłam z Arą i Eve,a także z moim burasem który spał mi w nogach.Od razu zasnęłam.Na początku była ciemności...potem wyłonił się kształt drzewa i zaczął mocno świecić.Następnie sceneria się zmieniła zobaczyłam Eve i Adda w jakimś labolatorium.Pracowali nad czymś ciężko.Chwilę potem Add wyskoczył z okrzykami zwycięstwa ujął twarz Eve w dłonie i....pocałował?!W tej samej sekundzie obraz znów się zmienił.Tym razem stałam obok Ravena i mnie?...Nie ja nigdy nie wkładam takich ubrań.....I także nigdy go nie spotkałam...W okół leżało wiele innych ciał..Dopiero teraz zauważyłam że Raven jest ranny i to poważnie.Klęczał przy innej mnie i płakał?Chyba tak..Potem znów otuliła mnie ciemność i poczułam mokry dotyk na twarzy.Podniosłam się gwałtownie i spojrzałam na Po.Uspokoiłam go i wyszłam na balkon.Usiadłam na parapecie i zaczęłam się rozglądać.Chwilę po mnie z okna obok wynurzył się Raven.Oparł się o framugę i popatrzył na mnie.
-Czemu nie śpisz?-zapytał
-Mogłabym cię zapytać o to samo..-odburknęłam
-Tak właściwie to nie wiem...-powiedział patrząc w miasto
-Wiesz..-powiedziałam prostując się-Co do naszej wczorajszej rozmowy...
-Co?-zapytał zdziwiony
-Kim jest ta zielona...?No wiesz ta..hmm...podobna do mnie...-odpowiedziałam cicho.Popatrzyłam się na niego ,a on tylko stał i z dziwną miną patrzył się w niebo.
Raven?
piątek, 5 września 2014
Od Add'a
Wszystko poszło zgodnie z planem! Jak zawsze zresztą. Rozmontować ramię Raven'a żeby zobaczyć jego dokładną budowę, jest. Wygrać zakład z Eve, jest. Wszystkie cele osiągnięte. Świetnie! Oczywiście, że wiedziałem, iż Eve da mi fory. Daje mi to satysfakcje? Nie raczej nie. Wiadomo jednak że gdyby nie to wygrałaby ze mną. W końcu jest nazoidem. Zwykły człowiek nie może pokonać nazoida...Na razie. Czego bym sobie życzył? To także przemyślałem.
-Moje życzenie brzmi-zrobiłem nieco dramatyczną pauzę i uśmiechnąłem się-Zakochaj się we mnie-powiedziałem po chwili zmieniając mój uśmiech w całkiem niewinny. Po co mi to? A jest lepszy sposób żeby się do niej zbliżyć? Odpowiedź brzmi nie. Gdy się we mnie zakocha będzie mi też ufała. Tak sądzę...Skoro mogę sobie życzyć wszystkiego to tego też racja? Eve zarumieniła się. Nazoidy potrafią się rumienić? Warto zapamiętać. Wprawiłem ją w niemałe zakłopotanie co? Oberon wydał z siebie jakiś cichy nieokreślony dźwięk. Za pewne chciał coś krzyknąć, ale nie może. Tak jak myślałem...Będzie mi przeszkadzał. Ale to nic i tak dam radę!
-To jak będzie-spytałem z uśmiechem zupełnie ignorując jej strażnika. Eve podeszła do mnie powolnym krokiem.
-Za późno-wyszeptała mi do ucha. Zacząłem się zastanawiać. Co teraz mam powiedzieć? Hmh...Coś dzięki czemu wyjdzie na to samo.
-Wiec zostań moją dziewczyną-powiedziałem po chwili. Oberon szybko podbiegł bliżej rozdzielając nas. Stanął przed Eve z rozłożonymi rękami. Niech się nie miesza! Rzuciłem mu gniewne spojrzenie a moje oko błysnęło mocniej. Jestem pewien że Nazoidka stojąca za nim nie zauważyła tego. Szybko wróciłem do swojej normalnej miny. Oberon i tak jej o tym nie powie...Nie ma jak. Chyba że może łączyć się z nią dzięki telepatii...Lepiej nie.
-Oberonie odsuń się-rozkazała dalej zarumieniona Eve. Niechętnie wykonał rozkaz swojej królowej. Gdy to zrobił Eve otworzyła portal w którym po chwili zniknął. Potem znów podeszła bliżej mnie.
-Dobrze-powiedziała wyraźnie szczęśliwym głosem. Była to oczywiście zgoda na to by została moją dziewczyną. Choć wielkiego wyboru nie miała. Nagle nie wiadomo skąd za plecami Eve pojawiła się Rena.
-Nie rób tego...-szepnęła do niej jednak na tyle głośno abym to usłyszał. Skąd ona się tam...Zresztą nie ważne. Czy ona też musi się wtrącać. Kolejna osoba której nie potrafię zrozumieć. Najwidoczniej jest tak mało inteligenta, że taki geniusz jak ja nie potrafi zrozumieć jej toku rozumowania bo jest po prostu...Nielogiczny. Eve odwróciła się jednak elfka już zniknęła.
-Chyba nie muszę tego komentować, racja?-spytałem. Po dłuższej chwili ruszyliśmy znów w drogę. Oczywiście leciałem na moich nazo-prądnicach rozmyślając nad paroma sprawami. Nagle coś sobie uświadomiłem. Zatrzymałem się schodząc z nazo-prądnic i patrząc przed siebie. Zaraz...Czy gdy kazałem Eve się we mnie zakochać...Ona powiedziała, że już za późno? Czy to oznacza, że...Tego nie przewidziałem. Ale zaraz...To wspaniale! To wszystko ułatwia. W końcu wystarczy, że będę udawał, że ją kocham, potem ona mi zaufa, dam radę poznać jej sekrety i zakończe "współpracę" z nią szukając nowego obiektu. Czy to nie jest proste? Zacząłem się śmiać. Dopiero po chwili zauważyłem, że reszta także się zatrzymała. Rena zwiesiła się z gałęzi drzewa obok którego akurat stałem do góry nogami. Była wprost przed moją twarzą.
-Zamknij się-powiedziała. Ja uspokoiłem się i westchnąłem.
-Czemu ty jesteś dla mnie taka niemiła. To niefajne, wiesz?-spytałem niby smutno, ale także z lekkim wyrzutem. Szczerze? Nie obchodzi mnie ani trochę co tak dzikuska z lasu sobie o mnie sądzi. Czemu miałoby mnie to obchodzić? Mimo tego chce wiedzieć o co jej chodzi...
Rena odpowiesz mi?
-Moje życzenie brzmi-zrobiłem nieco dramatyczną pauzę i uśmiechnąłem się-Zakochaj się we mnie-powiedziałem po chwili zmieniając mój uśmiech w całkiem niewinny. Po co mi to? A jest lepszy sposób żeby się do niej zbliżyć? Odpowiedź brzmi nie. Gdy się we mnie zakocha będzie mi też ufała. Tak sądzę...Skoro mogę sobie życzyć wszystkiego to tego też racja? Eve zarumieniła się. Nazoidy potrafią się rumienić? Warto zapamiętać. Wprawiłem ją w niemałe zakłopotanie co? Oberon wydał z siebie jakiś cichy nieokreślony dźwięk. Za pewne chciał coś krzyknąć, ale nie może. Tak jak myślałem...Będzie mi przeszkadzał. Ale to nic i tak dam radę!
-To jak będzie-spytałem z uśmiechem zupełnie ignorując jej strażnika. Eve podeszła do mnie powolnym krokiem.
-Za późno-wyszeptała mi do ucha. Zacząłem się zastanawiać. Co teraz mam powiedzieć? Hmh...Coś dzięki czemu wyjdzie na to samo.
-Wiec zostań moją dziewczyną-powiedziałem po chwili. Oberon szybko podbiegł bliżej rozdzielając nas. Stanął przed Eve z rozłożonymi rękami. Niech się nie miesza! Rzuciłem mu gniewne spojrzenie a moje oko błysnęło mocniej. Jestem pewien że Nazoidka stojąca za nim nie zauważyła tego. Szybko wróciłem do swojej normalnej miny. Oberon i tak jej o tym nie powie...Nie ma jak. Chyba że może łączyć się z nią dzięki telepatii...Lepiej nie.
-Oberonie odsuń się-rozkazała dalej zarumieniona Eve. Niechętnie wykonał rozkaz swojej królowej. Gdy to zrobił Eve otworzyła portal w którym po chwili zniknął. Potem znów podeszła bliżej mnie.
-Dobrze-powiedziała wyraźnie szczęśliwym głosem. Była to oczywiście zgoda na to by została moją dziewczyną. Choć wielkiego wyboru nie miała. Nagle nie wiadomo skąd za plecami Eve pojawiła się Rena.
-Nie rób tego...-szepnęła do niej jednak na tyle głośno abym to usłyszał. Skąd ona się tam...Zresztą nie ważne. Czy ona też musi się wtrącać. Kolejna osoba której nie potrafię zrozumieć. Najwidoczniej jest tak mało inteligenta, że taki geniusz jak ja nie potrafi zrozumieć jej toku rozumowania bo jest po prostu...Nielogiczny. Eve odwróciła się jednak elfka już zniknęła.
-Chyba nie muszę tego komentować, racja?-spytałem. Po dłuższej chwili ruszyliśmy znów w drogę. Oczywiście leciałem na moich nazo-prądnicach rozmyślając nad paroma sprawami. Nagle coś sobie uświadomiłem. Zatrzymałem się schodząc z nazo-prądnic i patrząc przed siebie. Zaraz...Czy gdy kazałem Eve się we mnie zakochać...Ona powiedziała, że już za późno? Czy to oznacza, że...Tego nie przewidziałem. Ale zaraz...To wspaniale! To wszystko ułatwia. W końcu wystarczy, że będę udawał, że ją kocham, potem ona mi zaufa, dam radę poznać jej sekrety i zakończe "współpracę" z nią szukając nowego obiektu. Czy to nie jest proste? Zacząłem się śmiać. Dopiero po chwili zauważyłem, że reszta także się zatrzymała. Rena zwiesiła się z gałęzi drzewa obok którego akurat stałem do góry nogami. Była wprost przed moją twarzą.
-Zamknij się-powiedziała. Ja uspokoiłem się i westchnąłem.
-Czemu ty jesteś dla mnie taka niemiła. To niefajne, wiesz?-spytałem niby smutno, ale także z lekkim wyrzutem. Szczerze? Nie obchodzi mnie ani trochę co tak dzikuska z lasu sobie o mnie sądzi. Czemu miałoby mnie to obchodzić? Mimo tego chce wiedzieć o co jej chodzi...
Rena odpowiesz mi?
czwartek, 4 września 2014
Od Eve
Oberon jak zwykle świetnie się spisał więżąc Ravena. Teraz tylko trzeba zamontować coś w stylu przycisku żeby można było cofnąć ulepszenia.
- To może ja będę pierwsza? - bardziej stwierdziłam niż zapytałam. Dam Add'owi fory, może i stworzył nazo - prądnice, ale pewnie już zapomniał czy coś... chociaż jak na jego inteligencję...
- Jasne, panie przodem - powiedział szarmanckim głosem, a po chwili zaczął się śmiać.
Więc zaczęłam ulepszać ramię. Add cały czas się przyglądał. Chyba wyczuł że specjalnie robię słabsze.
- Dobrze, Oberon puść go na chwilę żeby wypróbował ramię. - powiedziałam gdy już skończyłam.
- Ale, na czym? Dzięki, że mi chcecie ulepszyć ramię i w ogóle, ale może najpierw bym o to popro... -skończył Raven gdy zobaczył nasze spojrzenia. Puścił kilka kuli ognia i "podrapał" drzewo, które się zawaliło już po chwili.
- Jest naprawdę o wiele sil... - zaczął Raven, ale Add od razu mu przerwał
- Więc teraz moja kolej! - i kliknął guzik cofający ulepszenia, a Oberon od razu go zamknął w kuli.
Najpierw rozmontował całe ramię i uważnie oglądał wszystkie części.
- Ej, dzieciaku to boli uważałbyś!
A tak, Add "zupełnie przypadkiem" trącał takie miejsca, które na pewno sprawiały ból. Potem wszystko zamontował i ulepszył.
- No, gotowe!
Oberon ponownie puścił pół-nazoida, który znowu wypróbował ramię na drzewie obok. Upadło od razu.
- Więc chyba wygrałem zakład! - powiedział z wyraźną satysfakcją w głosie , gdy wymontowałam "guzik" cofania ulepszeń. - Więc musisz spełnić moje jedno życzenie. Cokolwiek sobie zażyczę musisz to zrobić.
Add, więc czego sobie życzysz?
- To może ja będę pierwsza? - bardziej stwierdziłam niż zapytałam. Dam Add'owi fory, może i stworzył nazo - prądnice, ale pewnie już zapomniał czy coś... chociaż jak na jego inteligencję...
- Jasne, panie przodem - powiedział szarmanckim głosem, a po chwili zaczął się śmiać.
Więc zaczęłam ulepszać ramię. Add cały czas się przyglądał. Chyba wyczuł że specjalnie robię słabsze.
- Dobrze, Oberon puść go na chwilę żeby wypróbował ramię. - powiedziałam gdy już skończyłam.
- Ale, na czym? Dzięki, że mi chcecie ulepszyć ramię i w ogóle, ale może najpierw bym o to popro... -skończył Raven gdy zobaczył nasze spojrzenia. Puścił kilka kuli ognia i "podrapał" drzewo, które się zawaliło już po chwili.
- Jest naprawdę o wiele sil... - zaczął Raven, ale Add od razu mu przerwał
- Więc teraz moja kolej! - i kliknął guzik cofający ulepszenia, a Oberon od razu go zamknął w kuli.
Najpierw rozmontował całe ramię i uważnie oglądał wszystkie części.
- Ej, dzieciaku to boli uważałbyś!
A tak, Add "zupełnie przypadkiem" trącał takie miejsca, które na pewno sprawiały ból. Potem wszystko zamontował i ulepszył.
- No, gotowe!
Oberon ponownie puścił pół-nazoida, który znowu wypróbował ramię na drzewie obok. Upadło od razu.
- Więc chyba wygrałem zakład! - powiedział z wyraźną satysfakcją w głosie , gdy wymontowałam "guzik" cofania ulepszeń. - Więc musisz spełnić moje jedno życzenie. Cokolwiek sobie zażyczę musisz to zrobić.
Add, więc czego sobie życzysz?
Od Add'a: Zakład
Szliśmy dalej do Ruben. Zaczynało mnie to naprawdę nudzić, Nie chce zadawać Eve za dużo pytań. W końcu dokładnego wszystkiego o mnie nie wie, a gdy zacznie myśleć, że jestem podejrzany bądź natrętny na pewno się do niej nie zbliżę. Znudzony położyłem się na moich nazo-prądnicach które dalej leciały w przód. Spuściłem swoją głowę w tył. Moja grzywka spadła w dół odsłaniając moje słabiej świecące oko. Zatrzymałem mój wzrok na Ravenie, a dokładniej na jego ramieniu. Chciałbym je rozmontować, aby zobaczyć jak dokładnie jest zbudowane...Tylko jak? Raven ani trochę mi nie ufa więc nigdy się nie zgodzi. Wtedy właśnie wpadłem na pewien pomysł.
-Eve chciałabyś się założyć?-spytałem siadając i podlatując bliżej niej. Popatrzyła na mnie lekko zaciekawiona. Widząc to uśmiechnąłem się i postanowiłem kontynuować dalej.
-Załóżmy się o to kto lepiej ulepszy ramie Raven'a! Co ty na to?-spytałem dalej z uśmiechem. Jej umiejętności są za pewne lepsze...I wiem, że dziwnie to zabrzmi, ale to może mi pomóc. Mam pewne przypuszczenia, ale nie jestem pewien. Trzeba się przygotować na wszystko. Nazoidka zastanowiła się chwile.
-Tak, to dobry pomysł-stwierdziła-Dawno nie ulepszałam - dodała po chwili. Jest szansa, że wyszła z wprawy? Hm...Wątpię. Ale spokojnie nie ma co się denerwować! Mam plan. Z uśmiechem podszedłem do Raven'a.
-Ej Raven co robisz?-spytałem. Nie wyglądał na wielce zajętego...Byłem za nim więc obrócił się.
-Mało cię to powinno obchodzić, dzieciaku-odpowiedział oschle. Czemu on ciągle mówi do mnie dzieciaku? Dobrze jestem młodszy o 8 lat, ale...W sumie to nawet lepiej. Nie pomyślałby nigdy że taki "dzieciak" jest geniuszem którego IQ wynosi 150, racja? Niech myśli, że jestem niemyślącym idiotą! Chciałbym zobaczyć jego reakcje gdy prawda wyjdzie na jaw.
-Ale jesteś potrzebny...-odparłem. To prawda! Naprawdę jest potrzebny! No...A raczej jego ramię...To jedno i to samo! Skoro jego ramię jest częścią jego to jest on potrzebny.
-Czego chcesz?-spytał znudzonym głosem. Spojrzałem w tył. Ku nam zmierzała Eve wraz ze swoim strażnikiem. A więc tak wygląda Oberon...
Jeśli się nad tym zastanowię to on może stanowić drobne problemy...Ale każdy problem da sie rozwiązać.
-Oberonie wiesz co robić-powiedziała stanowczo Eve. Oberon utworzył wielką kulę która przyciągnęła Raven'a. Poza kule wystawało jedynie jego ramię. Pół-nazoid uwięziony nie mógł się ruszać. Po co to wszystko? Cóż gdyby ciągle się wiercił o wiele trudniej byłoby dokonać w jego ramieniu jakichkolwiek modyfikacji.
-Ej, ej, ej, ej, ej, ej! Co wy robicie!?-krzyknął Raven. To on umie krzyczeć? Ilu ciekawych rzeczy można dowiedzieć się poprzez zamknięcie kogoś w kuli z której nie można się wydostać!
Eve co dalej?
-Eve chciałabyś się założyć?-spytałem siadając i podlatując bliżej niej. Popatrzyła na mnie lekko zaciekawiona. Widząc to uśmiechnąłem się i postanowiłem kontynuować dalej.
-Załóżmy się o to kto lepiej ulepszy ramie Raven'a! Co ty na to?-spytałem dalej z uśmiechem. Jej umiejętności są za pewne lepsze...I wiem, że dziwnie to zabrzmi, ale to może mi pomóc. Mam pewne przypuszczenia, ale nie jestem pewien. Trzeba się przygotować na wszystko. Nazoidka zastanowiła się chwile.
-Tak, to dobry pomysł-stwierdziła-Dawno nie ulepszałam - dodała po chwili. Jest szansa, że wyszła z wprawy? Hm...Wątpię. Ale spokojnie nie ma co się denerwować! Mam plan. Z uśmiechem podszedłem do Raven'a.
-Ej Raven co robisz?-spytałem. Nie wyglądał na wielce zajętego...Byłem za nim więc obrócił się.
-Mało cię to powinno obchodzić, dzieciaku-odpowiedział oschle. Czemu on ciągle mówi do mnie dzieciaku? Dobrze jestem młodszy o 8 lat, ale...W sumie to nawet lepiej. Nie pomyślałby nigdy że taki "dzieciak" jest geniuszem którego IQ wynosi 150, racja? Niech myśli, że jestem niemyślącym idiotą! Chciałbym zobaczyć jego reakcje gdy prawda wyjdzie na jaw.
-Ale jesteś potrzebny...-odparłem. To prawda! Naprawdę jest potrzebny! No...A raczej jego ramię...To jedno i to samo! Skoro jego ramię jest częścią jego to jest on potrzebny.
-Czego chcesz?-spytał znudzonym głosem. Spojrzałem w tył. Ku nam zmierzała Eve wraz ze swoim strażnikiem. A więc tak wygląda Oberon...
Jeśli się nad tym zastanowię to on może stanowić drobne problemy...Ale każdy problem da sie rozwiązać.
-Oberonie wiesz co robić-powiedziała stanowczo Eve. Oberon utworzył wielką kulę która przyciągnęła Raven'a. Poza kule wystawało jedynie jego ramię. Pół-nazoid uwięziony nie mógł się ruszać. Po co to wszystko? Cóż gdyby ciągle się wiercił o wiele trudniej byłoby dokonać w jego ramieniu jakichkolwiek modyfikacji.
-Ej, ej, ej, ej, ej, ej! Co wy robicie!?-krzyknął Raven. To on umie krzyczeć? Ilu ciekawych rzeczy można dowiedzieć się poprzez zamknięcie kogoś w kuli z której nie można się wydostać!
Eve co dalej?
wtorek, 2 września 2014
Od Raven'a
-Czegoś chcesz?-spytała się Rena. Co mam odpowiedzieć? Że kogoś mi przypominasz?
-A nic-odpowiedziałem-patrze czy wszyscy już śpią.
-A co z twoją ręką?-spytała się.
-Mało cię to powinno obchodzić-powiedziałem. Nie lubię jak ktoś się pyta o moją ręke-nie lubię o tym gadać.
Wydęła usta i odpowiedziała
-Aleś ty wredny...jak nie to nie-dodała szeptem i odwróciła plecami.
-I tak nie powiem-powiedziałem i też się odwróciłem. Nie będę odpowiadał na to pytanie, nawet jak o to pyta tak piękna osóbka.
-Kłótnia naszych kochanków?-spytał ze złośliwym uśmiechem. Głupi dzieciak.
-Kłotnia naszych kochanków!?-przedrzeźniła go Rena.
-Idź się utop dzieciaku-powiedziałem. Nawet mi się zrobiło przyjemnie że Add powiedział o nas kochankowie...Nie to pierwsza i ostatnia noc z tymi ludźmi.
-No weźcie-powiedział lewitując na leżaku-uśmiech ma być, chcę po prostu rozluźnić sytuacje.
-Wiesz co nie udaje ci się-powiedziała Rena.
Zauważyłem że dzieciak posmutniał
-I weź tu ludziom pomóc-powiedział odfruwając sobie od nas. Ech może lepiej powiem tej elfce o moim ramieniu?
-Ech to ramie jak i prawie połowę mojego ciała zrobiły Nazoidy-zacząłem-Nie chciałem o tym mówić bo to straszne czasy mojego życia.
-Oj, ale nie musiałeś tak na mnie naskakiwać-powiedziała nie odwracając się.
-Po prostu nie chciałem o tym gadać-powiedziałem i wstałem. Poszedłem się przejść. Co ona myśli że będę ją przepraszał za to że nie chciałem o czymś gadać? Zdenerwowany całą tą sytuacją położyłem się na ziemi koło ogniska i zasnąłem. Rano od razu wyruszyliśmy. Dopiero po jakieś godzinie postanowiliśmy zrobić postój.
-Ej Raven co robisz?-spytał się mnie głos Add'a za mną.
-Mało cię to powinno obchodzić, dzieciaku-powiedziałem wrednie. Nie chciałem z nim gadać.
-Ale jesteś potrzebny...
Do czego Add ?
-A nic-odpowiedziałem-patrze czy wszyscy już śpią.
-A co z twoją ręką?-spytała się.
-Mało cię to powinno obchodzić-powiedziałem. Nie lubię jak ktoś się pyta o moją ręke-nie lubię o tym gadać.
Wydęła usta i odpowiedziała
-Aleś ty wredny...jak nie to nie-dodała szeptem i odwróciła plecami.
-I tak nie powiem-powiedziałem i też się odwróciłem. Nie będę odpowiadał na to pytanie, nawet jak o to pyta tak piękna osóbka.
-Kłótnia naszych kochanków?-spytał ze złośliwym uśmiechem. Głupi dzieciak.
-Kłotnia naszych kochanków!?-przedrzeźniła go Rena.
-Idź się utop dzieciaku-powiedziałem. Nawet mi się zrobiło przyjemnie że Add powiedział o nas kochankowie...Nie to pierwsza i ostatnia noc z tymi ludźmi.
-No weźcie-powiedział lewitując na leżaku-uśmiech ma być, chcę po prostu rozluźnić sytuacje.
-Wiesz co nie udaje ci się-powiedziała Rena.
Zauważyłem że dzieciak posmutniał
-I weź tu ludziom pomóc-powiedział odfruwając sobie od nas. Ech może lepiej powiem tej elfce o moim ramieniu?
-Ech to ramie jak i prawie połowę mojego ciała zrobiły Nazoidy-zacząłem-Nie chciałem o tym mówić bo to straszne czasy mojego życia.
-Oj, ale nie musiałeś tak na mnie naskakiwać-powiedziała nie odwracając się.
-Po prostu nie chciałem o tym gadać-powiedziałem i wstałem. Poszedłem się przejść. Co ona myśli że będę ją przepraszał za to że nie chciałem o czymś gadać? Zdenerwowany całą tą sytuacją położyłem się na ziemi koło ogniska i zasnąłem. Rano od razu wyruszyliśmy. Dopiero po jakieś godzinie postanowiliśmy zrobić postój.
-Ej Raven co robisz?-spytał się mnie głos Add'a za mną.
-Mało cię to powinno obchodzić, dzieciaku-powiedziałem wrednie. Nie chciałem z nim gadać.
-Ale jesteś potrzebny...
Do czego Add ?
poniedziałek, 1 września 2014
Od Reny
Nie bardzo wierzyłam że jeden czip może zmienić nastawienie ogromnego burasa ,ale dałam się przekonać.Podeszłam do zwierzęcia wolno i ostrożnie.Wyciągnęłam z sakiewki jagody ulubione jedzenie burasów.Pochłonął owoce , zaczął ,,mruczeć" i łasić się.Pogłaskałam bo po pyszczku .
-Jednak daliścide radę-powiedziałam z uśmiechem do reszty.
-Jednak daliścide radę-powiedziałam z uśmiechem do reszty.
-Oczywiście że daliśmy...-powiedział Add z ironią.Spojrzałam w niebo,dzień chylił się ku końcowi...Wszystko tak szybko się działo .
-Jeśli się nie pośpieszymy będziemy nocować w lesie-powiedziałam-Mi to na rękę ale wy...
-Do wioski nie dojdziemy więc musimy przenocować tutaj-odpowiedziała Eve
*Po rozbibiciu obozu*
Buras położył się na ziemi,a ja obok niego.Cały czas po obozie kręcił się Raven.Usłyszałam że zatrzymał się obok mnie.Odchyliłam głowę i zapytałam.
-Czegoś chcesz?
Raven?
Od Eve
Nie rozumiem czemu Add udaje idiotę skoro ten pół - nazoid już powinien rozpoznać jego nad przeciętną inteligencję.
- Niektóre nazoidy, w tym ja, przypominają ludzi - powiedziałam, i od razu dodałam - i mają uczucia.
- Hmm... naprawdę? ciekawe... - odparł
- Ej, może już pójdziemy do tej wioski? - zapytała Rena
Więc w końcu poszliśmy i Add cały czas wypytywał o nazoidy, o mnie, itp.
- Mój obiek... - przerwał jednak - Eve może chciałabyś o coś mnie spytać?
- Hmm... To może... Jaki jest prawdziwy powód dla którego chcesz się ze mną zadawać? - zapytałam
- Prawdziwy? Po prostu od dawna chciałem cię spotkać! - odpowiedział. Oczywiście niezbyt mu wierzę.
- Tak? W takim razie jak się o mnie dowiedziałeś?
Zastanawiał się chwilę nad odpowiedzią.
- Jesteś w końcu królową nazoidów. W większości ksiąg jest o tobie napisane. - no tak, zapomniałam o tym, że przeczytał wszystkie księgi w wielkiej bibliotece.
- O! Widzę na naszej drodze prastarego burasa! - krzyknęła Rena, która jak dotąd skakała po drzewach. Podbiegła do niego i chciała go pogłaskać, ale on chciał ją zabić. - Nieładnie! - krzyknęła i odskoczyła.
Raven i Ara zaczęli się bić z burasem, a ja z Addem siedzieliśmy i oglądaliśmy jak sobie radzą.
- Może by im pomóc? - zapytał.
- Tak, to dobry pomysł. Ty go porazisz prądnicami a ja wczepię mu czip do mózgu.
- A gdzie jest ten czi... - przerwał i zobaczył czip w mojej ręce
- To co idziemy?
-Dobra. LUDZIE ODSUNĄĆ SIĘ!!! - krzyknął Add, po czym ogłuszył burasa. - Proszę bardzo, teraz pani kolej - powiedział do mnie. Popatrzyłam na niego z rozbawieniem po czym dotknęłam głowę burasa i czip przeniknął do mózgu.
- Proszę Rena, teraz jest przyjaźnie nastawiony.
Rena jak zareagujesz?
- Niektóre nazoidy, w tym ja, przypominają ludzi - powiedziałam, i od razu dodałam - i mają uczucia.
- Hmm... naprawdę? ciekawe... - odparł
- Ej, może już pójdziemy do tej wioski? - zapytała Rena
Więc w końcu poszliśmy i Add cały czas wypytywał o nazoidy, o mnie, itp.
- Mój obiek... - przerwał jednak - Eve może chciałabyś o coś mnie spytać?
- Hmm... To może... Jaki jest prawdziwy powód dla którego chcesz się ze mną zadawać? - zapytałam
- Prawdziwy? Po prostu od dawna chciałem cię spotkać! - odpowiedział. Oczywiście niezbyt mu wierzę.
- Tak? W takim razie jak się o mnie dowiedziałeś?
Zastanawiał się chwilę nad odpowiedzią.
- Jesteś w końcu królową nazoidów. W większości ksiąg jest o tobie napisane. - no tak, zapomniałam o tym, że przeczytał wszystkie księgi w wielkiej bibliotece.
- O! Widzę na naszej drodze prastarego burasa! - krzyknęła Rena, która jak dotąd skakała po drzewach. Podbiegła do niego i chciała go pogłaskać, ale on chciał ją zabić. - Nieładnie! - krzyknęła i odskoczyła.
Raven i Ara zaczęli się bić z burasem, a ja z Addem siedzieliśmy i oglądaliśmy jak sobie radzą.
- Może by im pomóc? - zapytał.
- Tak, to dobry pomysł. Ty go porazisz prądnicami a ja wczepię mu czip do mózgu.
- A gdzie jest ten czi... - przerwał i zobaczył czip w mojej ręce
- To co idziemy?
-Dobra. LUDZIE ODSUNĄĆ SIĘ!!! - krzyknął Add, po czym ogłuszył burasa. - Proszę bardzo, teraz pani kolej - powiedział do mnie. Popatrzyłam na niego z rozbawieniem po czym dotknęłam głowę burasa i czip przeniknął do mózgu.
- Proszę Rena, teraz jest przyjaźnie nastawiony.
Rena jak zareagujesz?
piątek, 29 sierpnia 2014
Od Add'a
Coraz ciekawsza gromadka nam się zbiera. Wystarczyła by mi Eve, ale innymi też nie pogardzę. O ile nie będą wchodzić mi w drogę...Podsumowując, jestem ja, Eve królowa Nazodiów mój główny cel, teraz już mniej interesujący gościu z nazo-ramieniem, elfka która oskarża mnie o nie wiadomo co oraz dziewczyna której wyrasta dziewięć ogonów. Tak właściwie czemu ona nie umie tego wytłumaczyć? To nielogiczne! Jak można nie wiedzieć czegoś o sobie? Westchnąłem i pokręciłem głową gdy się ode mnie odwróciła.
-Tak właściwie...-zacząłem. W końcu jeśli nie będę udawał idioty zadającego pytań będzie nudno!-Gdzie dokładnie zmierzacie?
Wszyscy chwilę zastanawiali się nad moim pytaniem. Gdy nie usłyszałem odpowiedzi znów postanowiłem się odezwać.
-To może pójdziemy do Ruben, co? Chodźmy razem! Prawie jak drużyna!-zawołałem niby radośnie. Do jakiego ja się poziomu zniżam? Przypominam tą natrętną elfkę. Ale Eve wie o mnie wszystko...Ja też chce o niej wiedzieć wszystko! Dlatego muszę pokazać, że w rzeczywistości nie jestem aż takim geniuszem, choć nim jestem. Chodzi mi o to aby ona myślała inaczej. To chyba logiczne? Tak czy siak ja tu pojmuję.
-Nie nazywaj "nas" drużyną. Ledwo co się znamy-mruknął Raven-Ale do Ruben możemy iść...Razem-dodał po chwili. Czyżby zmuszał się do powiedzenia "razem"? Czemu jest taki nieufny? Eh, nie ważne. Coś takiego jak uczucia niezbyt mnie interesuje. W końcu komu są one potrzebne? Określają tylko stan tego jak w danej chwili się czujemy. Nic więcej. Są zwyczajne, dlatego ani trochę mnie nie interesują.
-Tak! Chodźmy!-zawołała wesoło Rena. No tak natrętna elfka też musiała się wtrącić. Cóż, elfy nie są według mnie ciekawe więc nie mam zamiaru być dla niej jakiś bardzo miły.
-Jesteście nieco dziwni...Ale czemuby by nie-stwierdziła Ara. My dziwni? Nie, wcale...Poza tym to jej wyrasta dziewięć białych ogonów! Więc nie powinna się wtrącać! Eve obesrwowała całą sytuacje obojętnym wzrokiem.
-Czemu mam iść z wami?-zapytała swoim...Hm...Jakby ująć jej głos? Cyber? Tak będę mówić! Nie jest to dobre określenie, ale ja wiem o co chodzi i tyle mi wystarczy. Im mniej osób rozumie to co mówię tym lepiej. Nie lubię zbytnio zdradzać tajemnic. Poznawanie ich jest za to bardzo intrygujące. Popatrzyłem na nią. Tak szybko nie ucieknie.
-Eve, jeśli mogę mówić po imieniu w końcu jesteś Cesarzową Nazoidów, naprawdę jest tyle rzeczy o których chciałbym z tobą porozmawiać. W końcu rzadko można zobaczyć...No wiesz...Żywego Nazoida-stwierdziłem. Chyba to jej nie uraziło, prawda? I właśnie tu się okaże. Co chcę tym osiągnąć? Oczywiście sprawdzić czy Nazoidy rzeczywiście nie mają uczuć! Może to akurat bardzo by jej nie poruszyło, ale mam jeszcze parę asów w rękawie. W końcu trzeba przemyśleć każdy możliwy scenariusz.
Eve?
-Tak właściwie...-zacząłem. W końcu jeśli nie będę udawał idioty zadającego pytań będzie nudno!-Gdzie dokładnie zmierzacie?
Wszyscy chwilę zastanawiali się nad moim pytaniem. Gdy nie usłyszałem odpowiedzi znów postanowiłem się odezwać.
-To może pójdziemy do Ruben, co? Chodźmy razem! Prawie jak drużyna!-zawołałem niby radośnie. Do jakiego ja się poziomu zniżam? Przypominam tą natrętną elfkę. Ale Eve wie o mnie wszystko...Ja też chce o niej wiedzieć wszystko! Dlatego muszę pokazać, że w rzeczywistości nie jestem aż takim geniuszem, choć nim jestem. Chodzi mi o to aby ona myślała inaczej. To chyba logiczne? Tak czy siak ja tu pojmuję.
-Nie nazywaj "nas" drużyną. Ledwo co się znamy-mruknął Raven-Ale do Ruben możemy iść...Razem-dodał po chwili. Czyżby zmuszał się do powiedzenia "razem"? Czemu jest taki nieufny? Eh, nie ważne. Coś takiego jak uczucia niezbyt mnie interesuje. W końcu komu są one potrzebne? Określają tylko stan tego jak w danej chwili się czujemy. Nic więcej. Są zwyczajne, dlatego ani trochę mnie nie interesują.
-Tak! Chodźmy!-zawołała wesoło Rena. No tak natrętna elfka też musiała się wtrącić. Cóż, elfy nie są według mnie ciekawe więc nie mam zamiaru być dla niej jakiś bardzo miły.
-Jesteście nieco dziwni...Ale czemuby by nie-stwierdziła Ara. My dziwni? Nie, wcale...Poza tym to jej wyrasta dziewięć białych ogonów! Więc nie powinna się wtrącać! Eve obesrwowała całą sytuacje obojętnym wzrokiem.
-Czemu mam iść z wami?-zapytała swoim...Hm...Jakby ująć jej głos? Cyber? Tak będę mówić! Nie jest to dobre określenie, ale ja wiem o co chodzi i tyle mi wystarczy. Im mniej osób rozumie to co mówię tym lepiej. Nie lubię zbytnio zdradzać tajemnic. Poznawanie ich jest za to bardzo intrygujące. Popatrzyłem na nią. Tak szybko nie ucieknie.
-Eve, jeśli mogę mówić po imieniu w końcu jesteś Cesarzową Nazoidów, naprawdę jest tyle rzeczy o których chciałbym z tobą porozmawiać. W końcu rzadko można zobaczyć...No wiesz...Żywego Nazoida-stwierdziłem. Chyba to jej nie uraziło, prawda? I właśnie tu się okaże. Co chcę tym osiągnąć? Oczywiście sprawdzić czy Nazoidy rzeczywiście nie mają uczuć! Może to akurat bardzo by jej nie poruszyło, ale mam jeszcze parę asów w rękawie. W końcu trzeba przemyśleć każdy możliwy scenariusz.
Eve?
Od Raven'a
-Ej ludzie!-powiedziałem-zobaczcie..ktoś nas podsłuchują.
Pomiędzy jakimiś krzakami zauważyłem dwa świecące się na czerwono punkty. Gdy stworzenie usłyszało mój głos wyszło z ukrycia. Była to dziewczyna o białych włosach i dziewięciu ogonach. Miała przy sobie wielką włócznie.
Po chwili jednak całkowicie zmieniła wygląd. Jej włosy zmieniły się z białego koloru w czarny. Jej oczy przybrały barwę żółtą, a czerwone kreski przypominające wąsy lisa zniknęły.
-Witajcie jestem Ara-przywitała się ze spokojem w głosie.
-Przed chwilą miałaś ogony prawda?-spytał się dzieciak.
-No też widziałam!-krzyknęła Rena.
-Ah no tak to było...Nie umiem tego wytłumaczyć-powiedziała Ara.
-Ech nie zdziw się jak będzie cię tak bez przerwy pytał-powiedziałem i wskazałem na Add'a.
-Nie wiem o co ci chodzi-zaśmiał się i uśmiechnął niewinnie.
Jakoś mało obchodziła mnie ta osoba. Szczerze poszedłbym już od nich. A dlaczego nie pójdę? Jaki ja jestem głupi.
-Dobra to wy sobie tu gadajcie ja idę sobie-powiedziałem. Chciałem już isć ale ktoś złapał mnie za moją rękę, prawdziwą rękę. Odwróciłem się. Zobaczyłem zielonowłosa elfkę. Coś mnie walnęło w klatkę piersiową.
-Zostań z nami będzie fajnie-powiedziała. Zrobiła słodką minę.
-Ech niech będzie-powiedziałem-zostanę jeszcze chwilę. Odwróciłem się w inny kierunek i zobaczyłem przed twarzą tego dzieciaka na tym swoim latającym leżaku.
-A coś ty tak szybko zmieniłeś zdanie?-spytał się. Bo tak. Ech i jak tu odpowiedzieć.
-I tak nie mam nic lepszego do roboty-powiedziałem próbując go olać.
-Nie był...-padł na ziemie. Ha dobrze mu tak. Uśmiechnąłem się wrednie
-Sprzęt zawodzi?-spytałem się. Dzieciak patrzył na królową Nazoidów.
-Dzięki-powiedział i wstał z ziemi. Zaczął majstrować przy swoim leżaku. Usiadł na niego i poleciał w stronę ogoniastej.
-Dalej nam nie odpowiedziałaś-stwierdził Add zwracając się do Ary.
-Powiedziałam że to skomplikowane-powiedziała odwracając się od dzieciaka.
Co na to Add?
Pomiędzy jakimiś krzakami zauważyłem dwa świecące się na czerwono punkty. Gdy stworzenie usłyszało mój głos wyszło z ukrycia. Była to dziewczyna o białych włosach i dziewięciu ogonach. Miała przy sobie wielką włócznie.
Po chwili jednak całkowicie zmieniła wygląd. Jej włosy zmieniły się z białego koloru w czarny. Jej oczy przybrały barwę żółtą, a czerwone kreski przypominające wąsy lisa zniknęły.
-Witajcie jestem Ara-przywitała się ze spokojem w głosie.
-Przed chwilą miałaś ogony prawda?-spytał się dzieciak.
-No też widziałam!-krzyknęła Rena.
-Ah no tak to było...Nie umiem tego wytłumaczyć-powiedziała Ara.
-Ech nie zdziw się jak będzie cię tak bez przerwy pytał-powiedziałem i wskazałem na Add'a.
-Nie wiem o co ci chodzi-zaśmiał się i uśmiechnął niewinnie.
Jakoś mało obchodziła mnie ta osoba. Szczerze poszedłbym już od nich. A dlaczego nie pójdę? Jaki ja jestem głupi.
-Dobra to wy sobie tu gadajcie ja idę sobie-powiedziałem. Chciałem już isć ale ktoś złapał mnie za moją rękę, prawdziwą rękę. Odwróciłem się. Zobaczyłem zielonowłosa elfkę. Coś mnie walnęło w klatkę piersiową.
-Zostań z nami będzie fajnie-powiedziała. Zrobiła słodką minę.
-Ech niech będzie-powiedziałem-zostanę jeszcze chwilę. Odwróciłem się w inny kierunek i zobaczyłem przed twarzą tego dzieciaka na tym swoim latającym leżaku.
-A coś ty tak szybko zmieniłeś zdanie?-spytał się. Bo tak. Ech i jak tu odpowiedzieć.
-I tak nie mam nic lepszego do roboty-powiedziałem próbując go olać.
-Nie był...-padł na ziemie. Ha dobrze mu tak. Uśmiechnąłem się wrednie
-Sprzęt zawodzi?-spytałem się. Dzieciak patrzył na królową Nazoidów.
-Dzięki-powiedział i wstał z ziemi. Zaczął majstrować przy swoim leżaku. Usiadł na niego i poleciał w stronę ogoniastej.
-Dalej nam nie odpowiedziałaś-stwierdził Add zwracając się do Ary.
-Powiedziałam że to skomplikowane-powiedziała odwracając się od dzieciaka.
Co na to Add?
czwartek, 28 sierpnia 2014
Od Reny
Siedziałam na drzewie.Dlaczego? A dlaczego nie! Nagle usłyszałam jakieś rozmowy. Kucnęłam i spojrzałam na drogę.Stali tam Add,Raven i Eve.Zeskoczyłam do nich.
-Cześć.Co tak stoicie?Co porabiacie?Może się zgubiliście?-zapytałam z uśmiechem
-Rena?-zapytała speszona Eve
-Tak, a co?-spytałam
-Nic zaskoczyłaś nas-odpowiedziała
Szybko zmieniłam pozycję żeby przyjrzeć się innym. Add patrzył się na mnie dziwnie,a Raven lustrował drzewo z którego zeskoczyłam.
-Ty!-krzyknęłam i wskazałam na Add'a-Jesteś podejrzany!
-Ja za co?!-zapytał niewinnie
-Oj ty już wiesz za co!-powiedziałam stanowczo.
-Rena co ci jest?-spytała nie pewnie Eve
-Ale co mi ma być?Coś się stało?-odpowiedziałam
-Nic...
-Ej ludzie!-powiedział Raven-zobaczcie..
Co?Gdzie?Kiedy? Raven?
-Cześć.Co tak stoicie?Co porabiacie?Może się zgubiliście?-zapytałam z uśmiechem
-Rena?-zapytała speszona Eve
-Tak, a co?-spytałam
-Nic zaskoczyłaś nas-odpowiedziała
Szybko zmieniłam pozycję żeby przyjrzeć się innym. Add patrzył się na mnie dziwnie,a Raven lustrował drzewo z którego zeskoczyłam.
-Ty!-krzyknęłam i wskazałam na Add'a-Jesteś podejrzany!
-Ja za co?!-zapytał niewinnie
-Oj ty już wiesz za co!-powiedziałam stanowczo.
-Rena co ci jest?-spytała nie pewnie Eve
-Ale co mi ma być?Coś się stało?-odpowiedziałam
-Nic...
-Ej ludzie!-powiedział Raven-zobaczcie..
Co?Gdzie?Kiedy? Raven?
Od Eve
- Mam na imię Add, a tamten tam to Raven. A ciebie zwą? - spytał białowłosy. Już zdążyłam dowiedzieć się kto to jest, gdy rozmawiał z moim wybuchającym hologramem. Chłopak przepuścił pół-nazoida i ostatnie co zdążył zrobić to podnieść miecz przed wybuchem. Add zaczął się śmiać i oboje opadliśmy na ziemię.
- Wiem kim jesteś. Byłeś w wielkiej bibliotece. - I zmaterializowałam na sobie "zbroję" cesarzowej nazoidów, przywołałam nazo - prądnice i zaczęłam je oglądać.
- Od dawna, bardzo chciałem cię poznać - stwierdził.
- Wiem o tym - odparłam i spojrzałam na niego jednocześnie oddając prądnice.
- Jak na królową nazoidów przystało, wie wszystko po jednym spojrzeniu... - mruknął
- A więc, jak się dostałeś do biblioteki? - zapytałam i usiadłam na grawitionach
- Coś ty taka ciekawa?
Spojrzałam na niego gniewnie i zauważyłam pół - nazoida idącego do nas. Był cały poparzony i osmolony.
- I powiedziała to jedna z najbardziej wścibskich istot na świecie! - krzyknął
- Oj nie złość się Ravenuś! - odkrzyknął mu Add i chyba chciał postawić barierę z prądnic, ale już wcześniej postawiłam niewidzialny "mur". Podszedł do niego i najwyraźniej go widział.
- No dobra nie dorównuję ci - powiedział i usiadł przy nim, żeby dobrze widzieć pół-nazoida próbującego przedostać się do nas, ale niestety to było dla niego niemożliwe. Po kilku próbach rozwalenia muru przez Ravena, trochę się uspokoił.
- Wpuśćcie mnie! - krzyknął
Nagle usłyszałam jakby coś chodziło po drzewie za nami. Nie myliłam się. To była elfka.
Rena?
- Wiem kim jesteś. Byłeś w wielkiej bibliotece. - I zmaterializowałam na sobie "zbroję" cesarzowej nazoidów, przywołałam nazo - prądnice i zaczęłam je oglądać.
- Od dawna, bardzo chciałem cię poznać - stwierdził.
- Wiem o tym - odparłam i spojrzałam na niego jednocześnie oddając prądnice.
- Jak na królową nazoidów przystało, wie wszystko po jednym spojrzeniu... - mruknął
- A więc, jak się dostałeś do biblioteki? - zapytałam i usiadłam na grawitionach
- Coś ty taka ciekawa?
Spojrzałam na niego gniewnie i zauważyłam pół - nazoida idącego do nas. Był cały poparzony i osmolony.
- I powiedziała to jedna z najbardziej wścibskich istot na świecie! - krzyknął
- Oj nie złość się Ravenuś! - odkrzyknął mu Add i chyba chciał postawić barierę z prądnic, ale już wcześniej postawiłam niewidzialny "mur". Podszedł do niego i najwyraźniej go widział.
- No dobra nie dorównuję ci - powiedział i usiadł przy nim, żeby dobrze widzieć pół-nazoida próbującego przedostać się do nas, ale niestety to było dla niego niemożliwe. Po kilku próbach rozwalenia muru przez Ravena, trochę się uspokoił.
- Wpuśćcie mnie! - krzyknął
Nagle usłyszałam jakby coś chodziło po drzewie za nami. Nie myliłam się. To była elfka.
Rena?
środa, 27 sierpnia 2014
Od Add'a: Znalazłem ją
On naprawdę nabrał się na to, że nie wiem co to Nazoidy. Błagam, niech on mnie nie rozśmiesza. Czemu udaję takiego idiotę? Cóż...Myślę, ze w jego oczach jestem obecnie durnym dzieciakiem. Po czym wnioskuje? To oczywiste! W końcu widać, że jestem młodszy po wyglądzie czy też tym bardziej po głosie. W dodatku staram zachowywać się denerwującą i dość dobrze mi to wychodzi, prawda? Wiedziałem, ze dzięki temu w końcu zmuszę go do mówienia...Ale że miał kontakt z Nazoidami? Proszę, proszę niespodziewany zwrot akcji. Zobaczyłem, że znów idzie przed siebie. Zaśmiałem się cicho, prawdopodobnie tego nie słyszał. Od razu ruszyłem za nim. Oczywiście dalej byłem w pozycji leżącej. Po co męczyć się chodzeniem skoro można latać na Nazo-Prądnicach.
-Mógłbyś mi wytłumaczyć więcej-stwierdziłem niby nieco obojętnie. Mój obecny cel? Nie dać mu uciec, zdobyć choć trochę zaufania, co widzę nie będzie łatwe, wykorzystać do celów naukowych, porzucić. W końcu po dowiedzeniu się wszystkiego o jego ramieniu nie będzie mi już do niczego potrzebny. Mówiąc krócej zrobię z nim to co z każdym obiektem doświadczalnym.
-Nie za wygodnie Ci?-spytał. Czy on zmienia temat? Nie lubię gdy ktoś nie odpowiada na moje pytania...Ale cierpliwości. Jeszcze wszystkiego się dowiem. W końcu gdybym tego nie zrobił nie byłbym sobą, racja? Młody chytry geniusz Add, świetnie to brzmi. Wspominałem tez o tym, że moją zaletą jest skromność? Dobrze nie przesadzajmy. Nie żebym uważał się za ideał, ale zły nie jestem.
-Czy ja wiem? Z cudów technologi powinno się korzystać-odparłem z uśmiechem. Następnie przeniosłem się do pozycji siedzącej, oczywiście dalej lecąc-Tak właściwie jeszcze się nie przedstawiałem. Jestem Add, a ty będziesz tak miły i powiesz jak się nazywasz?-spytałem po chwili. Od czegoś trzeba zacząć. Nie żeby bardzo obchodziło mnie jego imię. W końcu wątpię aby było ono bardzo przydatne do moich badań. Ale aby dowiedzieć się więcej muszę się z nim zapoznać. Nawet jeśli on tego nie chce.
-Jestem Raven-powiedział idąc dalej. Ha! Jest postęp! Odpowiedział bez marudzenia. Tak właściwe Raven...Raven, skąd kojarzę to imię? Hm...Czy on nie był najemnikiem? Tak coś chyba o takim słyszałem. No, no ciekawą ma on przeszłość. Nazoidy, najemnicy, co jeszcze? Tak chętnie to on by mi o tym nie opowiedział?
-W takim razie miło poznać. Ciągle tylko zadaje pytania może ty chcesz o coś spytać?-odparłem. "Miło poznać" jakie to drętwe. Zwłaszcza, że w ogóle go nie znam. Na razie...Ale zapoznam się z nim w dalszej przyszłości.
-Długo będziesz jeszcze tak za mną latał?-spytał. No nie powiem oryginalnie. Ale pytanie to pytanie. Niech no ja się zastanowię...Jeśli nie będzie ze mną współpracował to owszem, długo i to bardzo.
-Zawsze jesteś taki oschły?-zadałem pytanie. On nie odpowiedział mi wcześniej ja nie będę odpowiadał mu teraz. Sprawiedliwe, prawda? Choć czy najemnik może wiedzieć czym jest sprawiedliwość? Hm, taki który trafił do więzienia chyba tak. No tak ten interesujący fakt z jego przeszłości też znam.
-A ty zawsze jesteś taki nachalny?-a więc teraz bawimy się w kto zada więcej pytań? Cóż w zadawaniu pytań jestem mistrzem. Coś czuje, ze trudno będzie się z nim zaprzyjaźnić. Ale dam radę! Nie żebym się teraz poddał. Ja się nigdy nie poddaje. Nie jeśli chodzi o tak ciekawe informacje.
-Nachalny? Sam nie wiem. Rzadko mam kontakt z ludźmi więc nie wiem jak dokładnie się zachowywać. Może przez to jestem nieco wścibski-odparłem. Jak na razie dość z zadawaniem pytań...Na chwilę. W końcu jest to trochę denerwujące racja? Tak właściwie takie ma być. Pominę to.
-A czemu uczepiłeś się akurat mnie? Co we mnie takiego jest?-no sam nie wiem. Wielkie, Nazo-ramię? I to mnie on uważa za idiotę? Bezsensu. Umiem rozpracować praktycznie każdego, ale logiki tego człowieka nie pojmuje.
-Mówiłem Ci. Byłeś w dość niebezpiecznej okolicy, a ja zwyczajnie oferowałem pomoc-stwierdziłem ponownie wzruszając ramionami. Jako, ze znudziło mi się lecenie zszedłem za ziemię. Następnie zacząłem po prostu iść. W końcu przy naszej wymianie zdań ciągle byliśmy w ruchu.
-Widzisz? Poradziłem sobie. Możesz iść-odpowiedział. Miałem ochotę się zaśmiać jednak byłoby to trochę podejrzane. Zamiast tego dyskretnie uśmiechnąłem się. On naprawdę myśli, że gdy tylko coś powie ja sobie pójdę? Pewnie kontynuowałbym tą jakże interesującą rozmowę jednak zauważyliśmy kolejną osobę na naszej drodze. Tak zauważyliśmy ponieważ Raven najwidoczniej nie jest ślepy i też ją spostrzegł. Brawo dla niego! Przyjrzałem jej się...Srebrne włosy...I w dodatku czy to...Tak! To na pewno grawitony! Czyli to Eve, na pewno! Kto by pomyślał łażenie za tym idiotą na coś mi się przydało!
-Nazoid-mruknął mężczyzna stojący koło mnie i chwycił swój miecz. Następnie zaczął zmierzać z nim w jej kierunku. Szybko wleciałem między niego, a nią. Co on ma do Nazoidów? W końcu sam stwierdził, że mu pomogły.
-Ej, ej, Raveuś spokojnie-powiedziałem szybko. Raveuś? Tak dodałem to tylko po to żeby go zdenerwować. Czemu inaczej miałbym to mówić?
-Ty też chcesz umrzeć?-spytał zdenerwowany. Nie wiem czemu, ale mnie to śmieszy. Ale teraz nie o tym, nie mogę zapominać o moi głównym celu. Zignorowałem Raven'a i odwróciłem się do Eve.
-Mam na imię Add, a tamten tam to Raven. A ciebie zwą?-spytałem jakbym tego nie wiedział. W końcu o Eve wiem naprawdę dużo...Ale nie tyle ile bym chciał. Chce wiedzieć więcej, chce zdobyć więcej informacji, więcej mocy...A ona jest do tego wszystkiego kluczem.
Eve?
-Mógłbyś mi wytłumaczyć więcej-stwierdziłem niby nieco obojętnie. Mój obecny cel? Nie dać mu uciec, zdobyć choć trochę zaufania, co widzę nie będzie łatwe, wykorzystać do celów naukowych, porzucić. W końcu po dowiedzeniu się wszystkiego o jego ramieniu nie będzie mi już do niczego potrzebny. Mówiąc krócej zrobię z nim to co z każdym obiektem doświadczalnym.
-Nie za wygodnie Ci?-spytał. Czy on zmienia temat? Nie lubię gdy ktoś nie odpowiada na moje pytania...Ale cierpliwości. Jeszcze wszystkiego się dowiem. W końcu gdybym tego nie zrobił nie byłbym sobą, racja? Młody chytry geniusz Add, świetnie to brzmi. Wspominałem tez o tym, że moją zaletą jest skromność? Dobrze nie przesadzajmy. Nie żebym uważał się za ideał, ale zły nie jestem.
-Czy ja wiem? Z cudów technologi powinno się korzystać-odparłem z uśmiechem. Następnie przeniosłem się do pozycji siedzącej, oczywiście dalej lecąc-Tak właściwie jeszcze się nie przedstawiałem. Jestem Add, a ty będziesz tak miły i powiesz jak się nazywasz?-spytałem po chwili. Od czegoś trzeba zacząć. Nie żeby bardzo obchodziło mnie jego imię. W końcu wątpię aby było ono bardzo przydatne do moich badań. Ale aby dowiedzieć się więcej muszę się z nim zapoznać. Nawet jeśli on tego nie chce.
-Jestem Raven-powiedział idąc dalej. Ha! Jest postęp! Odpowiedział bez marudzenia. Tak właściwe Raven...Raven, skąd kojarzę to imię? Hm...Czy on nie był najemnikiem? Tak coś chyba o takim słyszałem. No, no ciekawą ma on przeszłość. Nazoidy, najemnicy, co jeszcze? Tak chętnie to on by mi o tym nie opowiedział?
-W takim razie miło poznać. Ciągle tylko zadaje pytania może ty chcesz o coś spytać?-odparłem. "Miło poznać" jakie to drętwe. Zwłaszcza, że w ogóle go nie znam. Na razie...Ale zapoznam się z nim w dalszej przyszłości.
-Długo będziesz jeszcze tak za mną latał?-spytał. No nie powiem oryginalnie. Ale pytanie to pytanie. Niech no ja się zastanowię...Jeśli nie będzie ze mną współpracował to owszem, długo i to bardzo.
-Zawsze jesteś taki oschły?-zadałem pytanie. On nie odpowiedział mi wcześniej ja nie będę odpowiadał mu teraz. Sprawiedliwe, prawda? Choć czy najemnik może wiedzieć czym jest sprawiedliwość? Hm, taki który trafił do więzienia chyba tak. No tak ten interesujący fakt z jego przeszłości też znam.
-A ty zawsze jesteś taki nachalny?-a więc teraz bawimy się w kto zada więcej pytań? Cóż w zadawaniu pytań jestem mistrzem. Coś czuje, ze trudno będzie się z nim zaprzyjaźnić. Ale dam radę! Nie żebym się teraz poddał. Ja się nigdy nie poddaje. Nie jeśli chodzi o tak ciekawe informacje.
-Nachalny? Sam nie wiem. Rzadko mam kontakt z ludźmi więc nie wiem jak dokładnie się zachowywać. Może przez to jestem nieco wścibski-odparłem. Jak na razie dość z zadawaniem pytań...Na chwilę. W końcu jest to trochę denerwujące racja? Tak właściwie takie ma być. Pominę to.
-A czemu uczepiłeś się akurat mnie? Co we mnie takiego jest?-no sam nie wiem. Wielkie, Nazo-ramię? I to mnie on uważa za idiotę? Bezsensu. Umiem rozpracować praktycznie każdego, ale logiki tego człowieka nie pojmuje.
-Mówiłem Ci. Byłeś w dość niebezpiecznej okolicy, a ja zwyczajnie oferowałem pomoc-stwierdziłem ponownie wzruszając ramionami. Jako, ze znudziło mi się lecenie zszedłem za ziemię. Następnie zacząłem po prostu iść. W końcu przy naszej wymianie zdań ciągle byliśmy w ruchu.
-Widzisz? Poradziłem sobie. Możesz iść-odpowiedział. Miałem ochotę się zaśmiać jednak byłoby to trochę podejrzane. Zamiast tego dyskretnie uśmiechnąłem się. On naprawdę myśli, że gdy tylko coś powie ja sobie pójdę? Pewnie kontynuowałbym tą jakże interesującą rozmowę jednak zauważyliśmy kolejną osobę na naszej drodze. Tak zauważyliśmy ponieważ Raven najwidoczniej nie jest ślepy i też ją spostrzegł. Brawo dla niego! Przyjrzałem jej się...Srebrne włosy...I w dodatku czy to...Tak! To na pewno grawitony! Czyli to Eve, na pewno! Kto by pomyślał łażenie za tym idiotą na coś mi się przydało!
-Nazoid-mruknął mężczyzna stojący koło mnie i chwycił swój miecz. Następnie zaczął zmierzać z nim w jej kierunku. Szybko wleciałem między niego, a nią. Co on ma do Nazoidów? W końcu sam stwierdził, że mu pomogły.
-Ej, ej, Raveuś spokojnie-powiedziałem szybko. Raveuś? Tak dodałem to tylko po to żeby go zdenerwować. Czemu inaczej miałbym to mówić?
-Ty też chcesz umrzeć?-spytał zdenerwowany. Nie wiem czemu, ale mnie to śmieszy. Ale teraz nie o tym, nie mogę zapominać o moi głównym celu. Zignorowałem Raven'a i odwróciłem się do Eve.
-Mam na imię Add, a tamten tam to Raven. A ciebie zwą?-spytałem jakbym tego nie wiedział. W końcu o Eve wiem naprawdę dużo...Ale nie tyle ile bym chciał. Chce wiedzieć więcej, chce zdobyć więcej informacji, więcej mocy...A ona jest do tego wszystkiego kluczem.
Eve?
Od Raven'a: Denerwujący dzieciak
Zatrzymałem się. Ze zdziwieniem spojrzałem na swoje lewe ramię. Czy to nie jest ramię...Raven'a.
Zacząłem ją ruszać. Heh gilgocze trochę. Popatrzałem na swój tors. Ale jestem umięśniony. Czarne spodnie
jak i buty. Dotknąłem swoich czarnych włosów. Ha jestem taki boski.Te epickie ślady po walkach na torsie i na twarzy.
-Tak to jestem w Ruben-powiedziałem podekscytowany. Czy to może być prawda? Czy to Drzewo El? To jest niesamowite. O i ten miecz. Jaki on wspaniały. Stałem jeszcze chwilę. Tak to chyba zaczynamy tak? Tak no to trzeba się wydostać z pierwszego obszaru nie będ....Gdzie jestem? W myślach widziałem te wszystkie rzeczy. Byłem przywódcą Najemników...Przyjaciel...Więzienie...Wroniarze...Cerris. Cerris, łzy zebrały mi się w oczach. Szybko przetarłem je i poszedłem do przodu.
-Sam przedzierasz się przez ten obszar? To niebezpieczne, nie?-spytał jakiś głos za mną. Odwróciłem się. Przed moimi oczyma ukazał się jakiś biało włosy chłopak. Chciałem powiedzieć że się nie zajmuje przedszkolem ale nie będę się wdawał w dyskusje z dzieciakiem.
-A co Cię to obchodzi?-spytałem. Popatrzałem mu się w oko. Świeciło na różowo. Odwróciłem wzrok na jego ubranie. Biała bluza i spodnie. Czarno-fioletowa koszulka. Czarno-fioletowo-białe buty.
-To mnie to obchodzi, że interesuje się innymi. W końcu na tym terenie jest mnóstwo stworów. Może potrzebowałbyś pomocy, hm?-znowu usłyszałem jego dziecięcy głos. Zaczyna mnie wkurzać. Nie lubię jak ludzie o tyle pytają.
-Nie dzięki-odpowiedziałem. Odwróciłem się od niego. Nie chciałem już go słuchać więc ruszyłem do przodu.
Szedłem powoli. Mam nadzieje że się odczepi. A jednak nie. Stanął przede mną. Jak jeszcze będzie mnie tak denerwować to mu walnę. Matka pewnie nie wychowała
-Oj nie bądź taki! Każdemu przyda się towarzystwo wiesz?-powiedział. Spojrzałem na na niego. No nie odczepi się. Spokojnie, jeszcze raz go zignoruje to pewnie pójdzie sobie.
-Nie mi-odpowiedziałem i ominąłem go. Chyba już się podda. Chociaż to dzieciak może chce pomocy. Nie, nie nie pomagam nie znajomym.
-Eh coś ty taki małomówny?-kolejne pytanie. Nie no on mnie denerwuje. Mam zły dzień, a tu taki małolat się przyczepia. Pewnie nikt mu dawno nie przylał.
-Nie twój interes-powiedziałem już zdenerwowany. Chciałem go walnąć ale...odleciał. Co jest nie tak z tym dzieciakiem?
-Nie bądź taki nerwowy!-powiedział śmiejąc się. Jego śmiech mnie denerwował. Wszystko co jest związane z tym dzieciakiem mnie teraz denerwowało. Następnym razem go złapie i przywiąże do jakiegoś drzewa.
-Co wy robicie na tym terenie!?-usłyszałem głos. Spojrzałem na mężczyznę stojącego przed nami. To ten złodziej, czekaj jak on...A, Benders! Chyba, bez znaczenia. Rzucił się na mnie z mieczem. Szybko odskoczyłem. Młody rzucił w niego jakąś czarną kulą. Co jest z nim nie tak?
-To co chyba powinniśmy połączyć siły?-spytał ze złośliwym uśmiechem. Co? Ja z nim razem w walce? To przecież dzieciak. No tak ma tu jakiś dziwny sprzęt ale to dalej dzieciak.
-Chyba śnisz-powiedziałem. Skoczyłem na złodzieja z mieczem. On zablokował mój atak.
-Jak chcesz-odparł młody siadając na jakimś kamieniu. Benders zaatakował mnie mieczem. Zablokowałem cios lecz nie zauważyłem drugiej ręki którą mnie uderzył. Odleciałem na kilka metrów. No siłę to on ma.
-Nadal nie potrzebujesz mojej pomocy?-spytał dzieciak. Głupi małolat. Myśli że ja sobie nie dam rady? Widać że rodzice nie wychowali.
-Rodzice nie mówili że tylu pytań się nie zadaje?-spytałem. Wstałem i skoczyłem zza złodzieja oraz uderzyłem go moim Nazo-ramieniem. Tym ciosem tylko go odsunąłem o kilka metrów.
-Może by mówili, jakby nie spłonęli w pożarze-powiedział wzruszając ramionami. O czyli widać że nie wychowane. Przeciwnik odwrócił się do mnie i walnął w twarz. Łaskotaniem mnie nie pokona.
-No to już coś o tobie wiem, już możesz sobie iść-powiedziałem. Benders zaczął szarżować na mnie. Ja odskoczyłem w bok. Dzieciak dalej nie ruszał się z miejsca. Był najwidoczniej znudzony gdyż położył się na tym czymś latającym wokół niego. Przed chwilą z tego czegoś walił jakąś kulą, a teraz sobie po prostu na tym leży?
-Informacje za informacje, teraz ty opowiedz coś o sobie-powiedział patrząc się w niebo. Tak bo mam czas. Przeciwnik znowu szarżował. Benders jest naprawdę tępym przeciwnikiem. Odskoczyłem od niego. Pokazałem młodemu ramię.
-Widzisz to? To jest Nazo-ramię. Nazoidy mnie uratowały przed śmiercią-powiedziałem. Benders trzeci raz próbował tego samego. No nie naprawdę? Wykorzystałem energię z Nazo-ramienia i strzeliłem w niego kulą ognia. Benders zaczął wrzeszczeć i uciekł. Dzieciak coś szepnął do siebie.
-Nazoidy co to takiego?-widać że dzieciak. Mam mu teraz opowiadać co to są Nazoidy? Co ja wyglądam na nauczyciela?
-A to powinno cię mało obchodzić-powiedziałem.Nie chciałem widzieć już tego smarkacza na oczy. Poszedłem przed siebie. Mam nadzieje że się odczepi.
Odczepisz się Add?
Zacząłem ją ruszać. Heh gilgocze trochę. Popatrzałem na swój tors. Ale jestem umięśniony. Czarne spodnie
jak i buty. Dotknąłem swoich czarnych włosów. Ha jestem taki boski.Te epickie ślady po walkach na torsie i na twarzy.
-Tak to jestem w Ruben-powiedziałem podekscytowany. Czy to może być prawda? Czy to Drzewo El? To jest niesamowite. O i ten miecz. Jaki on wspaniały. Stałem jeszcze chwilę. Tak to chyba zaczynamy tak? Tak no to trzeba się wydostać z pierwszego obszaru nie będ....Gdzie jestem? W myślach widziałem te wszystkie rzeczy. Byłem przywódcą Najemników...Przyjaciel...Więzienie...Wroniarze...Cerris. Cerris, łzy zebrały mi się w oczach. Szybko przetarłem je i poszedłem do przodu.
-Sam przedzierasz się przez ten obszar? To niebezpieczne, nie?-spytał jakiś głos za mną. Odwróciłem się. Przed moimi oczyma ukazał się jakiś biało włosy chłopak. Chciałem powiedzieć że się nie zajmuje przedszkolem ale nie będę się wdawał w dyskusje z dzieciakiem.
-A co Cię to obchodzi?-spytałem. Popatrzałem mu się w oko. Świeciło na różowo. Odwróciłem wzrok na jego ubranie. Biała bluza i spodnie. Czarno-fioletowa koszulka. Czarno-fioletowo-białe buty.
-To mnie to obchodzi, że interesuje się innymi. W końcu na tym terenie jest mnóstwo stworów. Może potrzebowałbyś pomocy, hm?-znowu usłyszałem jego dziecięcy głos. Zaczyna mnie wkurzać. Nie lubię jak ludzie o tyle pytają.
-Nie dzięki-odpowiedziałem. Odwróciłem się od niego. Nie chciałem już go słuchać więc ruszyłem do przodu.
Szedłem powoli. Mam nadzieje że się odczepi. A jednak nie. Stanął przede mną. Jak jeszcze będzie mnie tak denerwować to mu walnę. Matka pewnie nie wychowała
-Oj nie bądź taki! Każdemu przyda się towarzystwo wiesz?-powiedział. Spojrzałem na na niego. No nie odczepi się. Spokojnie, jeszcze raz go zignoruje to pewnie pójdzie sobie.
-Nie mi-odpowiedziałem i ominąłem go. Chyba już się podda. Chociaż to dzieciak może chce pomocy. Nie, nie nie pomagam nie znajomym.
-Eh coś ty taki małomówny?-kolejne pytanie. Nie no on mnie denerwuje. Mam zły dzień, a tu taki małolat się przyczepia. Pewnie nikt mu dawno nie przylał.
-Nie twój interes-powiedziałem już zdenerwowany. Chciałem go walnąć ale...odleciał. Co jest nie tak z tym dzieciakiem?
-Nie bądź taki nerwowy!-powiedział śmiejąc się. Jego śmiech mnie denerwował. Wszystko co jest związane z tym dzieciakiem mnie teraz denerwowało. Następnym razem go złapie i przywiąże do jakiegoś drzewa.
-Co wy robicie na tym terenie!?-usłyszałem głos. Spojrzałem na mężczyznę stojącego przed nami. To ten złodziej, czekaj jak on...A, Benders! Chyba, bez znaczenia. Rzucił się na mnie z mieczem. Szybko odskoczyłem. Młody rzucił w niego jakąś czarną kulą. Co jest z nim nie tak?
-To co chyba powinniśmy połączyć siły?-spytał ze złośliwym uśmiechem. Co? Ja z nim razem w walce? To przecież dzieciak. No tak ma tu jakiś dziwny sprzęt ale to dalej dzieciak.
-Chyba śnisz-powiedziałem. Skoczyłem na złodzieja z mieczem. On zablokował mój atak.
-Jak chcesz-odparł młody siadając na jakimś kamieniu. Benders zaatakował mnie mieczem. Zablokowałem cios lecz nie zauważyłem drugiej ręki którą mnie uderzył. Odleciałem na kilka metrów. No siłę to on ma.
-Nadal nie potrzebujesz mojej pomocy?-spytał dzieciak. Głupi małolat. Myśli że ja sobie nie dam rady? Widać że rodzice nie wychowali.
-Rodzice nie mówili że tylu pytań się nie zadaje?-spytałem. Wstałem i skoczyłem zza złodzieja oraz uderzyłem go moim Nazo-ramieniem. Tym ciosem tylko go odsunąłem o kilka metrów.
-Może by mówili, jakby nie spłonęli w pożarze-powiedział wzruszając ramionami. O czyli widać że nie wychowane. Przeciwnik odwrócił się do mnie i walnął w twarz. Łaskotaniem mnie nie pokona.
-No to już coś o tobie wiem, już możesz sobie iść-powiedziałem. Benders zaczął szarżować na mnie. Ja odskoczyłem w bok. Dzieciak dalej nie ruszał się z miejsca. Był najwidoczniej znudzony gdyż położył się na tym czymś latającym wokół niego. Przed chwilą z tego czegoś walił jakąś kulą, a teraz sobie po prostu na tym leży?
-Informacje za informacje, teraz ty opowiedz coś o sobie-powiedział patrząc się w niebo. Tak bo mam czas. Przeciwnik znowu szarżował. Benders jest naprawdę tępym przeciwnikiem. Odskoczyłem od niego. Pokazałem młodemu ramię.
-Widzisz to? To jest Nazo-ramię. Nazoidy mnie uratowały przed śmiercią-powiedziałem. Benders trzeci raz próbował tego samego. No nie naprawdę? Wykorzystałem energię z Nazo-ramienia i strzeliłem w niego kulą ognia. Benders zaczął wrzeszczeć i uciekł. Dzieciak coś szepnął do siebie.
-Nazoidy co to takiego?-widać że dzieciak. Mam mu teraz opowiadać co to są Nazoidy? Co ja wyglądam na nauczyciela?
-A to powinno cię mało obchodzić-powiedziałem.Nie chciałem widzieć już tego smarkacza na oczy. Poszedłem przed siebie. Mam nadzieje że się odczepi.
Odczepisz się Add?
Od Add'a: Interesujący mężczyzna...
Patrzyłem z osłupieniem w taflę wody. Spoglądałem na nią nie wierząc w to co w niej widzę. Moje odbicie przecież tyle razy już je widziałem. Jednak teraz było zupełnie inne. Wyglądałem zupełnie, jak....Jak Add! Biała grzywka opadała na jedno z moich oczu. Było ono różowe, tak samo jak to drugie. No, może z tym wyjątkiem, że to drugie lekko świeciło się. Do tego mogłem dostrzec w ich głębi małe znaki widniejące często na przyciskach różnych urządzeń które oznaczają uruchomienie czegoś. Od mojego prawego oka, wzdłuż policzka, przebiegało coś co przypominało różową błyskawice. Oczywiście miałem na sobie czarny podkoszulek z fioletowym symbolem identycznym jak znaki na oczach. Biała kurtka oraz białe spodnie z różną ilością "bajerów".
-Wyglądam...Niesamowicie!-powiedziałem ze śmiechem. Mój głos...I nawet śmiech! Ten piękny psychopatyczny śmiech Add'a! Czy to sen? Nie wierze, że może być to jawa. Gdy chciałem ruszyć się do przodu by upewnić się czy obszar w którym się znajduje naprawdę wygląda jak Ruben, a raczej Drzewo El, pod moje stopy wleciało coś dzięki czemu się unosiłem. No tak Nazo-Prądnice! Broń Add'a! Jak mogłem o tym zapomnieć. Zastanowiłem się chwilę siadając na biało-fioletowych urządzeniach. Niech no pomyślę...Będąc w mojej sytuacji co powinienem zrobić? Chciałem przypomnieć sobie jak wydostać się z pierwszego obszaru i wtedy stało się coś dziwnego. Nic a nic nie pamiętałem! To znaczy prawie nic. Moje myśli zaczęło przepełniać to jak byłem niewolnikiem...Jak znalazłem antyczną bibliotekę...Zaraz nie! To nie były moje wspomnienia! To były wspomnienia Add'a! Po chwili zadałem sobie pytanie...Gdzie ja jestem? Zszedłem z Nazo-Prądnic i rozejrzałem się dookoła.
-O ile dobrze pamiętam to Drzewo El. Racja! Tu miałem zacząć poszukiwania Nazo-Królowej...Eve-stwierdziłem. Myśląc o niej i odkrywaniu wszystkich tajemnic jej mocy zacząłem się śmiać. Najpierw jednak powinienem gdziekolwiek iść. Stanie w miejscu nic, a nic mi nie pomoże. Wchodząc na moją broń zacząłem lecieć przed siebie. Nie minęło dużo czasu gdy zobaczyłem coś interesującego. Chłopak...Nie, nie raczej mężczyzna o czarnych włosach...Ale mi nie chodzi tu o wygląd! A raczej o jego ramie. Nie było to zwykłe ramię, co to to nie. Byłem prawie pewien, że jest ono związane z Nazo technologią.
-Nie tak interesując jak Eve...Ale na razie wystarczy-powiedziałem cicho sam do siebie i uśmiechnąłem się. Następnie spokojnie wyszedłem za krzaków w których się ukrywałem i podszedłem do prawdopodobnie mojego tymczasowego obiektu doświadczalnego.
-Sam przedzierasz się przez ten obszar? To niebezpieczne, nie?-spytałem. Przecież nie zacznę od tego, że mnie interesuje! W końcu na razie będę to w pewnym sensie ukrywał. Mógłby mnie wziąć za dziwaka i ignorować, racja? A brać mnie za dziwaka! Naprawdę nie rozumiem!
-A co Cię to obchodzi?-odparł nieufnym pytaniem. Uczyli go by nie ufać pierwszym, lepszym osobą? Ale ja pierwszy lepszy! Ja jestem naukowcem i to dość, nie powiem, niesamowitym. W Końcu chyba nikt w moim wieku nie zebrał aż tyle informacji o Nazoidach. I w dodatku ta moja skromność.
-To mnie to obchodzi, że interesuje się innymi. W końcu na tym terenie jest mnóstwo stworów. Może potrzebowałbyś pomocy, hm?-stwierdziłem, a następnie zadałem kolejne pytanie. Czy ja za dużo mówię? Nie sądzę...Zresztą jest ciekawy. A ja zrobię wszystko aby zbadać ciekawe obiekty. I mówiąc wszystko wcale nie przesadzam.
-Nie dzięki-odparł i odwrócił się. Następnie przed siebie. Bezczelny. Doznał zaszczytu zwrócenia na siebie mojej uwagi, a teraz po prostu sobie ode mnie ucieka? O nie, ode mnie nie ucieka nikt. Moze to meczące, ale jemu też nie pozwolę. Wbiegłem szybko przed niego. Zrobiłem to z łatwością ponieważ szedł on wolnym krokiem.
-Oj nie bądź taki! Każdemu przyda się towarzystwo wiesz?-znów zacząłem. To robi się powoli irytujące. Ale cierpliwość się opłaca. W końcu chcę wiedzy. O wiele więcej wiedzy która da mi moc!
-Nie mi-odparł krótko i mnie wyminął. Niech on w końcu przestanie mnie ignorować! Chce dowiedzieć się o co chodzi z tą jego ręką! Czy zapytanie w prost by mi nie pomogło? Nie, to nie w moim stylu. Poza tym przewiduję prawie wszystkie scenariusze i w żadnym wypadku ten w którym pytam go o to wprost się nie prawda. A więc wystarczy denerwować go dalej!
-Eh coś ty taki małomówny?-spytałem przewracając oczami i przyśpieszając kroku aby byc z nim na równi.
-Nie twój interes-mruknął zdenerwowany i próbował mnie uderzyć. Tak próbował, ponieważ to przewidziałem. Podskoczyłem do góry a pod moje stopy od razu wsunęły się Nazo-Prądnice. Zaśmiałem się. Niestety, a może stety mój śmiech wydaję się być nieco psychopatyczny. Nic na to nie poradzę.
-Nie bądź taki nerwowy!-powiedziałem przez śmiech.
-Co wy robicie na tym terenie!?-usłyszałem głos. Spojrzałem na mężczyzne stojącego przed nami. Ah ten złodziejaszek, Benders, tak? I w samą porę. Nie wiedząc czemu, ale stawiałbym na to, ze przeszkadzamy mu w kradnięciu Eldrytu, rzucił się z mieczem na Reven'a. Ja spokojnie zszedłem na ziemię i "kopnąłem" w Benders'a kulą przypominającą małą, czarną dziure.
-To co chyba powinniśmy połączyć siły?-spytałem z nieco złośliwym uśmiechem.
Raven co myślisz o mojej propozycji?
-Wyglądam...Niesamowicie!-powiedziałem ze śmiechem. Mój głos...I nawet śmiech! Ten piękny psychopatyczny śmiech Add'a! Czy to sen? Nie wierze, że może być to jawa. Gdy chciałem ruszyć się do przodu by upewnić się czy obszar w którym się znajduje naprawdę wygląda jak Ruben, a raczej Drzewo El, pod moje stopy wleciało coś dzięki czemu się unosiłem. No tak Nazo-Prądnice! Broń Add'a! Jak mogłem o tym zapomnieć. Zastanowiłem się chwilę siadając na biało-fioletowych urządzeniach. Niech no pomyślę...Będąc w mojej sytuacji co powinienem zrobić? Chciałem przypomnieć sobie jak wydostać się z pierwszego obszaru i wtedy stało się coś dziwnego. Nic a nic nie pamiętałem! To znaczy prawie nic. Moje myśli zaczęło przepełniać to jak byłem niewolnikiem...Jak znalazłem antyczną bibliotekę...Zaraz nie! To nie były moje wspomnienia! To były wspomnienia Add'a! Po chwili zadałem sobie pytanie...Gdzie ja jestem? Zszedłem z Nazo-Prądnic i rozejrzałem się dookoła.
-O ile dobrze pamiętam to Drzewo El. Racja! Tu miałem zacząć poszukiwania Nazo-Królowej...Eve-stwierdziłem. Myśląc o niej i odkrywaniu wszystkich tajemnic jej mocy zacząłem się śmiać. Najpierw jednak powinienem gdziekolwiek iść. Stanie w miejscu nic, a nic mi nie pomoże. Wchodząc na moją broń zacząłem lecieć przed siebie. Nie minęło dużo czasu gdy zobaczyłem coś interesującego. Chłopak...Nie, nie raczej mężczyzna o czarnych włosach...Ale mi nie chodzi tu o wygląd! A raczej o jego ramie. Nie było to zwykłe ramię, co to to nie. Byłem prawie pewien, że jest ono związane z Nazo technologią.
-Nie tak interesując jak Eve...Ale na razie wystarczy-powiedziałem cicho sam do siebie i uśmiechnąłem się. Następnie spokojnie wyszedłem za krzaków w których się ukrywałem i podszedłem do prawdopodobnie mojego tymczasowego obiektu doświadczalnego.
-Sam przedzierasz się przez ten obszar? To niebezpieczne, nie?-spytałem. Przecież nie zacznę od tego, że mnie interesuje! W końcu na razie będę to w pewnym sensie ukrywał. Mógłby mnie wziąć za dziwaka i ignorować, racja? A brać mnie za dziwaka! Naprawdę nie rozumiem!
-A co Cię to obchodzi?-odparł nieufnym pytaniem. Uczyli go by nie ufać pierwszym, lepszym osobą? Ale ja pierwszy lepszy! Ja jestem naukowcem i to dość, nie powiem, niesamowitym. W Końcu chyba nikt w moim wieku nie zebrał aż tyle informacji o Nazoidach. I w dodatku ta moja skromność.
-To mnie to obchodzi, że interesuje się innymi. W końcu na tym terenie jest mnóstwo stworów. Może potrzebowałbyś pomocy, hm?-stwierdziłem, a następnie zadałem kolejne pytanie. Czy ja za dużo mówię? Nie sądzę...Zresztą jest ciekawy. A ja zrobię wszystko aby zbadać ciekawe obiekty. I mówiąc wszystko wcale nie przesadzam.
-Nie dzięki-odparł i odwrócił się. Następnie przed siebie. Bezczelny. Doznał zaszczytu zwrócenia na siebie mojej uwagi, a teraz po prostu sobie ode mnie ucieka? O nie, ode mnie nie ucieka nikt. Moze to meczące, ale jemu też nie pozwolę. Wbiegłem szybko przed niego. Zrobiłem to z łatwością ponieważ szedł on wolnym krokiem.
-Oj nie bądź taki! Każdemu przyda się towarzystwo wiesz?-znów zacząłem. To robi się powoli irytujące. Ale cierpliwość się opłaca. W końcu chcę wiedzy. O wiele więcej wiedzy która da mi moc!
-Nie mi-odparł krótko i mnie wyminął. Niech on w końcu przestanie mnie ignorować! Chce dowiedzieć się o co chodzi z tą jego ręką! Czy zapytanie w prost by mi nie pomogło? Nie, to nie w moim stylu. Poza tym przewiduję prawie wszystkie scenariusze i w żadnym wypadku ten w którym pytam go o to wprost się nie prawda. A więc wystarczy denerwować go dalej!
-Eh coś ty taki małomówny?-spytałem przewracając oczami i przyśpieszając kroku aby byc z nim na równi.
-Nie twój interes-mruknął zdenerwowany i próbował mnie uderzyć. Tak próbował, ponieważ to przewidziałem. Podskoczyłem do góry a pod moje stopy od razu wsunęły się Nazo-Prądnice. Zaśmiałem się. Niestety, a może stety mój śmiech wydaję się być nieco psychopatyczny. Nic na to nie poradzę.
-Nie bądź taki nerwowy!-powiedziałem przez śmiech.
-Co wy robicie na tym terenie!?-usłyszałem głos. Spojrzałem na mężczyzne stojącego przed nami. Ah ten złodziejaszek, Benders, tak? I w samą porę. Nie wiedząc czemu, ale stawiałbym na to, ze przeszkadzamy mu w kradnięciu Eldrytu, rzucił się z mieczem na Reven'a. Ja spokojnie zszedłem na ziemię i "kopnąłem" w Benders'a kulą przypominającą małą, czarną dziure.
-To co chyba powinniśmy połączyć siły?-spytałem z nieco złośliwym uśmiechem.
Raven co myślisz o mojej propozycji?
Subskrybuj:
Posty (Atom)