sobota, 20 września 2014

Od Raven'a

-Mam pomysł! Zróbmy postój!-powiedział ten mały gnojek. Jak ja go nie lubię. To co zrobił to eeee...jak jeszcze raz coś takiego zrobi to go zabije. Teraz nie mogę go zabić bo się źle czuję.
-Dopiero co wyruszyliśmy-powiedziałem. Kurde jak ja nie lubie jak ktoś mnie nosi. Add się zaśmiał. On jest taki aa...
-Oj przestań tobie zwłaszcza się przyda odpoczynek, nie?-spytał. Nie ja bym już wolał być na miejscu i się pakować. Nie mam zamiaru już z nimi siedzieć. Oni są tacy tacy...ech jedyna normalna to jest chyba ta Ara, ale nie wiem bo się prawie nie odzywa. Add poszedł gdzieś z Eve. Ja zostałem położony na ziemi. Próbowałem wstać ale za bardzo mnie wszystko bolało.
-Nie wstawaj-powiedział Rena podchodząc do mnie. Najpierw zdzieliła mnie z liścia-jak mogłeś zniszczyć to drzewo, nienawidzę cie.
-Odczep się-powiedziałem i zacząłem się masować po twarzy.
-Ale dobrze że ci się nic nie stało-powiedziała i się odwróciła. Ech ona jest dziwna najpierw się złości a potem mówi tak jakby się martwiła. Przypomina mi kogoś, ta osoba nie żyje. Cerris jakbyś tu była, to byłoby inaczej.
-Ech przepraszam-powiedziałem-za to że zniszczyłem to drzewo, byłem zdenerwowany.
Odwróciła głowę do mnie. Nic się nie odezwała z miną pogardy. Poszła sobie gdzieś w las.
-Jak się czujesz?-powiedziała i podeszła do mnie Ara.
-A już lepiej-powiedziałem. To ona umie mówić?!
-Przyniosłam ci leki-powiedziała podając mi woreczek z jakimiś ziołami-powinny cię stawić na nogi-odwróciła się.
-Dzięki-powiedziałem i zjadłem wszystko co było w woreczku.
-Tylko nie przedawkuj-powiedziała odwrócona.
TERAZ MI TO MÓWI?!Nagle wstałem. Byłem pełen sił. Poczułem się jak w niebie. Nagle zobaczyłem Add'a. Bijało z niego czerwone światło. On jest zły. Szedłem w jego strone. Zbije, zabije, zabije, zabije, ZABIJE!Byłem za nim. Nie słyszałem o czym gada z tym potworem.
-O Raven widzę że wyzdrowiałeś-powiedział z uśmieszkiem.
-Zbije, zabije, zabije, zabije, ZABIJE!-krzyknąłem i podniosłem go do góry po czym go popchałem. Niestety ten jego sprzęcik uratował go przed upadkiem.
-Spokojnie-powiedział-chyba nie jesteś zły za tamto?
-Pół-nazoidzie uspokój się-powiedziała ostro Eve.
Podszedłem do jakiegoś grubego drzewa i wyrwałem go z korzeniami.
-EJ CO TY ZNOWU ROBISZ!!-krzyknęła Rena. Mało mnie obchodziło co teraz mówią inni. Chciałem tylko żeby ten mały szczeniak zdechł.
-A-A-A-A-D-D-D-D-D-D-D-D-D!!!-krzyknąłem i rzuciłem w jego kierunku drzewo. Trafiłem i dzieciak teraz leżał na ziemi.
-CO TY ROBISZ!-krzyknęła Eve i podeszła do mnie.
-Zabijam tego dzieciaka-powiedziałem. Nagle zaczeło mnie wszystko boleć. Popatrzałem na Eve była wściekła.
-Giń-powiedziała.
-STÓJ!-krzyknęła Rena.
-Giń-powtórzyła Eve. Próbowałem wstać ale nie mogłem. Czyli zaraz zginę?Nagle na środku przed Eve i mną stanęła Ara.
-Nie zabijaj go-powiedziała-on przedawkował leki. Add wleciał przed Eve. Kurde żyje ech.
-Spokojnie-powiedział-żyje nic mi nie jest-starał się uspokoić ją Add. Rena podeszła przede mną.
-Znowu zniszczyłeś drzewo-powiedziała. Znowu walnęła mnie w twarz. Wkurzyłem się. Wstałem. Chciałem ją walnąć kiedy...
-STÓJ DZIEWCZYN SIĘ NIE BIJE!-krzyknął jakiś głos. Odwróciłem się. Na drzewie stała...


Ktokolwiek dokończy!?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz