Kłótnia z Raven'em bawiła mnie i to bardzo. Świetnie jest kłócić z kimś głupszym od siebie. Zwłaszcza jeśli on uważa, że jesteś kompletnym idiotą który bierze wszystko na serio. Miałem niezły ubaw, aż nie usłyszałem tego jednego słowa. Zatrzymałem się. Raven który był zmęczony także to zrobił, w końcu stracił już z widoku Rene więc nie ma co tej elfki szukać. Spuściłem głowę na dół i zacząłem cicho śmiać się. Śmiech ten był prawdopodobnie...Nie, był na pewno bardziej psychopatyczny niż zawsze.
-"Sierota", co?-mruknąłem cicho. Jakby on jeszcze wiedział jak to jest. Poczułem wypełniającą mnie złość. Normalnie bym to zignorował, ale on o niczym nie wie. Niby powinienem się w tej chwili cieszyć, ale nie myślałem racjonalnie. Uniosłem głowę. Moje źrenice zmniejszyły się oraz także świeciły mocniej niż zawsze. Odgarnąłem ręką grzywkę, był to dla mnie typowy odruch.
-Dzieciaczek się wkurzył?-spytał zdyszany Raven. Nie patrzył na mnie. Jego głowa była opuszczona, a wzrok wgapiony był w ziemię. Zaczynałem śmiać się coraz głośniej.
-Na twoim miejscu nie lekceważyłbym mnie-poradziłem szczerze. W końcu jak można lekceważyć kogoś takiego jak mnie? To się skończy źle. Nie, nie obchodzi mnie ani trochę czy Raven powie komukolwiek o tym jak się zachowywałem. Mam go dość. Ludzie których mam dość powinni zginąć.
-Nie obchodzi mnie to, bardziej boję sie tamtego z tyłu-powiedział pokazując palcem w jedną ze stron. Spojrzałem tak ukradkiem i zauważyłem Oberona. Oczywiście wszystko widział, ale tak jak wspominałem nie obchodziło mnie teraz dosłownie nic ponieważ po prostu nie myślałem. Często moja "druga strona" przejmuje nade mną kontrole...
-Ach tak?-spytałem dalej pewny siebie. Następnie moje nazo-prądnice wytworzyły kulę elektryczną którą kopnąłem w jego stronę. Dostał nią oraz uderzył o drzewo. Po chwili pozbierał się i wstał.
-Nie mam siły żeby z tobą walczyć-mruknął zdenerwowany. Zaśmiałem się. Czyżby ktoś chciał stchórzyć? Żałosne. Taki jest już świat.
-Walcz albo giń-wyszeptałem bardziej do siebie niż do niego. Psychopatyczny uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Kopałem w jego stronę kula za kulą. On co chwila robił uniki. W końcu w jego stronę poleciała zminimalizowana czarna dziura która go przyciągnęła, a następnie wybuchła. Podszedłem do Raven'a który leżał na ziemi-To chyba koniec co?-spytałem patrząc na niego z góry. Ładowałem kulę aby zadać mu ostateczny cios jednak nagle usłyszałem krzyk.
-Zniszczycie las!-to była Rena. Tak na pewno. Moje źrenice wróciły do poprzedniego stanu wielkości. Także ich świecenie zrobiło się słabsze. Odszedłem od Raven'a. Co ja robię!? Jeśli przekaże Eve co tu się działo to Królowa Nazoidów może zacząć się czegoś domyślać. Chociaż...Cz zaślepiona miłością do kogoś takiego jak ja mu uwierzy? Dlatego uważam, że jest to idiotyczne uczucie. Ufasz komuś i nie myślisz, że mógłby Cię okłamać gdy żadne z jego słów tak naprawde nigdy nie było prawdą. Doprawdy...Po chwili zauważyłem w oddali Eve i Are. Były coraz bliżej nas.
Ktokolwiek dokończy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz