piątek, 29 sierpnia 2014

Od Add'a

Coraz ciekawsza gromadka nam się zbiera. Wystarczyła by mi Eve, ale innymi też nie pogardzę. O ile nie będą wchodzić mi w drogę...Podsumowując, jestem ja, Eve królowa Nazodiów mój główny cel, teraz już mniej interesujący gościu z nazo-ramieniem, elfka która oskarża mnie o nie wiadomo co oraz dziewczyna której wyrasta dziewięć ogonów. Tak właściwie czemu ona nie umie tego wytłumaczyć? To nielogiczne! Jak można nie wiedzieć czegoś o sobie? Westchnąłem i pokręciłem głową gdy się ode mnie odwróciła.
-Tak właściwie...-zacząłem. W końcu jeśli nie będę udawał idioty zadającego pytań będzie nudno!-Gdzie dokładnie zmierzacie?
Wszyscy chwilę zastanawiali się nad moim pytaniem. Gdy nie usłyszałem odpowiedzi znów postanowiłem się odezwać.
-To może pójdziemy do Ruben, co? Chodźmy razem! Prawie jak drużyna!-zawołałem niby radośnie. Do jakiego ja się poziomu zniżam? Przypominam tą natrętną elfkę. Ale Eve wie o mnie wszystko...Ja też chce o niej wiedzieć wszystko! Dlatego muszę pokazać, że w rzeczywistości nie jestem aż takim geniuszem, choć nim jestem. Chodzi mi o to aby ona myślała inaczej. To chyba logiczne? Tak czy siak ja tu pojmuję.
-Nie nazywaj "nas" drużyną. Ledwo co się znamy-mruknął Raven-Ale do Ruben możemy iść...Razem-dodał po chwili. Czyżby zmuszał się do powiedzenia "razem"? Czemu jest taki nieufny? Eh, nie ważne. Coś takiego jak uczucia niezbyt mnie interesuje. W końcu komu są one potrzebne? Określają tylko stan tego jak w danej chwili się czujemy. Nic więcej. Są zwyczajne, dlatego ani trochę mnie nie interesują.
-Tak! Chodźmy!-zawołała wesoło Rena. No tak natrętna elfka też musiała się wtrącić. Cóż, elfy nie są według mnie ciekawe więc nie mam zamiaru być dla niej jakiś bardzo miły.
-Jesteście nieco dziwni...Ale czemuby by nie-stwierdziła Ara. My dziwni? Nie, wcale...Poza tym to jej wyrasta dziewięć białych ogonów! Więc nie powinna się wtrącać! Eve obesrwowała całą sytuacje obojętnym wzrokiem.
-Czemu mam iść z wami?-zapytała swoim...Hm...Jakby ująć jej głos? Cyber? Tak będę mówić! Nie jest to dobre określenie, ale ja wiem o co chodzi i tyle mi wystarczy. Im mniej osób rozumie to co mówię tym lepiej. Nie lubię zbytnio zdradzać tajemnic. Poznawanie ich jest za to bardzo intrygujące. Popatrzyłem na nią. Tak szybko nie ucieknie.
-Eve, jeśli mogę mówić po imieniu w końcu jesteś Cesarzową Nazoidów, naprawdę jest tyle rzeczy o których chciałbym z tobą porozmawiać. W końcu rzadko można zobaczyć...No wiesz...Żywego Nazoida-stwierdziłem. Chyba to jej nie uraziło, prawda? I właśnie tu się okaże. Co chcę tym osiągnąć? Oczywiście sprawdzić czy Nazoidy rzeczywiście nie mają uczuć! Może to akurat bardzo by jej nie poruszyło, ale mam jeszcze parę asów w rękawie. W końcu trzeba przemyśleć każdy możliwy scenariusz.

Eve?

Od Raven'a

-Ej ludzie!-powiedziałem-zobaczcie..ktoś nas podsłuchują.
Pomiędzy jakimiś krzakami zauważyłem dwa świecące się na czerwono punkty. Gdy stworzenie usłyszało mój głos wyszło z ukrycia. Była to dziewczyna o białych włosach i dziewięciu ogonach. Miała przy sobie wielką włócznie.
























Po chwili jednak całkowicie zmieniła wygląd. Jej włosy zmieniły się z białego koloru w czarny. Jej oczy przybrały barwę żółtą, a czerwone kreski przypominające wąsy lisa zniknęły.
-Witajcie jestem Ara-przywitała się ze spokojem w głosie.
-Przed chwilą miałaś ogony prawda?-spytał się dzieciak.
-No też widziałam!-krzyknęła Rena.
-Ah no tak to było...Nie umiem tego wytłumaczyć-powiedziała Ara.
-Ech nie zdziw się jak będzie cię tak bez przerwy pytał-powiedziałem i wskazałem na Add'a.
-Nie wiem o co ci chodzi-zaśmiał się i uśmiechnął niewinnie.
Jakoś mało obchodziła mnie ta osoba. Szczerze poszedłbym już od nich. A dlaczego nie pójdę? Jaki ja jestem głupi.
-Dobra to wy sobie tu gadajcie ja idę sobie-powiedziałem. Chciałem już isć ale ktoś złapał mnie za moją rękę, prawdziwą rękę. Odwróciłem się. Zobaczyłem zielonowłosa elfkę. Coś mnie walnęło w klatkę piersiową.
-Zostań z nami będzie fajnie-powiedziała. Zrobiła słodką minę.
-Ech niech będzie-powiedziałem-zostanę jeszcze chwilę. Odwróciłem się w inny kierunek i zobaczyłem przed twarzą tego dzieciaka na tym swoim latającym leżaku.
-A coś ty tak szybko zmieniłeś zdanie?-spytał się. Bo tak. Ech i jak tu odpowiedzieć.
-I tak nie mam nic lepszego do roboty-powiedziałem próbując go olać.
-Nie był...-padł na ziemie. Ha dobrze mu tak. Uśmiechnąłem się wrednie
-Sprzęt zawodzi?-spytałem się. Dzieciak patrzył na królową Nazoidów.
-Dzięki-powiedział i wstał z ziemi. Zaczął majstrować przy swoim leżaku. Usiadł na niego i poleciał w stronę ogoniastej.
-Dalej nam nie odpowiedziałaś-stwierdził Add zwracając się do Ary.
-Powiedziałam że to skomplikowane-powiedziała odwracając się od dzieciaka.




Co na to Add?

czwartek, 28 sierpnia 2014

Od Reny

Siedziałam na drzewie.Dlaczego? A dlaczego nie! Nagle usłyszałam jakieś rozmowy. Kucnęłam i spojrzałam na drogę.Stali tam Add,Raven i Eve.Zeskoczyłam do nich.
-Cześć.Co tak stoicie?Co porabiacie?Może się zgubiliście?-zapytałam z uśmiechem
-Rena?-zapytała speszona Eve
-Tak, a co?-spytałam
-Nic zaskoczyłaś nas-odpowiedziała
Szybko zmieniłam pozycję żeby przyjrzeć się innym. Add patrzył się na mnie dziwnie,a Raven lustrował drzewo z którego zeskoczyłam.
-Ty!-krzyknęłam i wskazałam na Add'a-Jesteś podejrzany!
-Ja za co?!-zapytał niewinnie
-Oj ty już wiesz za co!-powiedziałam stanowczo.
-Rena co ci jest?-spytała nie pewnie Eve
-Ale co mi ma być?Coś się stało?-odpowiedziałam
-Nic...
-Ej ludzie!-powiedział Raven-zobaczcie..

Co?Gdzie?Kiedy? Raven?

Od Eve

- Mam na imię Add, a tamten tam to Raven. A ciebie zwą? - spytał białowłosy. Już zdążyłam dowiedzieć się kto to jest, gdy rozmawiał z moim wybuchającym hologramem. Chłopak przepuścił pół-nazoida i ostatnie co zdążył zrobić to podnieść miecz przed wybuchem. Add zaczął się śmiać i oboje opadliśmy na ziemię.
- Wiem kim jesteś. Byłeś w wielkiej bibliotece. - I zmaterializowałam na sobie "zbroję" cesarzowej nazoidów, przywołałam nazo - prądnice i zaczęłam je oglądać.
- Od dawna, bardzo chciałem cię poznać - stwierdził.
- Wiem o tym - odparłam i spojrzałam na niego jednocześnie oddając prądnice.
- Jak na królową nazoidów przystało, wie wszystko po jednym spojrzeniu... - mruknął
- A więc, jak się dostałeś do biblioteki? - zapytałam i usiadłam na grawitionach
- Coś ty taka ciekawa?
Spojrzałam na niego gniewnie i zauważyłam pół - nazoida idącego do nas. Był cały poparzony i osmolony.
- I powiedziała to jedna z najbardziej wścibskich istot na świecie! - krzyknął
- Oj nie złość się Ravenuś! - odkrzyknął mu Add i chyba chciał postawić barierę z prądnic, ale już wcześniej postawiłam niewidzialny "mur". Podszedł do niego i najwyraźniej go widział.
- No dobra nie dorównuję ci - powiedział i usiadł przy nim, żeby dobrze widzieć pół-nazoida próbującego przedostać się do nas, ale niestety to było dla niego niemożliwe. Po kilku próbach rozwalenia muru przez Ravena, trochę się uspokoił.
- Wpuśćcie mnie! - krzyknął
Nagle usłyszałam jakby coś chodziło po drzewie za nami. Nie myliłam się. To była elfka.

Rena?

środa, 27 sierpnia 2014

Od Add'a: Znalazłem ją

On naprawdę nabrał się na to, że nie wiem co to Nazoidy. Błagam, niech on mnie nie rozśmiesza. Czemu udaję takiego idiotę? Cóż...Myślę, ze w jego oczach jestem obecnie durnym dzieciakiem. Po czym wnioskuje? To oczywiste! W końcu widać, że jestem młodszy po wyglądzie czy też tym bardziej po głosie. W dodatku staram zachowywać się denerwującą i dość dobrze mi to wychodzi, prawda? Wiedziałem, ze dzięki temu w końcu zmuszę go do mówienia...Ale że miał kontakt z Nazoidami? Proszę, proszę niespodziewany zwrot akcji. Zobaczyłem, że znów idzie przed siebie. Zaśmiałem się cicho, prawdopodobnie tego nie słyszał. Od razu ruszyłem za nim. Oczywiście dalej byłem w pozycji leżącej. Po co męczyć się chodzeniem skoro można latać na Nazo-Prądnicach.
-Mógłbyś mi wytłumaczyć więcej-stwierdziłem niby nieco obojętnie. Mój obecny cel? Nie dać mu uciec, zdobyć choć trochę zaufania, co widzę nie będzie łatwe, wykorzystać do celów naukowych, porzucić. W końcu po dowiedzeniu się wszystkiego o jego ramieniu nie będzie mi już do niczego potrzebny. Mówiąc krócej zrobię z nim to co z każdym obiektem doświadczalnym.
-Nie za wygodnie Ci?-spytał. Czy on zmienia temat? Nie lubię gdy ktoś nie odpowiada na moje pytania...Ale cierpliwości. Jeszcze wszystkiego się dowiem. W końcu gdybym tego nie zrobił nie byłbym sobą, racja? Młody chytry geniusz Add, świetnie to brzmi. Wspominałem tez o tym, że moją zaletą jest skromność? Dobrze nie przesadzajmy. Nie żebym uważał się za ideał, ale zły nie jestem.
-Czy ja wiem? Z cudów technologi powinno się korzystać-odparłem z uśmiechem. Następnie przeniosłem się do pozycji siedzącej, oczywiście dalej lecąc-Tak właściwie jeszcze się nie przedstawiałem. Jestem Add, a ty będziesz tak miły i powiesz jak się nazywasz?-spytałem po chwili. Od czegoś trzeba zacząć. Nie żeby bardzo obchodziło mnie jego imię. W końcu wątpię aby było ono bardzo przydatne do moich badań. Ale aby dowiedzieć się więcej muszę się z nim zapoznać. Nawet jeśli on tego nie chce.
-Jestem Raven-powiedział idąc dalej. Ha! Jest postęp! Odpowiedział bez marudzenia. Tak właściwe Raven...Raven, skąd kojarzę to imię? Hm...Czy on nie był najemnikiem? Tak coś chyba o takim słyszałem. No, no ciekawą ma on przeszłość. Nazoidy, najemnicy, co jeszcze? Tak chętnie to on by mi o tym nie opowiedział?
-W takim razie miło poznać. Ciągle tylko zadaje pytania może ty chcesz o coś spytać?-odparłem. "Miło poznać" jakie to drętwe. Zwłaszcza, że w ogóle go nie znam. Na razie...Ale zapoznam się z nim w dalszej przyszłości.
-Długo będziesz jeszcze tak za mną latał?-spytał. No nie powiem oryginalnie. Ale pytanie to pytanie. Niech no ja się zastanowię...Jeśli nie będzie ze mną współpracował to owszem, długo i to bardzo.
-Zawsze jesteś taki oschły?-zadałem pytanie. On nie odpowiedział mi wcześniej ja nie będę odpowiadał mu teraz. Sprawiedliwe, prawda? Choć czy najemnik może wiedzieć czym jest sprawiedliwość? Hm, taki który trafił do więzienia chyba tak. No tak ten interesujący fakt z jego przeszłości też znam.
-A ty zawsze jesteś taki nachalny?-a więc teraz bawimy się w kto zada więcej pytań? Cóż w zadawaniu pytań jestem mistrzem. Coś czuje, ze trudno będzie się z nim zaprzyjaźnić. Ale dam radę! Nie żebym się teraz poddał. Ja się nigdy nie poddaje. Nie jeśli chodzi o tak ciekawe informacje.
-Nachalny? Sam nie wiem. Rzadko mam kontakt z ludźmi więc nie wiem jak dokładnie się zachowywać. Może przez to jestem nieco wścibski-odparłem. Jak na razie dość z zadawaniem pytań...Na chwilę. W końcu jest to trochę denerwujące racja? Tak właściwie takie ma być. Pominę to.
-A czemu uczepiłeś się akurat mnie? Co we mnie takiego jest?-no sam nie wiem. Wielkie, Nazo-ramię? I to mnie on uważa za idiotę? Bezsensu. Umiem rozpracować praktycznie każdego, ale logiki tego człowieka nie pojmuje.
-Mówiłem Ci. Byłeś w dość niebezpiecznej okolicy, a ja zwyczajnie oferowałem pomoc-stwierdziłem ponownie wzruszając ramionami. Jako, ze znudziło mi się lecenie zszedłem za ziemię. Następnie zacząłem po prostu iść. W końcu przy naszej wymianie zdań ciągle byliśmy w ruchu.
-Widzisz? Poradziłem sobie. Możesz iść-odpowiedział. Miałem ochotę się zaśmiać jednak byłoby to trochę podejrzane. Zamiast tego dyskretnie uśmiechnąłem się. On naprawdę myśli, że gdy tylko coś powie ja sobie pójdę? Pewnie kontynuowałbym tą jakże interesującą rozmowę jednak zauważyliśmy kolejną osobę na naszej drodze. Tak zauważyliśmy ponieważ Raven najwidoczniej nie jest ślepy i też ją spostrzegł.  Brawo dla niego! Przyjrzałem jej się...Srebrne włosy...I w dodatku czy to...Tak! To na pewno grawitony! Czyli to Eve, na pewno! Kto by pomyślał łażenie za tym idiotą na coś mi się przydało!
-Nazoid-mruknął mężczyzna stojący koło mnie i chwycił swój miecz. Następnie zaczął zmierzać z nim w jej kierunku. Szybko wleciałem między niego, a nią.  Co on ma do Nazoidów? W końcu sam stwierdził, że mu pomogły.
-Ej, ej, Raveuś spokojnie-powiedziałem szybko. Raveuś? Tak dodałem to tylko po to żeby go zdenerwować. Czemu inaczej miałbym to mówić?
-Ty też chcesz umrzeć?-spytał zdenerwowany. Nie wiem czemu, ale mnie to śmieszy. Ale teraz nie o tym, nie mogę zapominać o moi głównym celu. Zignorowałem Raven'a i odwróciłem się do Eve.
-Mam na imię Add, a tamten tam to Raven. A ciebie zwą?-spytałem jakbym tego nie wiedział. W końcu o Eve wiem naprawdę dużo...Ale nie tyle ile bym chciał. Chce wiedzieć więcej, chce zdobyć więcej informacji, więcej mocy...A ona jest do tego wszystkiego kluczem.

Eve?

Od Raven'a: Denerwujący dzieciak

Zatrzymałem się. Ze zdziwieniem spojrzałem na swoje lewe ramię. Czy to nie jest ramię...Raven'a.
Zacząłem ją ruszać. Heh gilgocze trochę. Popatrzałem na swój tors. Ale jestem umięśniony. Czarne spodnie
jak i buty. Dotknąłem swoich czarnych włosów. Ha jestem taki boski.Te epickie ślady po walkach na torsie i na twarzy.
-Tak to jestem w Ruben-powiedziałem podekscytowany. Czy to może być prawda? Czy to Drzewo El? To jest niesamowite. O i ten miecz. Jaki on wspaniały. Stałem jeszcze chwilę. Tak to chyba zaczynamy tak? Tak no to trzeba się wydostać z pierwszego obszaru nie będ....Gdzie jestem? W myślach widziałem te wszystkie rzeczy. Byłem przywódcą Najemników...Przyjaciel...Więzienie...Wroniarze...Cerris. Cerris, łzy zebrały mi się w oczach. Szybko przetarłem je i poszedłem do przodu.
-Sam przedzierasz się przez ten obszar? To niebezpieczne, nie?-spytał jakiś głos za mną. Odwróciłem się. Przed moimi oczyma ukazał się jakiś biało włosy chłopak. Chciałem powiedzieć że się nie zajmuje przedszkolem ale nie będę się wdawał w dyskusje z dzieciakiem.
-A co Cię to obchodzi?-spytałem. Popatrzałem mu się w oko. Świeciło na różowo. Odwróciłem wzrok na jego ubranie. Biała bluza i spodnie. Czarno-fioletowa koszulka. Czarno-fioletowo-białe buty.
-To mnie to obchodzi, że interesuje się innymi. W końcu na tym terenie jest mnóstwo stworów. Może potrzebowałbyś pomocy, hm?-znowu usłyszałem jego dziecięcy głos. Zaczyna mnie wkurzać. Nie lubię jak ludzie o tyle pytają.
-Nie dzięki-odpowiedziałem. Odwróciłem się od niego. Nie chciałem już go słuchać więc ruszyłem do przodu.
Szedłem powoli. Mam nadzieje że się odczepi. A jednak nie. Stanął przede mną. Jak jeszcze będzie mnie tak denerwować to mu walnę. Matka pewnie nie wychowała
-Oj nie bądź taki! Każdemu przyda się towarzystwo wiesz?-powiedział. Spojrzałem na na niego. No nie odczepi się. Spokojnie, jeszcze raz go zignoruje to pewnie pójdzie sobie.
-Nie mi-odpowiedziałem i ominąłem go. Chyba już się podda. Chociaż to dzieciak może chce pomocy. Nie, nie nie pomagam nie znajomym.
-Eh coś ty taki małomówny?-kolejne pytanie. Nie no on mnie denerwuje. Mam zły dzień, a tu taki małolat się przyczepia. Pewnie nikt mu dawno nie przylał.
-Nie twój interes-powiedziałem już zdenerwowany. Chciałem go walnąć ale...odleciał. Co jest nie tak z tym dzieciakiem?
-Nie bądź taki nerwowy!-powiedział śmiejąc się. Jego śmiech mnie denerwował. Wszystko co jest związane z tym dzieciakiem mnie teraz denerwowało. Następnym razem go złapie i przywiąże do jakiegoś drzewa.
-Co wy robicie na tym terenie!?-usłyszałem głos. Spojrzałem na mężczyznę stojącego przed nami. To ten złodziej, czekaj jak on...A, Benders! Chyba, bez znaczenia. Rzucił się na mnie z mieczem. Szybko odskoczyłem. Młody rzucił w niego jakąś czarną kulą. Co jest z nim nie tak?
-To co chyba powinniśmy połączyć siły?-spytał ze złośliwym uśmiechem. Co? Ja z nim razem w walce? To przecież dzieciak. No tak ma tu jakiś dziwny sprzęt ale to dalej dzieciak.
-Chyba śnisz-powiedziałem. Skoczyłem na złodzieja z mieczem. On zablokował mój atak.
-Jak chcesz-odparł młody siadając na jakimś kamieniu. Benders zaatakował mnie mieczem. Zablokowałem cios lecz nie zauważyłem drugiej ręki którą mnie uderzył. Odleciałem na kilka metrów. No siłę to on ma.
-Nadal nie potrzebujesz mojej pomocy?-spytał dzieciak. Głupi małolat. Myśli że ja sobie nie dam rady? Widać że rodzice nie wychowali.
-Rodzice nie mówili że tylu pytań się nie zadaje?-spytałem. Wstałem i skoczyłem zza złodzieja oraz uderzyłem go moim Nazo-ramieniem. Tym ciosem tylko go odsunąłem o kilka metrów.
-Może by mówili, jakby nie spłonęli w pożarze-powiedział wzruszając ramionami. O czyli widać że nie wychowane. Przeciwnik odwrócił się do mnie i walnął w twarz. Łaskotaniem mnie nie pokona.
-No to już coś o tobie wiem, już możesz sobie iść-powiedziałem. Benders zaczął szarżować na mnie. Ja odskoczyłem w bok. Dzieciak dalej nie ruszał się z miejsca. Był najwidoczniej znudzony gdyż położył się na tym czymś latającym wokół niego. Przed chwilą z tego czegoś walił jakąś kulą, a teraz sobie po prostu na tym leży?
-Informacje za informacje, teraz ty opowiedz coś o sobie-powiedział patrząc się w niebo. Tak bo mam czas. Przeciwnik znowu szarżował. Benders jest naprawdę tępym przeciwnikiem. Odskoczyłem od niego. Pokazałem młodemu ramię.
-Widzisz to? To jest Nazo-ramię. Nazoidy mnie uratowały przed śmiercią-powiedziałem. Benders trzeci raz próbował tego samego. No nie naprawdę? Wykorzystałem energię z Nazo-ramienia i strzeliłem w niego kulą ognia. Benders zaczął wrzeszczeć i uciekł. Dzieciak coś szepnął do siebie.
-Nazoidy co to takiego?-widać że dzieciak. Mam mu teraz opowiadać co to są Nazoidy? Co ja wyglądam na nauczyciela?
-A to powinno cię mało obchodzić-powiedziałem.Nie chciałem widzieć już tego smarkacza na oczy. Poszedłem przed siebie. Mam nadzieje że się odczepi.

Odczepisz się Add?

Od Add'a: Interesujący mężczyzna...

Patrzyłem z osłupieniem w taflę wody. Spoglądałem na nią nie wierząc w to co w niej widzę. Moje odbicie przecież tyle razy już je widziałem. Jednak teraz było zupełnie inne. Wyglądałem zupełnie, jak....Jak Add! Biała grzywka opadała na jedno z moich oczu. Było ono różowe, tak samo jak to drugie. No, może z tym wyjątkiem, że to drugie lekko świeciło się. Do tego mogłem dostrzec w ich głębi małe znaki widniejące często na przyciskach różnych urządzeń które oznaczają uruchomienie czegoś. Od mojego prawego oka, wzdłuż policzka, przebiegało coś co przypominało różową błyskawice. Oczywiście miałem na sobie czarny podkoszulek z fioletowym symbolem identycznym jak znaki na oczach. Biała kurtka oraz białe spodnie z różną ilością "bajerów".
-Wyglądam...Niesamowicie!-powiedziałem ze śmiechem. Mój głos...I nawet śmiech! Ten piękny psychopatyczny śmiech Add'a! Czy to sen? Nie wierze, że może być to jawa. Gdy chciałem ruszyć się do przodu by upewnić się czy obszar w którym się znajduje naprawdę wygląda jak Ruben, a raczej Drzewo El, pod moje stopy wleciało coś dzięki czemu się unosiłem. No tak Nazo-Prądnice! Broń Add'a! Jak mogłem o tym zapomnieć. Zastanowiłem się chwilę siadając na biało-fioletowych urządzeniach. Niech no pomyślę...Będąc w mojej sytuacji co powinienem zrobić? Chciałem przypomnieć sobie jak wydostać się z pierwszego obszaru i wtedy stało się coś dziwnego. Nic a nic nie pamiętałem! To znaczy prawie nic. Moje myśli zaczęło przepełniać to jak byłem niewolnikiem...Jak znalazłem antyczną bibliotekę...Zaraz nie! To nie były moje wspomnienia! To były wspomnienia Add'a! Po chwili zadałem sobie pytanie...Gdzie ja jestem? Zszedłem z Nazo-Prądnic i rozejrzałem się dookoła.
-O ile dobrze pamiętam to Drzewo El. Racja! Tu miałem zacząć poszukiwania Nazo-Królowej...Eve-stwierdziłem. Myśląc o niej i odkrywaniu wszystkich tajemnic jej mocy zacząłem się śmiać. Najpierw jednak powinienem gdziekolwiek iść. Stanie w miejscu nic, a nic mi nie pomoże. Wchodząc na moją broń zacząłem lecieć przed siebie. Nie minęło dużo czasu gdy zobaczyłem coś interesującego. Chłopak...Nie, nie raczej mężczyzna o czarnych włosach...Ale mi nie chodzi tu o wygląd! A raczej o jego ramie. Nie było to zwykłe ramię, co to to nie. Byłem prawie pewien, że jest ono związane z Nazo technologią.
-Nie tak interesując jak Eve...Ale na razie wystarczy-powiedziałem cicho sam do siebie i uśmiechnąłem się. Następnie spokojnie wyszedłem za krzaków w których się ukrywałem i podszedłem do prawdopodobnie mojego tymczasowego obiektu doświadczalnego.
-Sam przedzierasz się przez ten obszar? To niebezpieczne, nie?-spytałem. Przecież nie zacznę od tego, że mnie interesuje! W końcu na razie będę to w pewnym sensie ukrywał. Mógłby mnie wziąć za dziwaka i ignorować, racja? A brać mnie za dziwaka! Naprawdę nie rozumiem!
-A co Cię to obchodzi?-odparł nieufnym pytaniem. Uczyli go by nie ufać pierwszym, lepszym osobą? Ale ja pierwszy lepszy! Ja jestem naukowcem i to dość, nie powiem, niesamowitym. W Końcu chyba nikt w moim wieku nie zebrał aż tyle informacji o Nazoidach. I w dodatku ta moja skromność.
-To mnie to obchodzi, że interesuje się innymi. W końcu na tym terenie jest mnóstwo stworów. Może potrzebowałbyś pomocy, hm?-stwierdziłem, a następnie zadałem kolejne pytanie. Czy ja za dużo mówię? Nie sądzę...Zresztą jest ciekawy. A ja zrobię wszystko aby zbadać ciekawe obiekty. I mówiąc wszystko wcale nie przesadzam.
-Nie dzięki-odparł i odwrócił się. Następnie przed siebie. Bezczelny. Doznał zaszczytu zwrócenia na siebie mojej uwagi, a teraz po prostu sobie ode mnie ucieka? O nie, ode mnie nie ucieka nikt. Moze to meczące, ale jemu też nie pozwolę. Wbiegłem szybko przed niego. Zrobiłem to z łatwością ponieważ szedł on wolnym krokiem.
-Oj nie bądź taki! Każdemu przyda się towarzystwo wiesz?-znów zacząłem. To robi się powoli irytujące. Ale cierpliwość się opłaca. W końcu chcę wiedzy. O wiele więcej wiedzy która da mi moc!
-Nie mi-odparł krótko i mnie wyminął. Niech on w końcu przestanie mnie ignorować! Chce dowiedzieć się o co chodzi z tą jego ręką! Czy zapytanie w prost by mi nie pomogło? Nie, to nie w moim stylu. Poza tym przewiduję prawie wszystkie scenariusze i w żadnym wypadku ten w którym pytam go o to wprost się nie prawda. A więc wystarczy denerwować go dalej!
-Eh coś ty taki małomówny?-spytałem przewracając oczami i przyśpieszając kroku aby byc z nim na równi.
-Nie twój interes-mruknął zdenerwowany i próbował mnie uderzyć. Tak próbował, ponieważ to przewidziałem. Podskoczyłem do góry a pod moje stopy od razu wsunęły się Nazo-Prądnice. Zaśmiałem się. Niestety, a może stety mój śmiech wydaję się być nieco psychopatyczny. Nic na to nie poradzę.
-Nie bądź taki nerwowy!-powiedziałem przez śmiech.
-Co wy robicie na tym terenie!?-usłyszałem głos. Spojrzałem na mężczyzne stojącego przed nami. Ah ten złodziejaszek, Benders, tak? I w samą porę. Nie wiedząc czemu, ale stawiałbym na to, ze przeszkadzamy mu w kradnięciu Eldrytu, rzucił się z mieczem na Reven'a. Ja spokojnie zszedłem na ziemię i "kopnąłem" w Benders'a kulą przypominającą małą, czarną dziure.
-To co chyba powinniśmy połączyć siły?-spytałem z nieco złośliwym uśmiechem.

Raven co myślisz o mojej propozycji?