Siedziałem pod drzewem. Dochodziłem do siebie po lekach. Patrzałem jak młody kłócił się z...A ciul wie. Powoli wstałem.
-Ech...-westchnąłem i poszedłem do przodu. Wszyscy się popatrzyli na mnie dziwnie. Podbiegli do mnie.
-A ty gdzie się wybierasz?-spytał Add. Idąc dalej spojrzałem na niego.
-Przed siebie-powiedziałem. Odwróciłem się widziałem że wszyscy ruszyli za mną. Taka władza...Hihihi...-ech...muszę chyba cię przeprosić Add...Przepraszam że rzuciłem w ciebie drzewem.
Chłopak był bardzo zdziwiony.
-Em...leki dalej działają?
-Nie...Rena ciebie też przepraszam że wyrwałem drzewo i w ogóle niszczyłem naturę...
Rena popatrzała na mnie i odsunęła się ode mnie do tyłu. Chyba była obrażona.
-Eve...Wiem że mnie nie lubisz najbardziej z was wszystkich...ale też chcę żebyś mi wybaczyła...Przepraszam.
-Jesteś najgłupszy stworzeniem na świecie...
Jakoś poczułem się lepiej.
*Godzina później.*
Doszliśmy do jakieś wioski. Chyba nazywała się Besma.
-Co teraz?-spytałem się.
-Rozdzielmy się i spotkajmy się tu za godzinę-powiedział Add i gdzieś poszedł. Eve też poszła tak samo jak Rena. Ja poszedłem się przejść. Jeden plus było ciepło. Usiadłem na ławce. Postanowiłem przesiedzieć tu całą godzinę.
Świat Elsword
sobota, 29 listopada 2014
niedziela, 19 października 2014
Od Add'a
Więcej nazoidów, hm? To oznacza o wiele, wiele, wiele więcej mocy! Moje podekscytowanie zmieniło się jednak pod wpływem jednego zdania...
-To ta sierota, która była w Wielkiej Bibliotece-stwierdziła strażniczka Eve. Sierota...To jedyne słowo po którym mogę być kojarzony?! Nie, nie jestem wynalazcą, nie jestem geniuszem...Nie ważne co osiągnę będę tylko zwykłą sierotą?! Po za tym moi rodzice byli genialnymi ludźmi których inni nie mogli zrozumieć. Czy porównywanie mnie do zwykłej, nic nie wartej sieroty, nie patrząc na to kim oni byli, nie jest także obelgą dla nich?
-Więc jak mnie nazwałaś?-spytałem z furią w głosie. Byłem wściekły...Jak tak właściwie nigdy. Nim spostrzegłem tryb dynamo sam się włączył. W takim razie moje ataki były o wiele silniejsze, a ja cały świeciłem. Czy w tej chwili gniew mnie napędzał? Nie jestem pewien, ale wiem jedno...Nigdy nie czułem takiej mocy. Jedyne co chciałem teraz robić to niszyć. Teleportowałem się za plecy strażniczki która mnie obraziła. Wycelowałbym w nią małą, czarną kulą jednak zderzyłem się z innym podwładnym Eve.
Ku mojemu zdziwieniu odepchnął mnie, a nawet dał radę zadrapać. Spojrzałem na białą rękawiczkę która przybierała czerwony kolor. A więc tak chce się bawić?
-Przyśpieszacz Cząste...-zacząłem jednak usłyszałem głos.
-Add!-krzyknęła Eve. No tak ona też tam jest. Co ja robię?! To był jeden z moich najsilniejszych ataków. Nie sądze żeby kogoś zabił, ale...Drobne zadrapanie by to nie było. Opadłem na kolana. Tryb dynamo wyłączył się, a moje oczy skończyły świecić. Ugh, geniusz co? Raczej idiota! Jak można stracić nad sobą kontrolę?! I jak to wytłumaczyć...
Eve? Może ktoś inny?
-To ta sierota, która była w Wielkiej Bibliotece-stwierdziła strażniczka Eve. Sierota...To jedyne słowo po którym mogę być kojarzony?! Nie, nie jestem wynalazcą, nie jestem geniuszem...Nie ważne co osiągnę będę tylko zwykłą sierotą?! Po za tym moi rodzice byli genialnymi ludźmi których inni nie mogli zrozumieć. Czy porównywanie mnie do zwykłej, nic nie wartej sieroty, nie patrząc na to kim oni byli, nie jest także obelgą dla nich?
-Więc jak mnie nazwałaś?-spytałem z furią w głosie. Byłem wściekły...Jak tak właściwie nigdy. Nim spostrzegłem tryb dynamo sam się włączył. W takim razie moje ataki były o wiele silniejsze, a ja cały świeciłem. Czy w tej chwili gniew mnie napędzał? Nie jestem pewien, ale wiem jedno...Nigdy nie czułem takiej mocy. Jedyne co chciałem teraz robić to niszyć. Teleportowałem się za plecy strażniczki która mnie obraziła. Wycelowałbym w nią małą, czarną kulą jednak zderzyłem się z innym podwładnym Eve.
Ku mojemu zdziwieniu odepchnął mnie, a nawet dał radę zadrapać. Spojrzałem na białą rękawiczkę która przybierała czerwony kolor. A więc tak chce się bawić?
-Przyśpieszacz Cząste...-zacząłem jednak usłyszałem głos.
-Add!-krzyknęła Eve. No tak ona też tam jest. Co ja robię?! To był jeden z moich najsilniejszych ataków. Nie sądze żeby kogoś zabił, ale...Drobne zadrapanie by to nie było. Opadłem na kolana. Tryb dynamo wyłączył się, a moje oczy skończyły świecić. Ugh, geniusz co? Raczej idiota! Jak można stracić nad sobą kontrolę?! I jak to wytłumaczyć...
Eve? Może ktoś inny?
sobota, 18 października 2014
Od Eve
Raven naprawdę przesadził rzucając w Add'a drzewem ale na szczęście nic poważnego mu się nie stało. Potem oczywiście pokłócił się z Reną. Dobrze mu tak. Nie zasługuje na nią. Przyszła jeszcze jakaś czerwonowłosa dziewczyna, Elesis.
- Rudowłosa wojowniczka - powiedziałam jednocześnie z Add'em. Chwilę póżniej zaczął się śmiać. Coraz głośniej ,i głośniej ,i głośniej.
- A tobie co znów idioto? - spytał pół-nazoid. Ten na chwilę przestał się śmiać i posłał w jego stronę impuls elektryczny.
-Tak szybko kończysz zabawę? Chyba chciałeś rzucić w moją stronę jeszcze jakąś obelgę, co? - odpowiedział pytaniem, powracając do śmiechu.
-Add wszystko w porządku?-zapytałam nieco niepewnie. Spojrzał na mnie świecącymi oczami. Nie mogłam oderwać wzroku od jego twarzy. Jeśli to jest miłość to jest trochę dziwna. Owszem Add mi się podoba ale...
- Szlak, uspokój się... - mruknął do siebie. Zaczęłam się niepokoić. Przysunęłam się bliżej i złapałam go za rękę. Martwiłam się o niego. Mimo, że po mnie nie widać, to jednak okazuję uczucia.
- Ferdynandzie znalazłam panienkę! Panienka Eve tu jest! - krzyknął dobrze znany mi głos. Ophelia. I do tego Ferdynand.
- Mogę wiedzieć co wy tu robicie? - zapytałam powstrzymując się od agresywnego tonu. Myślałam, że zostali w "pałacu". Tak, jako cesarzowa mam również swój własny pałac lecz jednak go opuściłam na poszukiwanie eldrytu.
- Eve czy to są... nazoidy? - spytał się lekko podekscytowany Add. Wiem, że interesują go nazoidy. Jego oczy mocniej zaświeciły.
- Ech... Tak. To moi "strażnicy" czy jak wolisz, podwładni. Mieli zostać w pałacu... - powiedziałam lekko zrezygnowanym tonem.
- Chwila - drgnął - ty masz pałac?! A są tam inne nazoi...
- Tak mam pałac. Nie nie ma innych nazoidów.
Zaczynałam sie denerwować. Ophelia i Ferdynand podbiegli do mnie i próbowali mnie oddzielić od Add'a
- Przestańcie! - w końcu wybuchłam. Od razu się ode mnie odsunęli. Teraz zwrócili uwagę na chłopaka.
- To ta sierota, która była w Wielkiej Bibliotece. - powiedziała Ophelia do Ferdynanda. Źle zrobiła nazywając go sierotą. Wszyscy oprócz mnie i moich podwładnych odsunęli się.
- Więc jak mnie nazwałaś? - zapytał z furią w głosie.
Add?
sobota, 11 października 2014
Od Add'a:
Tak na początku żartowałem. Jednak nie trzeba było długo myśleć, że z Raven'em jest coś nie tak...Widziałem go wściekłego, ale nie sądziłem, że potrafi się wkurzyć tak jak teraz. To nie wróżyło nic dobrego. Przekonałem się zresztą o tym gdy...Wyrwał drzewo z korzeniami. Dobra, wszystko mogę zrozumieć, ale jak on to zrobił!? Nadludzkiej siły raczej to ramię, które mimo iż dość sprawnie ulepszyłem, mu nie daję. Moje przemyślenia przerwało drzewo...Tak drzewo...Lecące prosto w moją stronę! Pod tak wielkim ciężarem od razu padłem na ziemie. Oczywiście, że bolało! Jestem zwykłym człowiekiem więc odczuwam ból. Obraz przed oczyma na chwile mi się zamazał. Wszystko wróciło jednak do normy gdy usłyszałem, ze Eve chce zabić Raven'a. Teraz!? Gdy mogę dowiedzieć się czegoś o tak wielkiej sile!? Nie, nie, nie! Nie ma mowy! Wygrzebałem się spod miażdżącego mnie drzewa. Wbiegłem jak najszybciej między Eve i Reven'a. Była tam też Ara. A więc to przez jakieś leki stał się silniejszy? Eh, nic ciekawego. No trudno. I tak świetnie się bawie mogąc go irytować.
-Spokojnie, żyje nic mi nie jest!-powiedziałem do Eve żeby trochę się uspokoiła. Jejku...Wspominałem, że miłość jest idiotycznym uczuciem? Kto by pomyślał, że za to, iż Raven mi coś zrobił byla gotowa go zabić. Eve skończyła torturować Raven'a, a on o czymś rozmawiał z Reną. Kątem oka dostrzegłem, że dała mu po twarzy. Biedny Rave-romeo, jeśli dziewczyna ciągle daje Ci po twarzy to oznacza, że twoje zaloty nie są przyjmowane i robisz coś źle. Prawdopodobnie także chciał uderzyć elfkę. No tak to tym bardziej jej sympatią się nie stanie...
-STÓJ DZIEWCZYN SIĘ NIE BIJE!-krzyknął ktoś. Spojrzałem na źródło dźwięku. Na drzewie stała czerwonowłosa dziewczyna z wielkim mieczem. Po chwili zeskoczyła na ziemie i była tuż przy Raven'ie i Renie.
-Kim ty jesteś żeby mi rozkazywać?-spytał dalej podenerwowany. Najwidoczniej te całe "leki" wciąż na niego działają. Dziewczyna stanęła patrząc się na niego z dumą.
-Jestem Elesis-odparła w skrócie. Hm...Obiło mi się o słuch to imię. Czy to nie na nią narzekał Lord Robo jeszcze podczas naszej współpracy? No tak, tak już pamiętam! "Niezwykle silna wojowniczka, która pokonała jego straże" i tak dalej. Mówiąc inaczej...
-Rudowłosa wojowniczka...-powiedziałem równo z Eve. Cóż, ona mogła dowiedzieć się wszystkie najzwyczajniej na nią patrząc. Jak Nazoidy to robią? Jest to wdarcie się do umysłu czy może bardziej odszukiwanie danych w jakimś wielkim systemie? Tego tez muszę się dowiedzieć! Chce wiedzieć więcej, i więcej, i więcej...Zacząłem cicho się śmiać. Niekontrolowane napady śmiechu. Powinienem nad tym zapanować, racja? Ale...Po co? Przecież i tak mój plan jest świetny! Dowiem się o nazoidach wszystkiego! W końcu to chciała osiągnąć moja rodzina, tak? Ja dokończę ich projekt...Już niebawem. Nim zdążyłem się zorientować mój śmiech stawał się coraz głośniejszy. Z tego co dałem radę dostrzec wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni.
-A tobie co znów, idioto?-spytał zdenerwowany Raven. Eh, zaczyna mnie poważnie irytować. Jeśli sądzi, że ktoś o o wiele większych IQ od niego jest idiotą, musi mieć niską samoocenę. Spojrzałem na niego. Skończyłem chwilowo się śmiać i posłałem w jego stronę impuls elektromagnetyczny które po chwili wybuchł. Rena oraz Elesis zdążyły odskoczyć. Eh, kogo to obchodzi? Raven leżał na ziemi.
-Tak szybko kończysz zabaw? Chyba chciałeś rzucić w moją stronę jeszcze jakąś obelgę, co?-spytałem powracając z moim psychopatycznym śmiechem. O wiele bardziej psychopatycznym niż zawsze. Nie chciałem aby Raven się mnie bał czy coś takiego. Po prostu nie zwracałem uwagi na nic.
-Add wszystko w porządku?-zapytała nieco niepewnie Eve. Zaraz...Szlak co ja robię!? Moje "drobne" zaburzenia psychiczne nie mogą wziąć nademną kontroli. Spojrzałem na nią prawdopodobnie dalej mocno świecącymi oczami.
-Szlak, uspokój się...-mruknąłem do siebie. Czy Eve to słyszała? Możliwe. Ale mogła być to tylko ona, ponieważ stała blisko mnie.
Eve? A może ktoś inny dokończy?
-Spokojnie, żyje nic mi nie jest!-powiedziałem do Eve żeby trochę się uspokoiła. Jejku...Wspominałem, że miłość jest idiotycznym uczuciem? Kto by pomyślał, że za to, iż Raven mi coś zrobił byla gotowa go zabić. Eve skończyła torturować Raven'a, a on o czymś rozmawiał z Reną. Kątem oka dostrzegłem, że dała mu po twarzy. Biedny Rave-romeo, jeśli dziewczyna ciągle daje Ci po twarzy to oznacza, że twoje zaloty nie są przyjmowane i robisz coś źle. Prawdopodobnie także chciał uderzyć elfkę. No tak to tym bardziej jej sympatią się nie stanie...
-STÓJ DZIEWCZYN SIĘ NIE BIJE!-krzyknął ktoś. Spojrzałem na źródło dźwięku. Na drzewie stała czerwonowłosa dziewczyna z wielkim mieczem. Po chwili zeskoczyła na ziemie i była tuż przy Raven'ie i Renie.
-Kim ty jesteś żeby mi rozkazywać?-spytał dalej podenerwowany. Najwidoczniej te całe "leki" wciąż na niego działają. Dziewczyna stanęła patrząc się na niego z dumą.
-Jestem Elesis-odparła w skrócie. Hm...Obiło mi się o słuch to imię. Czy to nie na nią narzekał Lord Robo jeszcze podczas naszej współpracy? No tak, tak już pamiętam! "Niezwykle silna wojowniczka, która pokonała jego straże" i tak dalej. Mówiąc inaczej...
-Rudowłosa wojowniczka...-powiedziałem równo z Eve. Cóż, ona mogła dowiedzieć się wszystkie najzwyczajniej na nią patrząc. Jak Nazoidy to robią? Jest to wdarcie się do umysłu czy może bardziej odszukiwanie danych w jakimś wielkim systemie? Tego tez muszę się dowiedzieć! Chce wiedzieć więcej, i więcej, i więcej...Zacząłem cicho się śmiać. Niekontrolowane napady śmiechu. Powinienem nad tym zapanować, racja? Ale...Po co? Przecież i tak mój plan jest świetny! Dowiem się o nazoidach wszystkiego! W końcu to chciała osiągnąć moja rodzina, tak? Ja dokończę ich projekt...Już niebawem. Nim zdążyłem się zorientować mój śmiech stawał się coraz głośniejszy. Z tego co dałem radę dostrzec wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni.
-A tobie co znów, idioto?-spytał zdenerwowany Raven. Eh, zaczyna mnie poważnie irytować. Jeśli sądzi, że ktoś o o wiele większych IQ od niego jest idiotą, musi mieć niską samoocenę. Spojrzałem na niego. Skończyłem chwilowo się śmiać i posłałem w jego stronę impuls elektromagnetyczny które po chwili wybuchł. Rena oraz Elesis zdążyły odskoczyć. Eh, kogo to obchodzi? Raven leżał na ziemi.
-Tak szybko kończysz zabaw? Chyba chciałeś rzucić w moją stronę jeszcze jakąś obelgę, co?-spytałem powracając z moim psychopatycznym śmiechem. O wiele bardziej psychopatycznym niż zawsze. Nie chciałem aby Raven się mnie bał czy coś takiego. Po prostu nie zwracałem uwagi na nic.
-Add wszystko w porządku?-zapytała nieco niepewnie Eve. Zaraz...Szlak co ja robię!? Moje "drobne" zaburzenia psychiczne nie mogą wziąć nademną kontroli. Spojrzałem na nią prawdopodobnie dalej mocno świecącymi oczami.
-Szlak, uspokój się...-mruknąłem do siebie. Czy Eve to słyszała? Możliwe. Ale mogła być to tylko ona, ponieważ stała blisko mnie.
Eve? A może ktoś inny dokończy?
sobota, 20 września 2014
Od Raven'a
-Mam pomysł! Zróbmy postój!-powiedział ten mały gnojek. Jak ja go nie lubię. To co zrobił to eeee...jak jeszcze raz coś takiego zrobi to go zabije. Teraz nie mogę go zabić bo się źle czuję.
-Dopiero co wyruszyliśmy-powiedziałem. Kurde jak ja nie lubie jak ktoś mnie nosi. Add się zaśmiał. On jest taki aa...
-Oj przestań tobie zwłaszcza się przyda odpoczynek, nie?-spytał. Nie ja bym już wolał być na miejscu i się pakować. Nie mam zamiaru już z nimi siedzieć. Oni są tacy tacy...ech jedyna normalna to jest chyba ta Ara, ale nie wiem bo się prawie nie odzywa. Add poszedł gdzieś z Eve. Ja zostałem położony na ziemi. Próbowałem wstać ale za bardzo mnie wszystko bolało.
-Nie wstawaj-powiedział Rena podchodząc do mnie. Najpierw zdzieliła mnie z liścia-jak mogłeś zniszczyć to drzewo, nienawidzę cie.
-Odczep się-powiedziałem i zacząłem się masować po twarzy.
-Ale dobrze że ci się nic nie stało-powiedziała i się odwróciła. Ech ona jest dziwna najpierw się złości a potem mówi tak jakby się martwiła. Przypomina mi kogoś, ta osoba nie żyje. Cerris jakbyś tu była, to byłoby inaczej.
-Ech przepraszam-powiedziałem-za to że zniszczyłem to drzewo, byłem zdenerwowany.
Odwróciła głowę do mnie. Nic się nie odezwała z miną pogardy. Poszła sobie gdzieś w las.
-Jak się czujesz?-powiedziała i podeszła do mnie Ara.
-A już lepiej-powiedziałem. To ona umie mówić?!
-Przyniosłam ci leki-powiedziała podając mi woreczek z jakimiś ziołami-powinny cię stawić na nogi-odwróciła się.
-Dzięki-powiedziałem i zjadłem wszystko co było w woreczku.
-Tylko nie przedawkuj-powiedziała odwrócona.
TERAZ MI TO MÓWI?!Nagle wstałem. Byłem pełen sił. Poczułem się jak w niebie. Nagle zobaczyłem Add'a. Bijało z niego czerwone światło. On jest zły. Szedłem w jego strone. Zbije, zabije, zabije, zabije, ZABIJE!Byłem za nim. Nie słyszałem o czym gada z tym potworem.
-O Raven widzę że wyzdrowiałeś-powiedział z uśmieszkiem.
-Zbije, zabije, zabije, zabije, ZABIJE!-krzyknąłem i podniosłem go do góry po czym go popchałem. Niestety ten jego sprzęcik uratował go przed upadkiem.
-Spokojnie-powiedział-chyba nie jesteś zły za tamto?
-Pół-nazoidzie uspokój się-powiedziała ostro Eve.
Podszedłem do jakiegoś grubego drzewa i wyrwałem go z korzeniami.
-EJ CO TY ZNOWU ROBISZ!!-krzyknęła Rena. Mało mnie obchodziło co teraz mówią inni. Chciałem tylko żeby ten mały szczeniak zdechł.
-A-A-A-A-D-D-D-D-D-D-D-D-D!!!-krzyknąłem i rzuciłem w jego kierunku drzewo. Trafiłem i dzieciak teraz leżał na ziemi.
-CO TY ROBISZ!-krzyknęła Eve i podeszła do mnie.
-Zabijam tego dzieciaka-powiedziałem. Nagle zaczeło mnie wszystko boleć. Popatrzałem na Eve była wściekła.
-Giń-powiedziała.
-STÓJ!-krzyknęła Rena.
-Giń-powtórzyła Eve. Próbowałem wstać ale nie mogłem. Czyli zaraz zginę?Nagle na środku przed Eve i mną stanęła Ara.
-Nie zabijaj go-powiedziała-on przedawkował leki. Add wleciał przed Eve. Kurde żyje ech.
-Spokojnie-powiedział-żyje nic mi nie jest-starał się uspokoić ją Add. Rena podeszła przede mną.
-Znowu zniszczyłeś drzewo-powiedziała. Znowu walnęła mnie w twarz. Wkurzyłem się. Wstałem. Chciałem ją walnąć kiedy...
-STÓJ DZIEWCZYN SIĘ NIE BIJE!-krzyknął jakiś głos. Odwróciłem się. Na drzewie stała...
Ktokolwiek dokończy!?
-Dopiero co wyruszyliśmy-powiedziałem. Kurde jak ja nie lubie jak ktoś mnie nosi. Add się zaśmiał. On jest taki aa...
-Oj przestań tobie zwłaszcza się przyda odpoczynek, nie?-spytał. Nie ja bym już wolał być na miejscu i się pakować. Nie mam zamiaru już z nimi siedzieć. Oni są tacy tacy...ech jedyna normalna to jest chyba ta Ara, ale nie wiem bo się prawie nie odzywa. Add poszedł gdzieś z Eve. Ja zostałem położony na ziemi. Próbowałem wstać ale za bardzo mnie wszystko bolało.
-Nie wstawaj-powiedział Rena podchodząc do mnie. Najpierw zdzieliła mnie z liścia-jak mogłeś zniszczyć to drzewo, nienawidzę cie.
-Odczep się-powiedziałem i zacząłem się masować po twarzy.
-Ale dobrze że ci się nic nie stało-powiedziała i się odwróciła. Ech ona jest dziwna najpierw się złości a potem mówi tak jakby się martwiła. Przypomina mi kogoś, ta osoba nie żyje. Cerris jakbyś tu była, to byłoby inaczej.
-Ech przepraszam-powiedziałem-za to że zniszczyłem to drzewo, byłem zdenerwowany.
Odwróciła głowę do mnie. Nic się nie odezwała z miną pogardy. Poszła sobie gdzieś w las.
-Jak się czujesz?-powiedziała i podeszła do mnie Ara.
-A już lepiej-powiedziałem. To ona umie mówić?!
-Przyniosłam ci leki-powiedziała podając mi woreczek z jakimiś ziołami-powinny cię stawić na nogi-odwróciła się.
-Dzięki-powiedziałem i zjadłem wszystko co było w woreczku.
-Tylko nie przedawkuj-powiedziała odwrócona.
TERAZ MI TO MÓWI?!Nagle wstałem. Byłem pełen sił. Poczułem się jak w niebie. Nagle zobaczyłem Add'a. Bijało z niego czerwone światło. On jest zły. Szedłem w jego strone. Zbije, zabije, zabije, zabije, ZABIJE!Byłem za nim. Nie słyszałem o czym gada z tym potworem.
-O Raven widzę że wyzdrowiałeś-powiedział z uśmieszkiem.
-Zbije, zabije, zabije, zabije, ZABIJE!-krzyknąłem i podniosłem go do góry po czym go popchałem. Niestety ten jego sprzęcik uratował go przed upadkiem.
-Spokojnie-powiedział-chyba nie jesteś zły za tamto?
-Pół-nazoidzie uspokój się-powiedziała ostro Eve.
Podszedłem do jakiegoś grubego drzewa i wyrwałem go z korzeniami.
-EJ CO TY ZNOWU ROBISZ!!-krzyknęła Rena. Mało mnie obchodziło co teraz mówią inni. Chciałem tylko żeby ten mały szczeniak zdechł.
-A-A-A-A-D-D-D-D-D-D-D-D-D!!!-krzyknąłem i rzuciłem w jego kierunku drzewo. Trafiłem i dzieciak teraz leżał na ziemi.
-CO TY ROBISZ!-krzyknęła Eve i podeszła do mnie.
-Zabijam tego dzieciaka-powiedziałem. Nagle zaczeło mnie wszystko boleć. Popatrzałem na Eve była wściekła.
-Giń-powiedziała.
-STÓJ!-krzyknęła Rena.
-Giń-powtórzyła Eve. Próbowałem wstać ale nie mogłem. Czyli zaraz zginę?Nagle na środku przed Eve i mną stanęła Ara.
-Nie zabijaj go-powiedziała-on przedawkował leki. Add wleciał przed Eve. Kurde żyje ech.
-Spokojnie-powiedział-żyje nic mi nie jest-starał się uspokoić ją Add. Rena podeszła przede mną.
-Znowu zniszczyłeś drzewo-powiedziała. Znowu walnęła mnie w twarz. Wkurzyłem się. Wstałem. Chciałem ją walnąć kiedy...
-STÓJ DZIEWCZYN SIĘ NIE BIJE!-krzyknął jakiś głos. Odwróciłem się. Na drzewie stała...
Ktokolwiek dokończy!?
piątek, 19 września 2014
Od Add'a
Racja nieco zmartwiłem się tym że Eve wszystko widziała. W końcu to mogło pokrzyżować moje plany. Jednak jak się okazało wzięła to za zwykłą złość. Cóż lepiej dla mnie. Wtedy z niewyjaśnionych nawet dla mnie przyczyn...Pocałowałem ją? Sądzę, że był to niekontrolowany impuls. To musiał być niekontrolowany impuls! Nie ma innej przyczyny dla tego zdarzenia. W końcu jeszcze nie do końca przejąłem kontrolę nad ciałem i myślałem mało racjonalnie.
-Może byśmy tak wrócili po nasze rzeczy?-spytałem po wszystkim, aby nie rozmawiać o tym co właśnie się zdarzyło. Eve zamiast odpowiedzieć mi objęła mnie. Poczułem się dość...Dziwnie. Uczucie które wypełniło moje serce wydawało mi się znajome, ale nie wiedziałem skąd było i co oznaczało. Zupełnie jakby zanikło i została we mnie z niego tylko mała cząstka która teraz dała o sobie znać. Poczułem dziwne wypełniające nie ciepło. Naprawdę dawno czegoś takiego nie czułem...Czy może nawet nigdy? Czy to właśnie w ten sposób rozwijają się różnego typu relacje? W sumie jeśli o tym pomyślę to Eve jest naprawdę...Zaraz, nie! To zwykły obiekt doświadczalny! Nie mogę zapomnieć o moim głównym celu, a przede wszystkim o kontynuowaniu badań moich rodziców. Tak, to prawdopodobnie po mojej rodzinie odziedziczyłem zainteresowanie nauką, a przede wszystkim nazoidami. Choć wielka, antyczna biblioteka tylko powiększyła moją ciekawość. W dodatku to przez te badania cała moja rodzina zginęła. Eh, a byli tak blisko odkrycia wszystkich tajemnic! Może i zakazanych, ale co z tego? Ludzie bali się, że nazoidy gdy się o tym dowiedzą, choć większość sądziła że już nie istnieją, będą pragnęły zemsty za to na ludziach. I z tego powodu spalona został wioska w której mieszkałem, a ja sam miałem być niewol...Nie ważne. Dopiero po chwili poczułem coś mokrego na moich policzkach. To były...Łzy? Czemu? Eve przytuliła mnie mocniej. Naprawdę nie sądziłem, że nazoidy okazują uczucia bardziej niż niektórzy ludzie. Czy może ona jest wyjątkiem? W końcu ktoś taki jak ona...Nie! Odepchnąłem ją. To idzie za daleko. Mimo wszystko odczuwałem w tej chwili smutek.
-Ja...Przepraszam...-powiedziałem puszczając głowę i wgapiając się w zieloną trawę. Co ja robię? Nie mogę się do niej przywiązać. W końcu ją też porzucę jak wszystkie inne obiekty. Taki już jestem i nie mam zamiaru się zmieniać. Westchnąłem prawie niesłyszalnie i uniosłem głowę mając uśmiech na twarzy. Oczywiście, że był sztuczny. W tej chwili musiałem wszystko poukładać sobie w głowie i raczej nie uśmiechałbym się-Ej może pójdziemy jednak po te rzeczy!?-zawołałem niby wesoło. Rena mówiła coś o pomocy w przeniesieniu Raven'a ale nie słuchałem dokładnie. Myśląc nad tym wszystkim...Nie ma co się przejmować! Nie mogę pozwolić sobie na chwilę zawahania! W końcu życie jest grą o konkretnych zasadach. Żyjesz, albo umierasz, to proste czyż nie? Po chwili od razu zacząłem droczyć się z "Rave'usiem". Słodziutkie przezwisko, racja? Gdy zabraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy w dalszą podróż coś sobie uświadomiłem...Musze to wytłumaczyć Eve aby nie nabrała jakichkolwiek podejrzeń i nie dociekała o co dokładnie mi chodziło. Muszę tylko wymyślić co jej powiedzieć...Wiem! Raven dalej może być na mnie zły, tak? Przeniosłem spojrzenie w jego stronę. Nie wyglądał już źle.
-Mam pomysł! Zróbmy postój!-zawołałem do reszty. Wszyscy zatrzymali się i popatrzyli na mnie lekko zdziwieni.
-Dopiero co wyruszyliśmy...-mruknął Raven. Zaśmiałem się i machnąłem ręką.
-Oj przestań tobie zwłaszcza przyda się odpoczynek, nie?-spytałem z niewinnym uśmiechem. Następnie chwyciłem Eve za rękę i poprosiłem żeby za mną poszła. Chciałem z nią porozmawiać na osobności.
-O co chodzi?-spytała. Rozejrzałem się dookoła. Nikt nie powinien nas słyszeć. Odetchnąć z ulgą, a mój wyraz twarzy od razu zmienił się na poważniejszy.
-Jeśli chodzi o wcześniej...Chciałem przeprosić. Po prostu nie wiem jak się zachowywać. W końcu większość życia spędziłem w izolacji. Zresztą o tym wiesz...Gubię się w tym wszystkim. Mam nadzieję, że nie jesteś zła...-powiedziałem. Eh, wygłaszając tą mowę zbierało mi się na mdłości. To takie ckliwe i...Ale wygląda na to, że Eve w to uwierzyła. No tak była to prawda, ale nie obchodzi mnie to. Po co przejmować się przeszłością? Dzięki samotności zdobyłem o wiele więcej wiedzy i mocy. To zdecydowanie lepsze niż jakieś bezwartościowe uczucia. Odczuwałem wrażenie że Eve trochę mi współczuła. Robi się niezręcznie. Ale w końcu za 3...2...1....Nagle ujrzeliśmy Rave'usia. Ha! Idealne wyczucie czasu! Oczywiście, że się tego spodziewałem i na to czekałem. W końcu drążąc temat tej rozmowy Eve dowiedziałaby się prawdopodobnie o mnie więcej. Irytując Raven'a postojem i tak dalej tylko bardziej zwiększyłem szanse, że teraz za nami pójdzie i będzie chciał mnie zabić. Wyglądał na wściekłego. Czyżby dalej się gniewał? Westchnąłem niby z zrezygnowaniem.
-Chyba nie porozmawiamy...-mruknąłem cicho.
Raveuś?
-Może byśmy tak wrócili po nasze rzeczy?-spytałem po wszystkim, aby nie rozmawiać o tym co właśnie się zdarzyło. Eve zamiast odpowiedzieć mi objęła mnie. Poczułem się dość...Dziwnie. Uczucie które wypełniło moje serce wydawało mi się znajome, ale nie wiedziałem skąd było i co oznaczało. Zupełnie jakby zanikło i została we mnie z niego tylko mała cząstka która teraz dała o sobie znać. Poczułem dziwne wypełniające nie ciepło. Naprawdę dawno czegoś takiego nie czułem...Czy może nawet nigdy? Czy to właśnie w ten sposób rozwijają się różnego typu relacje? W sumie jeśli o tym pomyślę to Eve jest naprawdę...Zaraz, nie! To zwykły obiekt doświadczalny! Nie mogę zapomnieć o moim głównym celu, a przede wszystkim o kontynuowaniu badań moich rodziców. Tak, to prawdopodobnie po mojej rodzinie odziedziczyłem zainteresowanie nauką, a przede wszystkim nazoidami. Choć wielka, antyczna biblioteka tylko powiększyła moją ciekawość. W dodatku to przez te badania cała moja rodzina zginęła. Eh, a byli tak blisko odkrycia wszystkich tajemnic! Może i zakazanych, ale co z tego? Ludzie bali się, że nazoidy gdy się o tym dowiedzą, choć większość sądziła że już nie istnieją, będą pragnęły zemsty za to na ludziach. I z tego powodu spalona został wioska w której mieszkałem, a ja sam miałem być niewol...Nie ważne. Dopiero po chwili poczułem coś mokrego na moich policzkach. To były...Łzy? Czemu? Eve przytuliła mnie mocniej. Naprawdę nie sądziłem, że nazoidy okazują uczucia bardziej niż niektórzy ludzie. Czy może ona jest wyjątkiem? W końcu ktoś taki jak ona...Nie! Odepchnąłem ją. To idzie za daleko. Mimo wszystko odczuwałem w tej chwili smutek.
-Ja...Przepraszam...-powiedziałem puszczając głowę i wgapiając się w zieloną trawę. Co ja robię? Nie mogę się do niej przywiązać. W końcu ją też porzucę jak wszystkie inne obiekty. Taki już jestem i nie mam zamiaru się zmieniać. Westchnąłem prawie niesłyszalnie i uniosłem głowę mając uśmiech na twarzy. Oczywiście, że był sztuczny. W tej chwili musiałem wszystko poukładać sobie w głowie i raczej nie uśmiechałbym się-Ej może pójdziemy jednak po te rzeczy!?-zawołałem niby wesoło. Rena mówiła coś o pomocy w przeniesieniu Raven'a ale nie słuchałem dokładnie. Myśląc nad tym wszystkim...Nie ma co się przejmować! Nie mogę pozwolić sobie na chwilę zawahania! W końcu życie jest grą o konkretnych zasadach. Żyjesz, albo umierasz, to proste czyż nie? Po chwili od razu zacząłem droczyć się z "Rave'usiem". Słodziutkie przezwisko, racja? Gdy zabraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy w dalszą podróż coś sobie uświadomiłem...Musze to wytłumaczyć Eve aby nie nabrała jakichkolwiek podejrzeń i nie dociekała o co dokładnie mi chodziło. Muszę tylko wymyślić co jej powiedzieć...Wiem! Raven dalej może być na mnie zły, tak? Przeniosłem spojrzenie w jego stronę. Nie wyglądał już źle.
-Mam pomysł! Zróbmy postój!-zawołałem do reszty. Wszyscy zatrzymali się i popatrzyli na mnie lekko zdziwieni.
-Dopiero co wyruszyliśmy...-mruknął Raven. Zaśmiałem się i machnąłem ręką.
-Oj przestań tobie zwłaszcza przyda się odpoczynek, nie?-spytałem z niewinnym uśmiechem. Następnie chwyciłem Eve za rękę i poprosiłem żeby za mną poszła. Chciałem z nią porozmawiać na osobności.
-O co chodzi?-spytała. Rozejrzałem się dookoła. Nikt nie powinien nas słyszeć. Odetchnąć z ulgą, a mój wyraz twarzy od razu zmienił się na poważniejszy.
-Jeśli chodzi o wcześniej...Chciałem przeprosić. Po prostu nie wiem jak się zachowywać. W końcu większość życia spędziłem w izolacji. Zresztą o tym wiesz...Gubię się w tym wszystkim. Mam nadzieję, że nie jesteś zła...-powiedziałem. Eh, wygłaszając tą mowę zbierało mi się na mdłości. To takie ckliwe i...Ale wygląda na to, że Eve w to uwierzyła. No tak była to prawda, ale nie obchodzi mnie to. Po co przejmować się przeszłością? Dzięki samotności zdobyłem o wiele więcej wiedzy i mocy. To zdecydowanie lepsze niż jakieś bezwartościowe uczucia. Odczuwałem wrażenie że Eve trochę mi współczuła. Robi się niezręcznie. Ale w końcu za 3...2...1....Nagle ujrzeliśmy Rave'usia. Ha! Idealne wyczucie czasu! Oczywiście, że się tego spodziewałem i na to czekałem. W końcu drążąc temat tej rozmowy Eve dowiedziałaby się prawdopodobnie o mnie więcej. Irytując Raven'a postojem i tak dalej tylko bardziej zwiększyłem szanse, że teraz za nami pójdzie i będzie chciał mnie zabić. Wyglądał na wściekłego. Czyżby dalej się gniewał? Westchnąłem niby z zrezygnowaniem.
-Chyba nie porozmawiamy...-mruknąłem cicho.
Raveuś?
Od Eve
Wyskoczyłam z balkonu chwilę za Add'em i go śledziłam. Wiedziałam, że jeśli będzie z Ravenem to na pewno coś się stanie. Gdy dołączył do pół - nazoida zaczęli się kłócić, a gdy padło słowo "sierota" Add naprawdę się wkurzył. Widziałam Oberona, który był bliżej żeby w razie czego zapanować nad sytuacją. Schowałam się na drzewie niedaleko, żeby wszystko dobrze widzieć. I wtedy Add przywołał czarną dziurę, ale na szczęście nie była na tyle silna żeby zabić Ravena. Odrzuciło go do tyłu i po chwili przybiegła Rena.
- Zniszczycie cały las! - krzyknęła. W sumie to rzeczywiście były tu dość duże zniszczenia. Ale ona podbiegła do pół - nazoida i uklękła przy nim. Ja w tym czasie zeszłam z drzewa i podeszłam do Add'a.
- Widziałaś? - zapytał się po chwili milczenia
- Tak. Trochę się zdenerwowałeś. - powiedziałam spokojnie, rozglądając się po lesie.
- Wiesz, niezbyt lubię to słowo. Ale w końcu ty znasz większość moich wspomnień więc powinnaś wiedzieć...
I nagle Add mnie pocałował. W tym momencie byłam jednocześnie szczęśliwa i zdziwiona, ale nie przeszkodziło mi to w odwzajemnieniu pocałunku.
- Może byśmy tak wrócili po nasze rzeczy? - zapytał gdy już gdy skończyliśmy się całować. Nic nie powiedziałam tylko podeszłam do niego bliżej i go przytuliłam . Zauważyłam że po jego zarumienionych policzkach spłynęło kilka łez, więc go nie puściłam tylko przytuliłam mocniej. Po chwili jednak mnie odepchnął.
- Ja... przepraszam... - powiedział z opuszczoną głową. Wydawał się bardzo smutny. - Ej, może pójdziemy jednak po te rzeczy?! - krzyknął do wszystkich z wymuszonym uśmiechem. Rena i Raven nadal siedzieli razem pod drzewem, a Ara oparło się o drzewo niedaleko.
- Dobrze tylko przydałaby mi się pomoc w przeniesieniu Ravena! - odkrzyknęła nam elfka. Skinęłam głową na Oberona i od razu zeskoczył z drzewa i podniósł pół - nazoida.
- Ej, wiesz Raveuś ja nie chciałem cię zabić... - powiedział Add, który już prawie wrócił do swojego normalnego charakteru.
- Wiesz co... dzieciaku... - ledwo powiedział - idź się... utop...
- Słyszę, że nawet humor cię nie opuścił!
Po jakimś czasie gdy wzięliśmy swoje rzeczy i przeszliśmy już jakiś kawałek drogi Add poprosił mnie na bok.
Add?
- Zniszczycie cały las! - krzyknęła. W sumie to rzeczywiście były tu dość duże zniszczenia. Ale ona podbiegła do pół - nazoida i uklękła przy nim. Ja w tym czasie zeszłam z drzewa i podeszłam do Add'a.
- Widziałaś? - zapytał się po chwili milczenia
- Tak. Trochę się zdenerwowałeś. - powiedziałam spokojnie, rozglądając się po lesie.
- Wiesz, niezbyt lubię to słowo. Ale w końcu ty znasz większość moich wspomnień więc powinnaś wiedzieć...
I nagle Add mnie pocałował. W tym momencie byłam jednocześnie szczęśliwa i zdziwiona, ale nie przeszkodziło mi to w odwzajemnieniu pocałunku.
- Może byśmy tak wrócili po nasze rzeczy? - zapytał gdy już gdy skończyliśmy się całować. Nic nie powiedziałam tylko podeszłam do niego bliżej i go przytuliłam . Zauważyłam że po jego zarumienionych policzkach spłynęło kilka łez, więc go nie puściłam tylko przytuliłam mocniej. Po chwili jednak mnie odepchnął.
- Ja... przepraszam... - powiedział z opuszczoną głową. Wydawał się bardzo smutny. - Ej, może pójdziemy jednak po te rzeczy?! - krzyknął do wszystkich z wymuszonym uśmiechem. Rena i Raven nadal siedzieli razem pod drzewem, a Ara oparło się o drzewo niedaleko.
- Dobrze tylko przydałaby mi się pomoc w przeniesieniu Ravena! - odkrzyknęła nam elfka. Skinęłam głową na Oberona i od razu zeskoczył z drzewa i podniósł pół - nazoida.
- Ej, wiesz Raveuś ja nie chciałem cię zabić... - powiedział Add, który już prawie wrócił do swojego normalnego charakteru.
- Wiesz co... dzieciaku... - ledwo powiedział - idź się... utop...
- Słyszę, że nawet humor cię nie opuścił!
Po jakimś czasie gdy wzięliśmy swoje rzeczy i przeszliśmy już jakiś kawałek drogi Add poprosił mnie na bok.
Add?
Subskrybuj:
Posty (Atom)